Reklama

Blok w zabytkowej części Bojar? Konserwator nie widzi problemu: Przed rozwojem nie uciekniemy

17/08/2021 15:42

Inwestor Karol Halicki pewnie zaciera ręce. Bo oto prof. Małgorzata Dajnowicz (na zdjęciu), podlaska wojewódzka konserwator zabytków, ogłosiła, że u zbiegu ulic Modlińskiej i Poprzecznej nie ma przeciwwskazań, by powstał wielorodzinny budynek mieszkalny. W kwestii planowanej inwestycji odniosła się, według swoich kompetencji, do oceny dotyczącej ogólnej bryły i kubatury (powierzchni zabudowy) projektowanego budynku w tym miejscu. Ostateczna decyzja, czy inwestor będzie mógł postawić tam 13-metrowy blok, będzie należała do białostockich radnych. Niemniej nie brakuje niezadowolenia ze stanowiska Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Białymstoku. Społecznicy i okoliczni mieszkańcy obawiają się, że to krok do tego, by wpuścić szaleńczą deweloperkę do tej dzielnicy. Szefowa WUOZ przekonuje jednak, że zgodnie z prawem dopuściła jedynie parametry planowanej inwestycji budowlanej, kierując się zapisami specustawy dotyczącej ułatwień w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych.

4 sierpnia wojewódzka konserwator zabytków wydała postanowienie, że przy Modlińskiej (róg Poprzecznej) może powstać 13-metrowy budynek, zajmujący 40 proc. powierzchni gruntu. Mowa dokładnie o działce z numerem geodezyjnym 733 na osiedlu Bojary w Białymstoku.

Wywołało to lawinę komentarzy, po czym prof. Małgorzata Dajnowicz, by bronić swojej decyzji, na specjalne spotkanie w swojej siedzibie zaprosiła miejskich urzędników, przedstawicieli mieszkańców i obrońców zabytków. Wzięli w nim udział również lokalni dziennikarze.

Według prof. Dajnowicz w przypadku tej decyzji kompetencje podlaskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków (w związku ustawą z 5 lipca 2018 r. o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących) dotyczą ustaleń jedynie co do ogólnej bryły i kubatury projektowanego budynku. W związku z tym powierzchnia zabudowy projektowanej inwestycji została zaakceptowana - 39,83 proc. (dopuszczalna 40 proc.), wysokość budynku także została zaakceptowana w granicach dopuszczalnych - 13 m, zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.

Dajnowicz tłumaczy, że w postanowieniu odniosła się jedynie do architektury projektowanej zabudowy, ogólnych parametrów planowanego budynku, nie uwzględniając jego funkcji.

Wiadomo, że wniosek dotyczący inwestycji był wielokrotnie modyfikowany. Inwestor Karol Halicki odmowę otrzymywał cztery razy. Teraz mu się udało, a nie jest tajemnicą, że chce on na Bojarach postawić blok wielorodzinny. Ten pomysł spotyka się z szeroką krytyką, której adresatką stała się teraz pani konserwator.

Rozpoczynając spotkanie prof. Małgorzata Dajnowicz wezwała, by zastanowić się, na ile mogą powstawać nowe inwestycje w takich miejscach jak Bojary, o charakterze szczególnym w Białymstoku, o charakterze szczególnym dla województwa podlaskiego, z zachowanym jeszcze dosyć dobrze krajobrazem kulturowym, charakterystycznym dla tego miejsca, tzw. tkanką bojarską.

Na ile w te miejsca mogą wchodzić nowe inwestycje, mogą wkraczać nowe projekty, koncepcje, nowa zabudowa - powiedziała.

Odnosząc się do wydanego postanowienia, wojewódzka konserwator wyjaśnia, że nie zawarła stanowiska w zakresie funkcji, jaką pełnić ma budynek.

Wielkość i wysokość wpisuje się w plan zagospodarowania przestrzennego z 2007 roku. To jest uzgodnienie wojewódzkiego konserwatora zabytków, pozwalające na to, że inwestycja w tym miejscu, na wolnej działce może powstać. Co do kształtu ostatecznego, funkcji, jak ma wyglądać ta inwestycja, będą podejmowane decyzje w przyszłości - stwierdza.

Dodaje, że to rada miejska podejmie decyzje, czy obiekt w tej lokalizacji, na tej działce na Bojarach może być wybudowany, czy też nie. Jeżeli ta decyzja byłaby pozytywna, następnym krokiem jest projekt i uzgodnienia miejskiego konserwatora, który będzie decydował o kształcie, o wzornikach, o wszystkich szczegółach dotyczących inwestycji.

My stoimy w tej chwili przed pewnym pytaniem - w jakim kierunku ma się rozwijać miasto. W mojej ocenie inwestycje nowe, niekoniecznie blok, są nieuniknione. Jest pusta działka, na której może być inwestycja. Nie odtworzymy Bojar z XIX wieku, chrońmy to, co pozostało. Nie możemy udawać, że wrócimy do dawnych Bojar. Nie uciekniemy przed rozwojem miasta. Być może nie jest to idealny przykład, ale ja o funkcji nie rozmawiam. W mojej ocenie inwestycja może powstać na działce przy ulicy Modlińskiej - podkreśla podlaska wojewódzka konserwator zabytków. - A jak będzie wyglądała ta inwestycja, będzie rozstrzygane na innym etapie. Wojewódzki konserwator miał rozstrzygnąć o tym, czy inwestycja może być na tej działce, czy też nie.

Dajnowicz tłumaczy, że mogła odwoływać się do planu zagospodarowania przestrzennego, ale tylko w dwóch punktach - dotyczących wielkości bryły i jej wysokości.

Konserwator nie postanawiał, jaka ma być funkcja (budynku - przyp. red.). Jeśli rada miejska nie zgodzi się ze mną, być może w ogóle nie będzie tej inwestycji - zauważa.

Zdaniem dyrektor Departamentu Urbanistyki Urzędu Miejskiego w Białymstoku Agnieszki Rzosińskiej działkę obejmuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego i nie można pomijać jego zapisów, a planowana inwestycja jest niezgodna z zapisami planu.

Na tej działce mogą być realizowane bardzo różne wzorniki zabudowy. Maksymalna wysokość zabudowy to jest 8,4 metra. To są absolutnie maksymalne wysokości. Rzeczywiście w opracowaniu jest jeden wzornik, który ma 13 metrów, jednak może być on realizowany wyłącznie w czterech miejscach i nie jest to miejsce przy ulicy Poprzecznej, są to zupełnie inne miejsca. I tylko w tych czterech miejscach jest możliwość realizacji budynku, który ma wysokość 13 metrów. Wszystkie pozostałe wzorniki są niższe - uważa Agnieszka Rzosińska.

Przedstawicielka magistratu odnosi się przy tym do wspomnianej ustawy z 5 lipca 2018 r. o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących.

Zgodnie z tą ustawą plan nie jest w żaden sposób wiążący. Ta ustawa została stworzona m.in. po to, żeby można było realizować inwestycje mieszkaniowe wbrew obowiązującym planom zagospodarowania przestrzennego. Sam plan więc tu wiążący nie jest, aczkolwiek ta inwestycja nie jest zgodna z planem miejscowym w wielu aspektach - powiedziała.

Prof. Dajnowicz przekonuje jednak, że zachowała parametry, które są w planie zagospodarowania przestrzennego.

Radca prawny Podlaskiego Urzędu Ochrony Zabytków Katarzyna Kalinowska zaznacza, że ustawa w pewnym zakresie wyłączyła dotychczasowe zapisy prawa i mówi wprost, że inwestycję mieszkaniową realizuje się niezależenie od istnienia ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. A jeżeli dojdzie do inwestycji mieszkaniowej, to przy kolejnych zmianach miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego taką lokalizację mieszkaniową należy uwzględnić.

My działamy w ramach przepisów prawa. Pani profesor wydawała postanowienie mając na względzie wartości historyczne miasta, układ urbanistyczny, sposób, w jaki budynek wkomponuje się w obszar - zapewnia Katarzyna Kalinowska.

I powtarza, że to rada miasta podejmie decyzje, czy ta inwestycja mieszkaniowa będzie miała miejsce, czy nie. 

Z niedowierzaniem co do wydanego postanowienia odnosi się Mirosław Snarski z Towarzystwa Opieki nad Zabytkami.

Wydawało nam się, że istniejący plan zagospodarowania przestrzennego jest wystarczający, by pozbawić tę inwestycję szans na realizację - mówi.

Jak przyznaje, zaskoczyły go ustalenia w uzasadnieniu konserwatora. Jego wątpliwości budzi, że planowana inwestycja w takim kształcie i wielkości jest dopuszczalna pod względem architektonicznym do tej części miasta oraz wkomponowuje się w istniejące otoczenie. Nie zgadza się też ze stwierdzeniem, że jest zgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.

Zatem nie koniec awantury o Bojary. O kolejnych ustaleniach i decyzjach w tej sprawie będziemy informować na bieżąco. Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że opisywana decyzja konserwator zabytków nie jest w żaden sposób wiążąca. Owszem, daje zielone światło, ale do dalszego procedowania wniosku inwestora.

(Piotr Walczak / Foto: R. Muskała - WUOZ)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do