Reklama

Cztery lata trwają tajne negocjacje

19/05/2019 15:38

Miasto Białystok jeszcze na początku lutego podjęło rozmowy z potencjalnymi przewoźnikami, którzy mogliby zapewniać loty z Lotniska Krywlany. Po czterech latach nadal nic nie wiadomo choćby i o jednym przewoźniku, mimo że wybudowany już został pas startowy.

Temat lotniska regionalnego i lokalnego to niekończąca się opowieść. W zasadzie można by było każdego dnia publikować informacje na ten temat, z których by wynikało w zasadzie tyle, że nic nie wiadomo. Tak jest od lat. I tak samo od lat białostoczanie na równi z mieszkańcami województwa podlaskiego są wyłączeni z transportu powietrznego, mimo kolejnych umów, deklaracji i decyzji.

O tym, dlaczego jeszcze długo nikt z Krywlan nie odleci i na Krywlany nie przyleci poinformujemy szczegółowo po długim weekendzie. W tym miejscu skupimy się na dość ciekawej historii dotyczącej negocjacji z potencjalnymi przewoźnikami, którzy byliby skłonni realizować loty z wciąż niedziałającego lotniska z paskiem startowym. Bo tak się składa, że Miasto Białystok negocjuje już ponad 4 lata w tej sprawie. I po tych czterech latach nic nie może powiedzieć.

Czy kiedykolwiek prowadzono rozmowy z liniami lotniczymi operującymi w Polsce, takimi jak: LOT, Rayanair, Wizzair bądź innymi nt. możliwości realizacji pasażerskich operacji lotniczych z pasa startowego o takich parametrach, jaki powstał na Krywlanach? Jeśli tak, czy ww. linie lotnicze potwierdziły możliwość w przyszłości realizowania operacji lotniczych z pasa startowego w Białymstoku? Jeśli tak, proszę o podanie nazwy przewoźnika i wskazać jakimi samolotami miałby się odbywać przelot pasażerów” – prosił w interpelacji z grudnia ubiegłego roku radny Henryk Dębowski.

Radny pytał także o potencjalne ceny biletów dla jednego podróżnego, rodzaj samolotów, jakie mogłyby obsługiwać loty pasażerskie i oczywiście o potencjalnych przewoźników. Pytania zadane przez radnego Dębowskiego są jak najbardziej zasadne. I nie ma się co dziwić, że padły, ponieważ jeszcze przed budową pasa startowego Prezydent Białegostoku wspólnie z radnymi Platformy Obywatelskiej obiecywali, że Białystok przestanie być białą plamą na lotniczej mapie Polski. Zresztą nawet w odpowiedzi na tę interpelację prezydent odpisał, że główny cel budowy pasa startowego na Krywlanach, to włączenie Białegostoku do grona miast w Polsce posiadających lokalny port lotniczy.

Ale portu lotniczego Białystok wciąż nie posiada, ponieważ Lotnisko Krywlany wciąż czeka na certyfikację. I chociaż jeszcze we wrześniu ubiegłego roku zakończyła się budowa pasa startowego, do dziś nic w sprawie certyfikacji nie posunęło się ani o krok. Jak już informowaliśmy wcześniej na naszych łamach, problemem jest Las Solnicki, który jest przeszkodą lotniczą, a więc niezbędną do usunięcia. Dopiero wówczas można myśleć o początkach procesu certyfikacji, bez której nie da się realizować regularnej komunikacji lotniczej. Ale prezydent chyba zbyt optymistycznie patrzy na te sprawy sądząc po tym, co odpisał radnemu Dębowskiemu.

Infrastruktura lotniska poza zaspokojeniem zapotrzebowania na wykonywanie lotów typu General Aviaton umożliwi rozwój regularnej komunikacji lotniczej. Wymogi odnośnie jego funkcjonowania będą wynikały z decyzji certyfikacyjnych ULC oraz regulacji Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP). Zastosowanie indywidualnych rozwiązań i szczegółowe parametry infrastruktury lotniskowej i okołolotniskowej oraz warunki świadczenia usług określi program rozwoju lotniska, za którego przygotowanie i realizację będzie odpowiedzialny zarządzający lotniskiem” – czytamy w odpowiedzi podpisanej przez sekretarza Krzysztofa Karpieszuka z upoważnienia Prezydenta Miasta Białegostoku.

Czyli właściwie w sprawie tej regularności jak nie było nic wiadomo, tak nadal nic nie wiadomo, jak miałaby wyglądać w rzeczywistości. A jeszcze bardziej nie wiadomo, kto jest i czy w ogóle jest ktoś zainteresowany obsługą lotów pasażerskich, kiedy w końcu lotnisko zacznie działać. Co ciekawe, negocjacje trwają już ponad cztery lata i to z różnymi przewoźnikami. Po odpowiedzi na interpelację radnego Dębowskiego, można wnioskować, że Miasto Białystok nie chce podzielić się żadną informacją na ten temat, więc zasłania się tajemnicami handlowymi.

Miasto od momentu podpisania listu intencyjnego w lutym 2015 r. z Aeroklubem Polskim w sprawie funkcjonowania lotniska Krywlany w Białymstoku jako lotniska użytku publicznego obserwuje rozwój krajowego rynku usług lotniczych i prowadzi rozmowy z potencjalnymi przewoźnikami. Rozmowy prowadzone są z zastrzeżeniem zachowania poufności. Przekazanie informacji, o które Pan pyta, typu jakimi samolotami realizowany byłby przelot, ilość pasażerów, przewidywany średni koszt biletu, byłoby złamaniem zasady zachowania poufności i tajemnicy handlowej poprzez przekazanie uzyskanych informacji, które dla prowadzących działalność gospodarczą mają kluczowe znaczenie w zakresie zarządzania firmą w kontekście świadczenia usług lotniczych na lotnisku Krywlany w Białymstoku, a także utrzymania przewagi nad konkurencją” – odpisał w imieniu prezydenta Krzysztof Karpieszuk, sekretarz miasta.

O ile chodzi o szacowany koszt biletu lotniczego, tajemnicę handlową można zrozumieć, o tyle już rodzaj samolotów, czy nazwy przewoźników, chyba można byłoby podać. Bo co najmniej dziwne jest, że Miasto Białystok tajemnicami zasłania się, kiedy nie ma jeszcze podpisanych żadnych umów, ani nie ma ustalonych cen biletów! To nowe, wręcz nowatorskie podejście do negocjacji. Na przykład po sąsiedzku, bo w Grodnie, nikt nie robił tajemnicy z tego, że prowadzone są rozmowy z różnymi przewoźnikami. Tamtejsze lotnisko chce realizować loty po Europie europejskimi tanimi liniami lotniczymi i jeszcze w ubiegłym roku podano tę informację do publicznej wiadomości.

Taka dziwna tajemniczość władz Białegostoku odnośnie jedynej inwestycji lotniczej trwa już od dawna. Radni nie mieli wielu danych przed głosowaniem uchwały w sprawie przekazania z budżetu miasta pieniędzy na budowę pasa startowego, nie mieli informacji odnośnie choćby potencjalnych przewoźników, ani czy są jacykolwiek zainteresowani, nie otrzymali żadnej wiążącej informacji odnośnie możliwości rozbudowy lotniska po certyfikacji, ani choćby i tego, że do otrzymania tej certyfikacji trzeba będzie wyciąć ogromne połacie Lasu Solnickiego. Wszystko było niemal tak tajne jak prowadzone od ponad czterech lat rozmowy z przewoźnikami.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: sxc.hu/ plane)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do