
Tysiące wyciętych drzew w Białymstoku, to cena za jaką poprawiamy sobie głównie komfort jazdy samochodem. Do niedawna nie wiadomo było, co się działo z wyciętymi drzewami, a w zasadzie, co się działo z pozyskanym z tej wycinki drewnem. Około roku temu zwróciliśmy na to uwagę, więc Miasto zaczęło to drewno sprzedawać.
Cena wycinki drzew jest nieporównywalna do tej, jaką można otrzymać za sprzedaż drewna z nich pozyskanego. W ciągu ostatnich kilku lat wydaliśmy miliony złotych na wycinkę, ale niewiele z tego wróciło do miejskiej kasy. Przynajmniej od około roku drewno w końcu jest sprzedawane, bo wcześniej nikogo ten temat specjalnie nie interesował. Przeważnie sprzedażą drewna zajmował się wykonawca robót.
Zwracaliśmy uwagę niespełna rok temu, że tak być nie powinno. Tym bardziej, że jest wiele hałasu o sprzedaż drewna pochodzącego z wycinki na przykład w Puszczy Białowieskiej. Oczywiście nasze lasy, czy też pojedyncze drzewa rosnące na trasie inwestycji, to nie puszcza, ale mimo wszystko brak zainteresowania możliwością zasilenia miejskiej kasy z tego tytułu, ocierać się może co najmniej o niegospodarność. Urzędnicy co prawda informowali, że ta kwestia była uregulowana. A była w taki sposób, że drewno trafiało do wykonawcy robót, zaś ten mógł z nim zrobić, co chciał. Miasto wystawiało fakturę na podstawie wyliczeń i część pieniędzy wracała do miejskiej kasy, wyliczona w oparciu o protokół odbioru drewna z wycinki drzew. Z tym, że dzieje się tak od niedawna.
Stąd teraz Miasto Białystok kilka razy samo próbowało sprzedawać drewno pochodzące z drzew po wycince. Patrząc jednak na ceny wywoławcze, można odnieść wrażenie, że sprzedawane jest wyłącznie to słabej jakości, nadające się jedynie na opał. W najbliższą środę i czwartek, odbędzie się zresztą kolejna licytacja drewna pochodzącego z drzew liściastych, czyli najbardziej cenionego drewna.
„Drewno opałowe mieszane (z przewagą liściastego miękkiego) w ilości 486,0 mp, w przeliczeniu na m3: 194,4m3 zgromadzone na działce Gminy Białystok o nr 11/11 obręb 7 przy ul. Sejneńskiej, w Białymstoku. Powołany do wyceny przedmiotowej ruchomości rzeczoznawca ustalił wartość drewna na kwotę 19 440,00 netto, tj. 20 995,20 zł brutto (VAT 8%). Cena wywołania (3/4 wartości szacunkowej ruchomości) wynosi 15 746,40 zł brutto” – czytamy w ogłoszeniu zamieszczonym w Biuletynie Informacji Publicznej.
Być może kwota nie jest zawrotna, ale przynajmniej urzędnicy zajęli się sprawą, kiedy jesienią ubiegłego roku zaczęliśmy drążyć ten temat i dopytywać, co się dzieje z drewnem pozyskanym z wycinki. Inna sprawa, że wciąż zbyt mało uwagi poświęca się nowym nasadzeniom w tych miejscach, gdzie pojawia się pustka po wylaniu asfaltu lub wybudowaniu innego obiektu.
Drzewa, choć nie tylko w Białymstoku, zbyt często kończą pod toporem. Szczególnie w dużych miastach widać wyraźnie, że giną jedno po drugim. Co więcej, to przede wszystkim drogie, szlachetne i zdrowe drzewa, których wciąż nikt nie nasadza w takiej ilości, w jakiej znikają na naszych oczach.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie