
Za śmieci wkrótce najprawdopodobniej zapłacimy więcej, choć dziś trudno mówić o konkretnych kwotach. Powodem tego stanu rzeczy, o czym pisaliśmy niedawno, jest brak współpracy z ościennymi gminami, które miały korzystać z naszego zakładu utylizacji odpadów. I choć zgodnie z umową powinny z niego korzystać, swoimi śmieciami zajmują się same.
O ponad 4 miliony złotych mniej wpłynie do kasy naszego miasta za 2016 rok. To pieniądze, które miały nam zapłacić ościenne gminy z tytułu utylizacji odpadów w nowo otwartej spalarni śmieci. Już kilka miesięcy temu informowaliśmy, że większość gmin ościennych, które miały w Białymstoku spalać swoje śmieci, woli nimi zajmować się po swojemu. Spółka „Lech”, która zarządza spalarnią, ustawiła zbyt zaporowe ceny i to one są głównym powodem, dla którego śmieci tu nie trafiają. A co za tym idzie, nie trafią również pieniądze na utrzymanie spalarni.
Prezydent najwyraźniej problemu nie widzi i próbuje zaklinać rzeczywistość. Na pytania radnego Henryka Dębowskiego odpowiadał bardzo enigmatycznie, że w zasadzie nie można zrozumieć, czy umowy z gminami ościennymi są obowiązujące, czy też nie są. Chodzi o to, że przed budową spalarni śmieci w Białymstoku wszystkie gminy wchodzące w skład aglomeracji białostockiej podpisały umowę, w której zobowiązały się do spalania swoich śmieci w naszym zakładzie utylizacji. Oprócz tego miały również przywozić część odpadów do recyklingu w zakładzie w Hryniewiczach.
- W związku ze zmianami w budżecie Miasta Białegostoku na rok 2016 polegającymi na zmniejszeniu dochodów w Dziale 900 Gospodarka komunalna i ochrona środowiska na kwotę 4. 120. 455 zł, w związku z nie podpisaniem porozumień z gminami partnerskimi w zakresie zagospodarowania odpadów, proszę o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania: Czy porozumienia międzygminne Prezydenta Miasta Białegostoku w sprawie powierzenia Miastu zadania w zakresie odzyskiwania i unieszkodliwiania odpadów komunalnych z realizacją przez Miasto Projektu pn.: „Zintegrowany system gospodarki odpadami dla aglomeracji białostockiej” podpisane w roku 2010 pomiędzy Gminą Miasta Białystok, reprezentowaną przez Prezydenta Miasta Białegostoku, a Gminą Supraśl, Gminą Choroszcz, Gminą Czarna Białostocka, Gminą Dobrzyniewo Duże, Gminą Gródek, Gminą Juchnowiec Kościelny, Gminą Wasilków, Gminą Zabłudów, Gminą Michałowo są obowiązujące? – pytał prezydenta radny Henryk Dębowski.
- Porozumienia międzygminne podpisane w 2010 r. przez Miasto Białystok z 9 gminami partnerskimi (Juchnowiec Kościelny, Choroszcz, Supraśl, Dobrzyniewo Duże, Zabłudów, Wasilków, Czarna Białostocka, Gródek, Michałowo) wchodzącymi w skład projektu „Zintegrowany system gospodarki odpadami dla aglomeracji białostockiej” nie zostały wypowiedziane zarówno przez Miasto Białystok, jak i gminy partnerskie. Żadna z gmin nie wystąpiła z Porozumienia, zatem są one obowiązujące – odpisał radnemu Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Zatem można by było zakładać, że wszystko jest w porządku i wszyscy wywiązują się z obowiązującej umowy. Jednak tak się nie dzieje. Do kasy miasta wpłynie o ponad 4 miliony mniej, niż zakładano i to dokładnie z tych powodów, o których pisaliśmy wyżej. Czyli z tego tytułu, że gminy wolą swoimi śmieciami zajmować się same, ponieważ nasza spalarnia, ale prawdopodobnie także zakład odzyskiwania w Hryniewiczach – są zwyczajnie za drogie. Ponadto zmieniły się przepisy od 2010 roku i jak kiedyś gminy mogły podpisywać umowy z dowolnym podmiotem na odbiór odpadów komunalnych, tak po zmianie ustawy śmieciowej, każda gmina musi śmieciami zajmować się sama. Organizować przetargi w związku z tym i na bieżąco monitorować co się z nimi dzieje.
To również oznacza, że skoro gminy ościenne podpisały umowy z firmami odbierającymi śmieci, które wygrały przetargi, nie ma możliwości rozwiązania takich umów. A to z kolei ma wpływ na to, co trafia przede wszystkim do spalarni w Białymstoku. I choć zgodnie z uchwałą sejmiku województwa podlaskiego z 2012 roku, firmy odbierające odpady z poszczególnych gmin muszą kierować swoje śmieci do Białegostoku, w praktyce wychodzi inaczej. Żadna z gmin ościennych nie rozwiązała umowy z Miastem Białystok w sprawie korzystania z naszego zakładu utylizacji śmieci. Ale też i nie wszystkie korzystają z jego usług.
- Nadmieniam, iż zmiana (zmniejszenie) dochodu Miasta Białystok o kwotę 4 120 455,- zł spowodowana jest zmniejszeniem o tę samą kwotę zaplanowanych wydatków jakie Miasto Białystok zmuszone byłoby ponieść na zagospodarowanie odpadów pochodzących z gmin partnerskich uczestniczących w Projekcie „Zintegrowany system gospodarki odpadami dla aglomeracji białostockiej” – wyjaśnia w odpowiedzi na interpelację radnego Dębowskiego prezydent Białegostoku.
Podobny problem mają również samorządowcy w Poznaniu. Tam także kilka gmin musiało się porozumieć odnośnie dostarczania śmieci do spalarni. Jednak w przypadku tamtej inwestycji już wiadomo, że w obecnym stanie nie będzie ona w stanie się utrzymać z tych środków, na które zgodziły się poszczególne gminy. Mieszkańców czekać pewnie będą podwyżki opłat. Możliwe, że tak samo stanie się również w Białymstoku. Bo skoro teraz w kasie miasta zostanie o ponad 4 miliony mniej, w przyszłym roku możemy zderzyć się z tym samym problemem.
W Białymstoku mamy też o tyle ciekawą sytuację, że choć większość gmin nie wywiązuje się z podpisanej umowy, dochodzić roszczeń nie ma jak, ponieważ żadna z nich nie wypowiedziała umowy zawartej jeszcze w 2010 roku. Prezydent wspomina również w swojej odpowiedzi na interpelacją radnego Henryka Dębowskiego, że z uwagi na istniejący stan rzeczy, nie trzeba będzie zwracać dofinansowania środków do Unii Europejskiej. Jednak nie mówi też jak spalarnia będzie dalej funkcjonować w kolejnych latach, jeśli gminy nadal nie będą dostarczały tu swoich odpadów. I nie ma jak na razie żadnej odpowiedzi przede wszystkim na to, kto poniesie wyższe koszty utrzymania zakładu utylizacji w związku z tym.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie