Wszyscy pragniemy poznawać nowe smaki i lubimy urozmaicać repertuar dań w naszym domowym menu. Jednak sztuka kulinarna wymaga nieco wiedzy, umiejętności i opanowania przynajmniej podstawowych technik. Tylko skąd mamy taką wiedzę czerpać?
W szkole podstawowej i średniej uczymy się mnóstwa przydatnych w dorosłym życiu umiejętności. Wszyscy przyznamy przecież, że wyciąganie pierwiastków i działania różniczkowe przydadzą się nam, żeby dobrze obliczyć resztę w sklepie. Z kolei poznanie anatomii pantofelka może wznieść nasze pożycie małżeńskie na wyższy poziom.
Szkoda tylko, że nikt nas nie uczył, jak mamy karmić najbliższych, żeby wspólne posiłki były przyjemnością, a smaczna i urozmaicona dieta napawała nas chęcią do życia i podnoszenia jakości pożycia. W tej sytuacji nie mamy innego wyjścia i gotowania musimy się uczyć od rodziców i dziadków.
Na szczęście, takie rozwiązanie ma też swoje dobre strony. Najsmaczniej gotującą osobą, jaką znam, jest moja babcia Irenka, która przygotowując te same pięć potraw przez 60 lat, doprowadziła je do perfekcji. Nawet jakiś ułamek tych umiejętności przekazała swojej córce, czyli mojej mamie (Mamusiu pamiętaj, że Cię kocham).
Jednak to, że liczba dań, jakie serwowane były w moim rodzinnym domu, dawała się policzyć na palcach jednej ręki, sprawiło, że o istnieniu np. polędwiczki wieprzowej lub steku wołowego dowiedziałem się po dwudziestym roku życia.
Bywały też takie niedziele, gdy kuchenne „stery” przejmował tata, który zawsze wtedy dawał upust swoim niespełnionym zapędom artystycznym. Przyrządzał więc tak awangardowe dania, jak kurczak pieczony z jabłkami i brzoskwiniami albo pieczone ziemniaki faszerowane mięsem. I choć nie zawsze wszystko się udawało – a w kuchni często robiła się „jesień średniowiecza” – była to jakaś odskocznia od monotonii i powtarzalności domowych obiadów.
Więc panowie, do garów. Z doświadczenia wiem, że nic nie zbliża dwojga ludzi bardziej niż wojsko i umiejący smacznie gotować facet. Gdy za oknem zima – rozpalmy nasze damy, np. ostrygami w cieście na młodym szpinaku z sosem holenderskim.
Grzegorz Chlebowicz - niezalogowany
2013-04-08 22:57:34
Pragnę dodać, iż podczas składania numeru nastąpiła pomyłka i przepis na ciasto jest nie właściwy. Ciasto do ostryg: mąka pszenna + mąka ziemniaczna (w proporcjach 2 do 1) + woda gazowana. Ciasto ma mieć gęstość naleśnikowego. Zanurzamy ostrygi w cieście i frytujemy. Powodzenia.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Nikita - niezalogowany
2013-04-08 09:34:01
Mnie też też to interesowało, dziękuję!
odpowiedz
Zgłoś wpis
Grzegorz Chlebowicz - niezalogowany
2013-04-07 23:48:55
W Auchan.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Maria - niezalogowany
2013-04-06 18:45:19
A gdzie się kupuje ŻYWE ostrygi????????
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pragnę dodać, iż podczas składania numeru nastąpiła pomyłka i przepis na ciasto jest nie właściwy. Ciasto do ostryg: mąka pszenna + mąka ziemniaczna (w proporcjach 2 do 1) + woda gazowana. Ciasto ma mieć gęstość naleśnikowego. Zanurzamy ostrygi w cieście i frytujemy. Powodzenia.
Mnie też też to interesowało, dziękuję!
W Auchan.
A gdzie się kupuje ŻYWE ostrygi????????