
Pierwszy w tym roku większy opad śniegu i tradycji stało się zadość: białostockie służby odpowiedzialne za odśnieżanie dróg znowu przegrały walkę. To, że ulice w całym mieście są białe można jeszcze z biedą zrozumieć - cały czas padał śnieg (choć nie jest to śnieżyca ani jakieś bardziej intensywne opady), więc odśnieżone drogi pokrywają białe płatki. Trudno jednak zrozumieć dlaczego jest tak bardzo ślisko. A drogi w stolicy Podlasia przypominają szklankę.
- Próbowałam przejść na Piłsudskiego w okolicach Kościelnej przez jezdnię. Było wcześnie rano, a ja wybierałam się do lekarza. Gdzięś około 6.45 to była jakaś masakra - na jezdzni miejscami widziałam lodową skorupę. Było strasznie ślisko, mnóstwo śniegu i pośniegowego błota - skarżyła się pani Marianna, która mieszka w kamienicach na Sienkiewicza.
Sprawdziliśmy: około 8-9 na tym przejściu było już bezpieczniej (lodu nie wypatrzyliśmy), ale nadal bardzo ślisko. Jest to o tyle dziwne, że komunikat o przewidywanej gołoledzi i opadach śniegu otrzymały dzień wcześniej media i instytucje publiczne. W tej liczbie z pewnością był magistrat. Około godziny 21.00 kilka pługów i piaskarek stało w gotowości w okolicach skrzyżowania Piłsudskiego i Częstochowskiej czekając aż zacznie intensywnie padać śnieg.
- Nie powiem - widać pługi śnieżne, ale piaskarki na Dziesięcinach nie widziałem. A kiedy ruszyłem samochodem w kierunku Słonecznego Stoku spotkałem aż trzy - jedna po drugiej - napisał jeden z internautów.
- Hetmańską, Popiełuszki i Zwycięstwa jechało się tragicznie. A to przecież główne ulice miasta. Nie dość, że droga biała i wszędzie śnieg to jeszcze pierońsko ślisko. A przecież na ekspresówce też padał śnieg, a mimo to warunki były znośne. Droga wprawdzie ośnieżona, ale bez lodu i przeważnie czarna - to opinia kierowcy, który w środę rano wjeżdżał do Białegostoku od strony Warszawy.
Sytuacja nie jest może tak dramatyczna jak w grudniu, kiedy niemal całe miasto było sparaliżowane, ale poprawa była jest naprawdę niewielka. Mógł się o tym przekonać każdy, kto wsiadł w auto i przejechał się ulicami Białegostoku. Nawet główne arterie są białe (choć przyznać trzeba, że pługi i piaskarki są tam widoczne). Podróż mniejszymi uliczkami to już było jednak spore ryzyko.
Magistrat wystosował już komunikat:
"W związku z prognozowanymi opadami śniegu wczoraj (16 stycznia) o godz. 19:30 Straż Miejska uruchomiła akcję czynną. Ulice zostały profilaktycznie posypane solą. Opady śniegu były niewielkie i nie było konieczności płużenia ulic. Po północy, o godz. 0:01, została ogłoszona kolejna akcja czynna, która będzie trwać przez cały dzień. Biorą w niej udział wszystkie 33 pługopiaskarki. Według danych otrzymanych od IMGW opady śniegu rozpoczęły się w dniu 16 stycznia 2018 r. o godzinie 18:45, mają różne natężenie i trwają do chwili obecnej. O godzinie 7:00 zmierzona pokrywa śnieżna wynosiła 4 cm. W dalszej części dnia prognozuje się opady śniegu w wysokości 3-4 cm. Minimalna temperatura w nocy wynosiła -8ºC. Prognozuje się stopniowy wzrost temperatury, która w godzinach wieczornych ma wzrosnąć do 0ºC. Stan ulic na terenie miasta jest średnio dobry. Wszystkie ulice są przejezdne, ale w wielu miejscach zalega błoto pośniegowe i ulice są słabo oczyszczone ze śniegu. W naszej ocenie Wykonawca nie zastosował odpowiedniej ilości soli. Pracownicy urzędu monitorują sytuację w mieście".
- To dobrze, że urzędnicy wyciągają jakieś wnioski z tego co się działo 4 grudnia i monitorują sytuację, ale jakoś dużych efektów to nie przynosi. Nie chodzi o to, żeby cokolwiek robić, ale żeby to robić z sensem - denerwował się pan Grzegorz z Włókienniczej, który ruszając w drogę na lodowisku jakim była rano ta ulica, po kilku metrach wylądował na chodniku. Na szczęście był on pusty i skończyło się na strachu oraz konieczności wezwania sąsiadów do pomocy, aby dało się wyjechać z zaspy na trawniku.
Niestety, takich przypadków było więcej. Często winni byli kierowcy, którzy nie dostosowali się do trudnych warunków jazdy. Z drugiej jednak strony na kilku ulicach były warstwy lodu, a jazda na takiej nawierzchni zawsze jest ogromnym zagrożeniem.
- W związku z sytuacją na drogach Białegostoku w dniu 4.12.2017 roku w Departamencie Gospodarki Komunalnej zorganizowano spotkanie robocze z udziałem Wykonawców i Straży Miejskiej, na którym omówiono przyczyny wystąpienia oblodzenia ulic oraz przbieg akcji. Wprowadzono również obowiązek uruchamiania akcji prewencyjnych w nocy i nad ranem polegajace na posypywaniu ulic solą przed prognozowanymi opadami śniegu. W dniu 5.12.2017 zorganizowałem spotkanie z Policją, Strażą Pożarną, Strażą Miejską, Miejskim Centrum Zarządzania Kryzysowego i Departamentem Gospodarki Komunalnej mające na celu analizę przyczyn braku współdziałania ze służbami miejskimi i przypomnienie obowiązujących procedur - tak Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku, odpisał na interpelację radnego Henryka Dębowskiego.
Ocenie internautów pozostawiamy czy i w jaki sposób ta analiza oraz działania prezydenta poprawiły sytuację w mieście przy kolejnym ataku zimy. Tak czy inaczej, prezydent będzie musiał odpowiedź na pytania, które zapowiadają radni PiS - czy i jakie wnioski miasto wyciągnęło z grudniowego paraliżu.
- W zeszłym roku przeżyliśmy juz paraliż komunikacyjny na białostockich drogach. Dlatego wnioskowaliśmy do prezydenta o wyciagniecie konsekwencji z powodu takiego stanu rzeczy. Były zapewnienia, że przeprowadzono niezbędne kontrole i wyciągnięto wnioski na przyszłość. Chyba nie do końca to zrealizowano skoro - jak widzimy - sytuacja się powtórzyła. Ze smutkiem możemy stwierdzić, że zima po raz kolejny zaskoczyła drogowców. Tyle, że ten żart słowny jest mało śmieszny, zwłaszcza dla białostoczan, którzy mieli kłopoty z powodu nieodśnieżonych i oblodzonych ulic i chodników. Poproszę znowu prezydenta o wyjaśnienia, ale spodziewam się takiej samej odpowiedzi co ostatnio: analizujemy, wyciągamy wnioski - mówił Henryk Dębowski, szef klubu radnych PiS.
Miasto w grudniu nałożyło na firmy odśnieżające karę w wysokości 30 320,68 zł. I to jak na razie jedyny konkret wynikający z zimowego paraliżu. Jak będzie teraz? Radny Dębowski może mieć rację: trudno spodziewać się innych odpowiedzi ze strony magistratu. Na przykład takich, że popełniono błędy w planowaniu, przygotowaniu umów lub ich wykonaniu. A warto pamiętać, że świadomość popełnienia błędu jest podstawowym krokiem w drodze do poprawienia sytuacji. Na wypadek, gdyby jednak władze miasta ustami prezydenta lub jego rzeczniczki usiłowały twierdzić, że nie da się walczyć z żywiołem, proponujemy obejrzeć obrazki z kilku stanów w USA, gdzie faktycznie można mówić o ataku zimy. W tym kontekście, to co dzieje się w Białymstoku, trzeba nazwać fochem aury, a nie atakiem żywiołu.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: ASM)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie