
Białostoczanie w końcu doczekali się toalety publicznej w Parku Planty. Od momentu, kiedy miała być otwarta po raz pierwszy upłynęło 9 miesięcy, a w międzyczasie okazało się, że nie mogła służyć nikomu i została zdemontowana. Kiedy w końcu toaleta zaczęła spełniać wymogi prawa budowalnego, okazało się, że w niektórych przypadkach, aby z niej skorzystać, trzeba najpierw udać się do pobliskiej „Żabki”.
Nie, to nie jest żart. Naprawdę, w niektórych sytuacjach, aby móc skorzystać z nowej, miejskiej toalety publicznej, trzeba najpierw udać się do pobliskiego sklepu „Żabka”. Tak przynajmniej sugerują politycy podlaskiej Platformy Obywatelskiej. Toaleta zbudowana z perypetiami za ogromne pieniądze, może nie otworzyć drzwi, jeśli ktoś akurat nie ma przy sobie gotówki w postaci bilonu. W sytuacjach nagłej potrzeby, bieganie do „Żabki” w celu rozmienienia pieniędzy – to może być problem. Ale mimo „dobrych rad” podlaskiej PO, większym problemem za to może być dla tych, którzy nie mają żadnej gotówki przy sobie i nie będą mieli co rozmienić.
Na problem zwrócił uwagę marszałek województwa podlaskiego, który zdziwił się, że w XXI wieku nie było komu pomyśleć, ani w urzędzie miejskim, ani w firmie, która budowała szalet miejski, o możliwości płatności kartą za skorzystanie z toalety publicznej. Tłumaczenie przedstawicieli władz miasta w tej sprawie, jest żenujące. Ale za to tłumaczenie podlaskiej Platformy Obywatelskiej w tej sprawie, która zabrała głos, wręcz przyprawia o zawrót głowy.
„Słynny białostocki szalet miejski za ponad 400 tys. zł już otwarty. Czy mając na uwadze tak dużą cenę inwestycji, uwzględniono możliwość zapłaty kartą?” – zapytał Artur Kosicki, marszałek województwa podlaskiego na swoim profilu na Twitterze.
„Panie Marszałku, taki protip, jakby zaistniała potrzeba (wstrzymywanie jest niezdrowe i grozi wieloma chorobami): obok jest żabka i jak coś pan kupi to można drobne od razu wypłacić” – w taki sposób skomentowała wpis marszałka podlaska Platforma Obywatelska.
Z kolei Tadeusz Truskolaski, który także wypowiedział się pod tym wpisem marszałka Artura Kosickiego, tradycyjnie kpił z podniesionego problemu. W zasadzie nie odniósł się ani jednym wyrazem do braku możliwości płatności kartą za skorzystanie z szaletu. Ale za to jego rzeczniczka prasowa pisała, że możliwość płatności kartą jest. Z tym, że nie wiadomo za bardzo gdzie i jak. Bo wicemarszałek województwa podlaskiego włączając się niejako do dyskusji w sprawie tego szaletu wskazał, że nie ma możliwości zapłaty kartą, a wyłącznie bilonem.
„Rafałku @rafalrudnicki, masz 10 zł na drobne rozmienić? Czy same 500 zł na mandaty w kieszeni nosisz?” – zamieścił prześmiewczy wpis skierowany do zastępy Tadeusza Truskolaskiego wicemarszałek Sebastian Łukaszewicz.
Całą tę sytuację skwitował marszałek Artur Kosicki, ale już na swoim profilu facebookowym, gdzie jest możliwość zamieszczenia obszerniejszego komentarza.
„Wczoraj, po 9 miesiącach oczekiwania, w końcu został otwarty słynny w całej Polsce białostocki szalet miejski. Ale nie ten, który został wybudowany w zeszłym roku za 430 tys. zł, tylko kolejny, który w przeciwieństwie do swojego poprzednika spełnia (miejmy nadzieję) wymogi dla tego typu obiektów. Korzystanie z szaletu niestety kosztuje, ale zapłacić można tylko jeśli posiada się bilon, bo nie został zamontowany terminal do kart płatniczych. Tymczasem Platforma Obywatelska Podlaskie, która broni tej sztandarowej inwestycji Tadeusza Truskolaskiego jak niepodległości, radzi mieszkańcom na Twitterze, by chodzili do pobliskiej Żabki i robili tam zakupy, dzięki temu będą mieć drobne na skorzystanie z miejskiego szaletu. Mamy XXI w., w publicznych toaletach w innych miastach są terminale płatnicze, ale nie w Białymstoku, bo sama myśl o takim rozwiązaniu przerasta możliwości intelektualne członków Podlaskiej PO” – czytamy na facebookowym profilu marszałka Artura Kosickiego.
Nowy szalet na Plantach otwarty został 1 lipca. Czyli po około 9 – miesięcznym opóźnieniu od pierwotnej daty, kiedy miał być oddany mieszkańcom i turystom do użytku. Pierwszego dnia można było z niego korzystać bezpłatnie. Teraz trzeba zapłacić złotówkę. Trzeba jednak pamiętać, że maksymalny czas przebywania w środku wynosi 15 minut. Niestety, jeszcze nie wiemy, co dzieje się, kiedy komuś – z różnych powodów – zdarzy się jakieś dłuższe „posiedzenie”.
(Cezarion/ Foto: twitter.com/ Sebastian Łukaszewicz)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie