Pora się w końcu dołożyć do wspólnego życia. – Tylko nieliczni słyszą dziś takie słowa z ust rodziców. W Polsce osoby po 20 – tym roku życia coraz dłużej zostają na garnuszku rodziców i nie potrafią się usamodzielnić.
Czyja to wina że tak się dzieje? Osoby będące nawet na ostatnim roku studiów nie pracują. Rodzice wykładają olbrzymie pieniądze na ich utrzymanie. A młodzian lub dzierlatka wcale nie mają pojęcia o tym, co ich czeka u progu dorosłości. Studiująca na Politechnice Białostockiej Kamila od trzech lat jest na utrzymaniu rodziców. Mieszka na stancji, bo pochodzi spod Suwałk.
- Chyba wystarczy, że jadę do nich na całe lato i pomagam w gospodarstwie. To dość ciężka praca. Zresztą rodzice obiecali, że pomogą mi się utrzymać w Białymstoku. – Na nasze pytanie, czy szukała tu pracy, odpowiada – Oczywiście, że szukałam, ale nie ma nic sensownego. Nie wiem, jak pogodzić studia z pracą i to za niecałe 1000 zł. Gdyby to było coś, co dawałoby mi satysfakcję i pieniądze, na pewno nie potrzebowałabym niczego od rodziców.
Część wykładowców z Uniwersytetu w Białymstoku podkreśla, że młodzież akademicka nie jest tak samodzielna jak jeszcze kilkanaście lat temu. Zdarza się, że w sprawie przełożenia egzaminu przychodzi rodzic a nie sam zainteresowany. To, co potrafi bulwersować część wykładowców to fakt, że młodzi ludzie coraz częściej podchodzą do nich jak do kolegów czy koleżanek. Nie mają oporów pisać maile z prośbą o podesłanie materiałów z wykładów.
Piotr Jać – doktorant, ćwiczeniowiec na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku twierdzi:
- Część młodych ludzi traktuje studia jako przedłużenie czasu młodzieżowej beztroski i opóźnienie momentu wejścia na rynek pracy. Do niedawna popularne było studiowanie drugiego kierunku po pierwszym, dziś coraz częściej studenci pozostają na uczelni na studia doktoranckie. – W codziennej pracy z młodzieżą akademicką obserwuje także pewne zmiany.
- Zdarza się widzieć wyręczanie członkami rodziny, zwłaszcza rodzicami. Kiedyś trudno było sobie wyobrazić, żeby - jeśli nie była to jakaś okoliczność losowa - rodzice przychodzili do dziekanatu albo na dyżur i rozmawiali z prowadzącym.
Jak zachować zdrowy rozsądek i sprawić, by dwudziestolatek był przygotowany do samodzielności, zamiast korzystać z bezterminowych wakacji? Na to zagadnienie muszą sobie odpowiedzieć głównie sami rodzice.
Komentarze opinie