Reklama

Dorosłość z opóźnieniem

14/10/2013 18:00
Pora się w końcu dołożyć do wspólnego życia. – Tylko nieliczni słyszą dziś takie słowa z ust rodziców. W Polsce osoby po 20 – tym roku życia coraz dłużej zostają na garnuszku rodziców i nie potrafią się usamodzielnić.

Czyja to wina że tak się dzieje? Osoby będące nawet na ostatnim roku studiów nie pracują. Rodzice wykładają olbrzymie pieniądze na ich utrzymanie. A młodzian lub dzierlatka wcale nie mają pojęcia o tym, co ich czeka u progu dorosłości. Studiująca na Politechnice Białostockiej Kamila od trzech lat jest na utrzymaniu rodziców. Mieszka na stancji, bo pochodzi spod Suwałk.
- Chyba wystarczy, że jadę do nich na całe lato i pomagam w gospodarstwie. To dość ciężka praca. Zresztą rodzice obiecali, że pomogą mi się utrzymać w Białymstoku. – Na nasze pytanie, czy szukała tu pracy, odpowiada – Oczywiście, że szukałam, ale nie ma nic sensownego. Nie wiem, jak pogodzić studia z pracą i to za niecałe 1000 zł. Gdyby to było coś, co dawałoby mi satysfakcję i pieniądze, na pewno nie potrzebowałabym niczego od rodziców.

Część wykładowców z Uniwersytetu w Białymstoku podkreśla, że młodzież akademicka nie jest tak samodzielna jak jeszcze kilkanaście lat temu. Zdarza się, że w sprawie przełożenia egzaminu przychodzi rodzic a nie sam zainteresowany. To, co potrafi bulwersować część wykładowców to fakt, że młodzi ludzie coraz częściej podchodzą do nich jak do kolegów czy koleżanek. Nie mają oporów pisać maile z prośbą o podesłanie materiałów z wykładów.

Piotr Jać – doktorant, ćwiczeniowiec na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku twierdzi:
- Część młodych ludzi traktuje studia jako przedłużenie czasu młodzieżowej beztroski i opóźnienie momentu wejścia na rynek pracy. Do niedawna popularne było studiowanie drugiego kierunku po pierwszym, dziś coraz częściej studenci pozostają na uczelni na studia doktoranckie. – W codziennej pracy z młodzieżą akademicką obserwuje także pewne zmiany.
- Zdarza się widzieć wyręczanie członkami rodziny, zwłaszcza rodzicami. Kiedyś trudno było sobie wyobrazić, żeby - jeśli nie była to jakaś okoliczność losowa - rodzice przychodzili do dziekanatu albo na dyżur i rozmawiali z prowadzącym.

Jak zachować zdrowy rozsądek i sprawić, by dwudziestolatek był przygotowany do samodzielności, zamiast korzystać z bezterminowych wakacji? Na to zagadnienie muszą sobie odpowiedzieć głównie sami rodzice.

(ASM)

 

 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do