Reklama

Co to się działo na meczu Jagielloni... AJezusMaria...!

11/11/2024 07:05

Wyrównujący gol padł w 10 minucie doliczonego czasu gry i wywołał gigantyczną awanturę między zawodnikami gości a sędzią Jarosławem Przybyłem. Jakby tego było mało to niemalże natychmiast po meczu okazało się, że przez pierwszy kwadrans nie działały kamery VAR i sędziowie oglądali czarne ekrany. Był to mecz z tak wielką ilością emocji i zdarzeń jakie zdarzają się raz na dekadę, a może jeszcze rzadziej.

To był horror godny reżyserii Alfreda Hitchcocka - tak należy powiedzieć o meczu Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa zakończonym remisem 2:2. W tym meczu było wszystko: walka, gole, kontrowersyjne decyzje sędziów, awaria VAR-u i sporo kolorowych kartoników. 

- Nigdy nie komentuję decyzji sędziowskich. Ich ocenę zostawiam państwu. Wiemy, że były to kontrowersyjne momenty, ale musimy zaakceptować to, co się wydarzyło - powiedział Adrian Siemieniec, trener Jagi po meczu. 

Kompletnie nic nie powiedział o sędzim na konferencji prasowej Marek Papszun, trener Rakowa. Bo jeżeli potwierdzi się wiadomość, którą po meczu ujawnili dziennikarze to mieliśmy do czynienia z wielkim skandalem. 

No ale do rzeczy: w 3 minucie po podaniu Frana Tudora w pole karne Jagiellonii wpadł Michael Ameyaw. Zawodnik ruszył do piłki i padł jak długi po tym jak wpadł na nogę Adriana Diegueza. Sędzia przybył gwizdnął i wskazał na punkt karny. Protesty graczy Jagiellonii zignorował i nawet nie ruszył do ekranu VAR. Oznaczało to, że sędziowie przy monitorach nie widzą powodów do interwencji. Po meczu dziennikarze donieśli, że powodem braku interwencji był brak obrazu przez pierwszy kwadrans meczu. Tymczasem na telewizyjnych powtórkach w CANAL+ widać wyraźnie, że to Ameyaw wpadł na nogę Diegueza, a nie odwrotnie. 

- W przerwie meczu @Jagiellonia1920 z @Rakow1921 spotkałem sędziego VAR. Nie mogli sprawdzić domniemanego faulu na Ameyaw. Przez 15 minut mieli awarię monitorów - napisał na platformie X Jerzy Kułakowski, dziennikarz Radia Białystok. 

Uzyskaliśmy potwierdzenie, że faktycznie na początku meczu Jagiellonia - Raków doszło do awarii VAR, choć nie znamy dalszych szczegółów ani przyczyn tego zdarzenia. A jak ocenia zdarzenie w polu karnym sędzia Rafał Rostkowski, były asystent międzynarodowy i zaraz jeden z ekspertów telewizyjnych zajmujący się oceną pracy sędziów? 

- Sędzia Jarosław Przybył w momencie starcia Adriana Diegueza z Michaelem Ameyawem miał bardzo słaby kąt widzenia do oceny tej sytuacji. Z jego punktu widzenia zawodnik Jagiellonii podstawił nogę piłkarzowi Rakowa. Arbiter uznał, że to właśnie z tego powodu Ameyaw się przewrócił. Prawda była jednak zupełnie inna. Dieguez postawił nogę bardzo blisko toru, po którym Ameyaw biegł za piłkę, jednak ani noga białostoczanina, ani nawet jego stopa, w najmniejszym stopniu nie przyczyniły się do przerwania akcji Rakowa. Upadek piłkarza Rakowa był spowodowany tylko tym, że to on sam odchylił nogę w bok od toru biegu w taki sposób, aby uderzyć nią o wystawioną nogę zawodnika Jagiellonii - napisał Rostkowski w analizie w artykule TVP Sport. 

Co się tak naprawdę stało? Link do tej sytuacji zamieszczamy tutaj: TU

Sędzia Przybył decyzji o karnym - wbrew protestom graczy Jagiellonii - nie zmienił. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Ivi Lopez, który pokonał Sławomira Abramowicza i goście objęli prowadzenie. Jagiellonia ruszyła do ataków, ale bez specjalizujący się w grze defensywnej Raków dość długo bardzo skutecznie powstrzymywał żółto-czerwonych przed zagrożeniem jego bramce.  Skoncentrowani na obronie własnej bramce goście prawie zupełnie zaniechali ofensywnych akcji: dość powiedzieć, że strzał z karnego był JEDYNYM celnym strzałem w światło bramki Dumy Podlasia w I połowie. Wyraźnie widać było dlaczego ekipa "Medaliki" mają opinię najbardziej solidnej defensywy w polskiej lidze (stracili tylko 4 gole w tym sezonie).

Żółto-czerwoni stworzyli tylko 3 dogodne sytuacje: najpierw z rzutu wolnego kąśliwy strzał oddał Darko Churlinov, ale obronił Kacper Trelowski, a w 31 minucie jednak doszło do kolejnej kontrowersji: tym razem w polu karnym Rakowa. Po starciu z Matejem Ratanem przewrócił się Afimico Pululu. Arbiter nie tylko nie podyktował rzutu karnego, ale jeszcze ukarał białostockiego napastnika żółtą kartką za symulowanie. Tuż przed przerwą ponownie Pululu został przewrócony w polu karnym, ale wcześniej sędziowie dostrzegli spalonego. 

