Reklama

Doszło do niekontrolowanego wystrzału. Prokuratura umorzyła śledztwo

06/01/2025 20:54

Żołnierz może odetchnąć z ulgą, ponieważ najprawdopodobniej nie będzie odpowiadał prawnie i karnie za to, że postrzelił siebie oraz innego żołnierza. A najprawdopodobniej dlatego, że prokuratura co prawda umorzyła postępowanie w tej sprawie, ale nie jest ono jeszcze prawomocne.

Do zdarzenia doszło w sierpniu 2024 roku późnym popołudniem w pobliżu miejscowości Nowa Łuka, w powiecie hajnowskim. Stacjonowali tam żołnierze w ramach akcji „Bezpieczne Podlasie”. Podczas przekazywania broni, w trakcie zmiany posterunku, padły niekontrolowane strzały z broni służbowej. W wyniku tego zdarzenia w udo jednej nogi został postrzelony żołnierz 1 batalionu czołgów w Żurawicy z 18 Dywizji Zmechanizowanej. Żołnierz trafił do szpitala w Białymstoku.

Ranny także został jeszcze inny z żołnierzy. W tym przypadku doszło do zranienia ręki. On także musiał zostać przewieziony do szpitala i przeszedł specjalistyczne leczenie. Z tego powodu wszczęto śledztwo, aby wyjaśnić wszystkie okoliczności tego zdarzenia. Ale już wstępne ustalenia wskazywały na nieszczęśliwy wypadek, który miał być efektem niesprawnej broni. Chodziło o zacięty zamek. Wojskowi zaraz po zdarzeniu przekazali, że w całym zdarzeniu na pewno nie brały udziału osoby trzecie. 

- Przy rozładowywaniu pistoletu maszynowego Glauberyt żołnierz odciągnął zamek, wówczas doszło do zacięcia broni, inny żołnierz, który przebywał w tym samym miejscu, starszy stażem, zaobserwował, iż do broni podłączony był magazynek wraz z amunicją, dlatego też zdecydował się pomóc koledze usunąć zacięcie oraz rozładować tę broń. W trakcie próby przejęcia tej broni doszło do samoczynnego zwolnienia zamka i oddania serii niekontrolowanych strzałów – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba.

W śledztwie przesłuchano świadków całego zdarzenia, ale też wykorzystano nagrania z kamer, jakie znajdowały się w wewnątrz pomieszczenia, a także skorzystano z opinii biegłego. Wszystkie zgromadzone materiały wskazują, że nie doszło tu do błędu czy niewłaściwego obchodzenia się z bronią przez jakiegokolwiek żołnierza, bo strzały padły wyłącznie w wyniku zacięcia się części w niesprawnej broni. 

Z tego względu Prokuratura w Warszawie zdecydowała o umorzeniu postępowania. Nie jest ono jednak prawomocne, więc mogą jeszcze pojawić się odwołania od ustaleń śledczych i ich decyzji. 

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Twitter.com/ 16 Dywizja Zmechanizowana)
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do