Reklama

Dwunastu głodnych ludzi

17/02/2013 12:29
 



Czyli  ilu trzeba  blogerów, by  przygotować  idealny stek?

Przychodzi dwoje blogerów do restauracji… Wbrew pozorom nie robią komórką zdjęć potrawom, nie sprawdzają kolejnych pozycji z menu, nie zaglądają klientom w talerze. Proponują stworzenie kulinarnego eventu.

W życiu każdego miłośnika gotowania, dobrej kuchni i nowych smaków przychodzi moment, gdy programy kulinarne czy tematyczna prasa przestają wystarczać. Gotowanie rodzi potrzebę wymiany myśli, inspiracji, doświadczeń. Gotowanie to gra zespołowa, więc od dawna kiełkowała w nas idea kulinarnego spotkania ze wspólnym gotowaniem i uczeniem się od profesjonalistów. Białystok wydawał się jednak pod tym względem kulinarną pustynią.

– Dlaczego by więc nie zorganizować tego samodzielnie? – pomyśleliśmy. Pragnęliśmy stworzyć okazję do spotkania miłośników gotowania, kulinarnych blogerów i amatorów sztuki kulinarnej. Ludzi, którzy podzielają naszą opinię, że gotowanie to część kultury.
Plan podbicia kulinarnego świata
Pomysł, jest. Co dalej? Miejsce – przytulne, swobodne, wygodne. Restauracja Sztuka Mięsa, której właściciele (Maciej Tomaszewski i Agnieszka Eliaszuk) od razu podzielili nasz entuzjazm. Tematyka. Doświadczenie szefa kuchni, charakter restauracji stanowiły oczywistą zapowiedź, że zajmiemy się wołowiną i kuchnią południowoamerykańską.

Po trzecie, noże, miski i fartuszki. Tu z odsieczą przybył serwis DoradcaSmaku.pl. I jeszcze ludzie. Chcieliśmy poznać i zintegrować nie tylko gotujących białostoczan, ale głównie środowisko białostockich blogerów, wymienić się inspiracjami, podpatrzeć techniki, opowiadać anegdoty z zakamarków naszych kuchni, poplotkować o sławnych kucharzach.

– Wspólne gotowanie, ale też wspólne jedzenie i najlepsza okazja do wymiany doświadczeń – zapewnia Joanna Kozłowska, autorka bloga „Na Cztery Widelce”. – Każdy z nas ma swoje kuchenne sekrety, zna sztuczki i zaklęcia kulinarne swojej babci, był w innych miejscach, poznał kuchnie innych krajów. Takie spotkania budują, poszerzają horyzonty, inspirują.

W wielu miastach grupy blogerów aktywnie działają na rzecz promocji dobrego jedzenia, świadomego gotowania. Oceniają restauracje, zachęcają do poznawania nowych smaków – jednym słowem kreują kulinarną rzeczywistość regionu. Dlaczego nie u nas? Ważnym elementem życia kulturalnego miasta jest również kuchnia, czyli potrawy, przyprawy, sposób przygotowania wpływają na tożsamość mieszkańców.
Nieparszywa dwunastka
Wreszcie, zaczynamy! Naszą szczęśliwą liczbą było 12. 12 grudnia 2012 r. w białostockiej Sztuce Mięsa spotkało się 12 miłośników gotowania. Każdy jakoś związany z kuchnią. Różniący się stopniem opanowania obsługi noża, stawiający pierwsze kroki w kulinariach lub żyjący w kuchni już od dawna. Wśród gotujących znaleźli się m.in. autorzy blogów: „Eko Kuchnia”, „Na Cztery Widelce”, „Twardy Szparag”, „Kuchenne Ewolucje” i „Siostry W”. Wśród degustujących – białostoczanie.

Pragnęliśmy, aby w niecodziennej lekcji uczestniczyło nie tylko 12 gotujących, ale i ludzie, którzy podzielają pasję kulinarną, choć siedzą po drugiej stronie kuchennego blatu.
Zaraz przyjdą… musimy ich nakarmić
First things first, zaczynamy od przekąsek! Zanim na stół wjechała egzotyczna salsa guacamole była lekcja krojenia cebuli. Już tu było widać, jak uczestnicy warsztatów radzą sobie z nożem, a którzy poruszają nadgarstkiem jak profesjonaliści. Sekret tkwi bowiem w wykonaniu jak najmniejszej liczby cięć. Następnie proste, ale efektowne gorditats, których podstawą jest pikantny farsz.

W końcu kwestia najważniejsza – wołowina. Drodzy Państwo, bierzemy polędwicę w dłoń i… Zanim zajęliśmy się cięciem wołowiny na idealne steki, czekała nas teoria. Jak tłumaczył Maciej Tomaszewski, szef kuchni Restauracji Sztuka Mięsa, wiedza Polaków o wołowinie jest raczej ograniczona. Bo, czy wszyscy wiedzieli, że mięso byka i krowy różni się smakiem, zapachem, strukturą? Czy jesteśmy świadomi, że idealny stek można przygotować nie tylko z polędwicy, ale i z rostbefu czy antrykotu?

Po wykładzie połączonym z prezentacją każdy z nas mógł przygotować własny stek: ugrillować go w profesjonalnej restauracyjnej kuchni i gdy trzeba, skończyć w piecu. Choć różniła nas technika cięcia cebuli, w jednym byliśmy wyjątkowo zgodni – to najlepsze steki, jakie jedliśmy w życiu. Kulinarną rozkosz dopełniła meksykańska salsa, słodkie purée z ziemniaków i deser: mus czekoladowy z chilli Morita. Całość zaś zwieńczył toast wzniesiony mrożoną Margaritą z truskawkami. Zróbmy to raz jeszcze!

tekst:  Iwona i Rafał Bortniczukowie
Mr. & Mrs. Sandman
foto: Piotr Narewski, Maciej Słupski
[box]
Agnieszka Eliaszuk i Maciej Tomaszewski
Właściciele restauracji Sztuka Mięsa
Jedzenie jest częścią naszego życia. Warsztaty były znakomitym przykładem połączenia wydarzenia kulinarnego z kulturalnym. Spotkanie zainicjowało integrację mieszkańców, osób zainteresowanych kulinariami. Czyli miasto odżywa. Do niedawna czysto towarzyskie wyjście do restauracji na śniadanie było niemal czymś nie do pomyślenia. Dziś ludzie chcą się rozwijać, uczyć, a zwłaszcza ciekawie spędzać czas. Odkrywają, że jedzenie jest częścią życia. Coraz częściej podpatrujemy Włochów. Ich rodzinne obiady czy wizyty w restauracji przeciągają się często do kilku godzin. Jedzenie nie jest tylko potrzebą, a staje się sposobem na spędzanie wolnego czasu. Powoli, ale jednak. Sami restauratorzy nie zrobią rewolucji. Inicjatywa i chęć musi wyjść od ludzi, tylko to daje dobry efekt. Tak właśnie było w tym przypadku. Serce się nam raduje, gdy widzimy ludzi, którzy razem z nami chcą dzielić się kulinarnym dobrobytem. Restaurację otwierają osoby, które mają potrzebę kontaktu i gotowania dla ludzi. To ogromna satysfakcja, nasza pasja i sposób na życie. Jeśli możemy zarażać tą pasją innych, to wspaniale.[/box]
[box]
Joanna Kozłowska
autorka Bloga „Na Cztery Widelce”
Białystok to nie pustynia. Takimi akcjami realnie wpływamy na kulinarne i kulturalne życie miasta. Do niedawna pokutowało przekonanie, że Białystok to kulinarna pustynia. Ogromne zainteresowanie „Sztuką kulinarną w Sztuce Mięsa” i poprzednimi okołokulinarnymi eventami dowodzi, że jest wręcz odwrotnie. Białostoczanie są spragnieni kulinarnych doznań. Chcą się uczyć, smakować nowych dań, nowych kuchni i to blogerzy dostrzegli tę potrzebę. Postanowiliśmy wyjść z naszych kuchni, wstać sprzed laptopów! Warsztaty nie tylko pozwoliły mi opanować sztukę smażenia steków, co dotąd było dla mnie jak fizyka kwantowa. Ich owocem są też nowe znajomości, nowe pomysły i spontanicznie zaplanowane nad soczystą wołowiną kolejne kulinarne wydarzenia w kalendarzu podlaskich łasuchów.[/box]
[box]
Michał Dubrawski
Opanowujący podczas warsztatów sztukę degustacji
Sposób na promocję miasta. W Białymstoku powinno być więcej takich inicjatyw. Miasto oprócz promocji przez walory przyrodnicze czy taniec ma szansę wypracować nową jakość. Możemy być kojarzeni z dobrą kuchnią. Wydarzenia kulinarne urozmaicają ofertę kulturalną Białegostoku, a to dzięki kreatywnym, młodym ludziom, którzy realizują swoje pasje, wykorzystując możliwości, jakie daje internet. Wreszcie, impreza była okazją, żeby spróbować wyszukanych dań, których nie przyrządzamy na co dzień.[/box]

 

 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do