
Wciąż wielu mieszkańców Białegostoku dziwi się – co takiego wyjątkowego było w drewnianych bojarskich chatach. Gdyby ci zdziwieni zapytali kogokolwiek z Warszawy, Wrocławia lub Gdańska, kto widział to miejsce, wiedzieliby, że właśnie Bojary były wskazywane najczęściej, jako najbardziej urokliwy zakątek naszego miasta, godny odwiedzenia.
Ostatnie lata przyniosły jednak kompletną dewastację Bojar. W miejscach starych, zabytkowych chat zostały ustawione tabliczki z informacją, co tam niegdyś było. Na tych tabliczkach nie ma nawet zdjęcia, ani rysunku chaty, żeby człowiek miał przynajmniej jakieś wyobrażenie, jak wyglądał dawny Białystok. Dzielnicę na pewno można by było odrestaurować. Na to potrzebne są pieniądze, ale przede wszystkim chęci. Brakuje niestety, jednego i drugiego.
Od długiego czasu o jedną z bojarskich chat walczy Stowarzyszenie „Bojary zostają kulturalne”. W ubiegłym roku przez całe lato aż do jesieni na jednym z podwórek przy Koszykowej 1 odbywały się różnego rodzaju imprezy kulturalne, na które przychodziło coraz więcej osób. Nawet sąsiedzi byli zadowoleni, że ich dzielnica ożyła, że coś się dzieje, że być może choć częściowo wróci jej dawny blask.
W miniony piątek (19 maja) wieczorem, na Bojarach otwarto wystawę zdjęć Bolesława Augustisa. Można było ją zobaczyć w jednej z odrestaurowanych chat, w której swoje działania obecnie prowadzi Galeria im. Sleńdzińskich. Podczas otwarcia wystawy obecny był zastępca prezydenta Rafał Rudnicki, który mówił o tym, że marzenia się czasem spełniają. Mówił to w kontekście tej jednej odnowionej chaty, w której zlokalizowano kolejną siedzibę miejskiej placówki kultury. Ale był tam również radny miejski – Wojciech Koronkiewicz, który pomagał Stowarzyszeniu „Bojary zostają kulturalne” walczyć o ich chatę, która niszczeje od lat, choć można by ją było zagospodarować.
- Panie Prezydencie Rudnicki marzy mi się oto, aby spojrzał Pan na drugą stronę ulicy. Na te smutne resztki innej bojarskiej chałupy. Która stoi od lat spalona i najzwyczajniej niszczeje. I bardzo bym chciał się dowiedzieć Panie Prezydencie, jaki jest plan Pańskiego Urzędu odnośnie Bojar? Skoro otwiera Pan galerię, więc może pozwoli Pan również, aby do innej z bojarskich chałup, zaledwie ulicę dalej wprowadził się znów Bojarski Dom Kultury? Aby znów na innym bojarskim podwórku mogli się zbierać ludzie i uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych. Takie mam marzenie Panie Prezydencie! Tak łatwo byłoby je spełnić! Wystarczyłoby w Pana urzędzie powiedzieć – tak! Otwórzcie furtkę. Podwórko jest Wasze! Wystarczyłoby tym wspaniałym ludziom dać klucz. Wystarczyłoby Panie Prezydencie tylko chcieć – napisał radny Wojciech Koronkiewicz na swoim profilu facebookowym.
Władze Białegostoku nie zgadzają się na ponowne użyczenie nawet podwórka przy Koszykowej 1, choć w ubiegłym roku to właśnie na podwórku organizowano warsztaty, muzyczne, taneczne, koncerty, zajęcia fotograficzne, wystawy, słuchowisko i całą masę innych rzeczy. Ale aktywiści z Bojar proszą bezskutecznie od długiego czasu o udostępnienie im starej i mocno zniszczonej chaty, którą chcą odnowić i prowadzić zajęcia wewnątrz przez cały rok, a nie tylko w sezonie letnim.
Bojary od zawsze chatami stały i skoro są chętni, aby tchnąć w nie drugie życie, to warto w końcu przestać się bezsensownie upierać. Pożary wybuchające jeden po drugim strawiły bardzo cenną zabytkowo dzielnicę, ale skoro można uratować jej część, trudno zrozumieć dziwną do tego niechęć władz miasta. Władze wszak powinny zarządzać mieniem z poszanowaniem dorobku naszych przodków. Chyba, że w planach są kolejne pożary i problem sam się rozwiąże…
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie