Czas na PIKNIK!

Hmm wygląda nieźle…co to takiego… pięć porcji poproszę. Piknikowy festiwal jednodniowych restauracji zachwycił i rozczarował jednocześnie. 

Wczoraj, w sobotnie popołudnie, przez supraskie bulwary im Wołkowa przetoczył się huragan. Kataklizmów nie było, był za to huragan spragnionych piknikowej atmosfery Podlasian. To podlascy blogerzy kulinarni byli sprawcami całego zamieszania otworzywszy na kilka godzin restauracje z piknikowymi specjałami.

Pomysł genialny w swej prostocie faktycznie okazał się strzałem w dziesiątkę. Jedenaścioro kucharzy amatorów przygotowało słodkie, słone, ostre i łagodne. Kilkuset piknikujących Podlasian ze smakiem spałaszowało wszystko do ostatniego okruszka.

Przypadkowi spacerowicze oraz oczekujący wydarzenia Podlasianie na stoiska z jedzeniem reagowali bardzo żywiołowo. Zanim blogerzy na dobre zdążyli przygotować swe stanowiska, zainteresowani karnie ustawili się już w kolejki . Można było usłyszeć : „Wyszliśmy po prostu na poobiedni spacer, a tu niespodzianka desery na wyciągnięcie ręki” albo „Czytaliśmy o tej inicjatywie, przyjechaliśmy tu dziś specjalnie by odpocząć na świeżym powietrzu, w inspirującej kulinarnej atmosferze”. Pytań „Co to?”, „Skąd to?” „Jak to się robi?” lub po prostu „Po co to robicie?” było wiele.

Idea jednodniowych restauracji narodziła się w Finlandii, gdzie po fantastycznym przyjęciu wyruszyła podbijać świat pod nazwą Restaurant Day. Cel jest jeden: wcielić się w rolę, kucharza, resturatora i pochwalić się swoim kunsztem z przypadkowymi ludźmi. Miejsce dowolne, menu dowolne.

Chodzi o to by spotkać, poznać osoby również zakręcone na punkcie zdrowego jedzenia. W Polsce święto RD obchodzono już w ośmiu miastach, w sumie nad Wisło powstało 47 jednodniowych restauracji. Na Podlasiu idee zaprowadziła Joanna Kozłowska, autorka bloga Na cztery widelce, dla której był to już czwarty tego typu event.

Do tej pory ucztowano podczas Garden party, kolacjonowano na pływającej tratwie czy też w mroźny dzień rozgrzewano członki podczas festiwalu zup. Dla pasjonatów jedzenia, a zwłaszcza blogerów kulinarnych dzielenie pasji jest niezwykle ważne, bardzo motywujące.

- Chcieliśmy spędzić miło czas na świeżym powietrzu, odświeżyć idee piknikowania, do niedawna tak zapomnianą dzięki zakazom typu „Nie deptać zieleni”. Podlasie rozwija się kulinarnie w zawrotnym tempie, wzajemne wsparcie, podglądanie, inspirowanie pomoże utrzymać wzrostową tendencję. – wyjaśnia organizatorka.

W sumie wydano niemal 1000 porcji, jednak pomimo entuzjastycznych recenzji jedzenia pojawiły się głosy rozczarowania. Okazało się bowiem, że nie wszyscy zainteresowani zostali obsłużeni – zabrakło potraw, jedzenie rozeszło się w zastraszającym tempie.

- Faktycznie, nie spodziewaliśmy się aż takiego obłożenia, obiecujemy poprawę następnym razem  - zapewniają zgodnie blogerzy.

Swoje wyroby prezentowali autorzy blogów: Na cztery widelce, Siostry W., Enjoy cooking, Mr. & Mrs. Sandman, crust&dust, Banana pepper, Twardy Szparag i  Eko Quchnia.

[wzslider]

(tekst: Iwona i Rafał Bortniczukowie, foto: Maciej Słupski)