Z szatni Jagiellonia wyszła ogromnie naładowana wolą zwycięstwa. Ale jako pierwsi strzał na bramkę oddali przyjezdni: Jean Carlos posłał piłkę z około 20 metrów, ale strzał obronił Abramowicz. Potem jednak pod polem karnym Rakowa zadomowili się białostoczanie, którym akcje zmuszały Trelowskiego do pracy. Golkiper gości bronił strzały Kristoffera Hansena i Jesusa Imaza, ale w 68 minucie nie miał żadnych szans: po prostopadłym podaniu Lamine Diaby'ego-Fadigi piłkę przejął Imaz. Hiszpan strzałem pod poprzeczkę pokonał bramkarza gości i zdobył wyrównanie. Raków na gola Jagiellonii odpowiedział atakiem pokazując, że przyjechał do Białegostoku po pełną pulę. I widzowie oglądali ataki sunące raz na jedną, a raz na drugą bramkę. Abramowicz obronił strzał Jonatana Brunesa, a Pululu w odpowiedzi omal nie pokonał Telowskiego. Swoją szansę miał też  João Moutinho. W 88 minucie goście szaleli ze szczęścia: po dośrodkowaniu Tudora z wolnego piłka trafiła do Zorana Arsenića, który wyprowadził "Medaliki" na prowadzenie. Trwał doliczony czas gry, kiedy po strzale Pululu piłka trafiła w rękę Strategosa Swarnasa. Zawodnik gości stał w świetle bramki z ręką lekko odsuniętą od ciała i zgodnie z przepisami taka interwencja jest przewinieniem. Sędzia podyktował rzut karny, a w polu karnym między zawodnikami wybuchła dzika kłótnia. Posypały się żółte kartoniki, z których jedną obejrzał Gustav Berggren, który próbował rozkopać punkt karny, z którego Pululu miał wykonać rzut karny. A, że było to już drugie napomnienie dla tego gracza to wyleciał on z boiska.

Karnego na gola zamienił sam Pululu i zaraz potem Jarosław Przybył zakończył mecz. 

Sytuacja Strategosa również wywołała kontrowersje, ale tutaj eksperci przychylają się do decyzji sędziego. Oto ta sytuacja: TU

- Dziękuję za ten mecz drużynie, jak i za cały ostatni okres. Pokazali, jak potrafią być intensywni i głodni. Ten mecz miał swoje scenariusze. Dwa razy musieliśmy gonić wynik i była to nowa sytuacja. Drużyna jednak walczyła o korzystny rezultat i finalnie mamy punkt po trudnym meczu. Wiemy, że Raków traci mało bramek i dlatego musieliśmy grać cierpliwie do ostatnich chwil. Nie było łatwo doprowadzić do remisu, więc tym bardziej gratulacje dla zespołu - powiedział Siemieniec. 

- Jest dwóch rannych, żadnego zabitego, a bitwa trwa dalej. Dzisiaj było widać, kto był w lepszym momencie. Graliśmy z drużyną, która jest obecnie najlepszą w Polsce, zwłaszcza w grze z piłką przy nodze. Jagiellonia też ostatnio dobrze broni. Przy golu Imaza zdrzemnęliśmy się, a on jest znany z tego, że dobrze wykorzystuje takie okazje. Bardzo doceniam postawę swojego zespołu, bo przy takiej publiczności i wspaniałym dopingu, zdołali się przeciwstawić bardzo trudnemu rywalowi, będącemu na fali - to z kolei słowa Papszuna, trenera gości. 

Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa 2:2 (0:1). Bramki: Jesús Imaz 68, Afimico Pululu 90+11-karny - Ivi López 4-karny, Zoran Arsenić 87. Żółte kartki: Pululu, Nené, Sáček (Jagiellonia), Baráth, Svárnas, Berggren (Raków). Czerwona kartka: Gustav Berggren (90+9, Raków, za 2. żółtą). Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 17 089. 
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Michal Sáček, Dušan Stojinović (84 Jetmir Haliti), Adrián Diéguez, João Moutinho - Kristoffer Hansen (77 Marcin Listkowski), Aurélien Nguiamba (64 Nené), Jarosław Kubicki (64 Lamine Diaby-Fadiga), Darko Čurlinov (84 Miki Villar) - Jesús Imaz, Afimico Pululu.
Raków:
Kacper Trelowski - Zoran Arsenić, Matej Rodin, Strátos Svárnas - Fran Tudor, Gustav Berggren, Władysław Koczerhin (67 Péter Baráth), Michael Ameyaw (81 Jesús Díaz), Ivi López (67 Erick Otieno), Jean Carlos Silva (74 Dawid Drachal) - Jonatan Braut Brunes (73 Tomasz Walczak). 

(Przemysław Sarosiek/ Foto: zrzut ekranu z Twitter.com)

Aktualizacja: 13/11/2024 04:42
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do