Zeszyty, kredki, mazaki, ołówki, cyrkle, linijki, gumki, długopisy, bloki techniczne i rysunkowe, wycinanki, nożyczki, piórniki, plastelina, farby - takie przedmioty chciałyby znaleźć w swoich plecakach kilkulatkowie z naszego regionu, którzy 1 września pójdą do szkoły. Ich rodzin nie stać na sfinansowanie zakupu wyprawki, dlatego z pomocą przyszedł Caritas Archidiecezji Białostockiej, który bierze udział w ogólnopolskiej akcji "Tornister pełen uśmiechów". W tę włączyły się parafie, teraz czas na ludzi z wielkim sercem.
Uczniowie z tutejszej archidiecezji liczą, że z radością przywitają nowy rok szkolny. Białostocka Caritas już kupiła ponad 700 plecaków z pieniędzy, które pochodzą z Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. Te trafiły do parafii i one informują wiernych, jak można dołączyć do akcji. Idea pomocy jest bardzo prosta - polega na tym, aby wziąć pusty plecak z kościoła i uzupełnić go w niezbędne przybory szkolne. Wypełniony należy zwrócić do 21 sierpnia. Proboszczowie wraz z wolontariuszami zaangażowanymi w Parafialne Zespoły Caritas zajmują się sprawdzaniem potrzeb rodzin, by wyprawki trafiły do tych najbardziej potrzebujących pomocy.
Zapytaliśmy dzieciaki marzące o tym, by w nowy rok szkolny mogły ruszyć z niezbędnymi przyborami tak jak ich rówieśnicy, czego najbardziej potrzebują. Wszystkie te przedmioty narysowały na kartkach. Te prośby niewiele się od siebie różnią. Każdy z uczniów i uczennic chce po prostu wystartować na równi ze swoimi kolegami i koleżankami.
- Blok rysunkowy, długopis, linijka, cyrkiel, nożyczki, pędzel, papier samoprzylepny, plastelina, blok rysunkowy kolorowy, blok techniczny, gumka, teczka, kalkulator, temperówka, zeszyt do muzyki - wymienia jednym tchem Kinga, która pójdzie do szóstej klasy podstawówki. I dodaje, że wszystko z tej listy wykorzysta. Bardzo lubi malować, dlatego tak bardzo chciałaby mieć do tego niezbędne akcesoria.
- Zeszyt, linijkę, farby, bloki rysunkowy i techniczny, taśmę, kredki świecowe, kalkulator, plastelinę, temperówkę, papier samoprzylepny, blok techniczny kolorowy, zeszyt do muzyki, teczkę, klej, kątomierz, nożyczki, cyrkiel, pędzle, ołówek, długopis, piórnik, mazaki - takie przedmioty narysowała Basia, która od września znajdzie się w szóstej klasie. Dziewczynka najbardziej lubi wychowanie fizyczne, plastykę i muzykę. Śmieje się, że nie zamierza uciekać od lekcji wf-u, jak to próbują robić niektóre dzieci, lubi ćwiczenia na sali gimnastycznej i świeżym powietrzu.
- Zeszyty, plastelinę, farby, pędzle, teczkę, gumkę, piórnik długopisy, kredki, mazaki, kalkulator, taśmę klejącą, bloki, klej, nożyczki. I to wszystko - uśmiecha się w rozmowie z nami Ola. Chwali się, że w szkole najlepiej opanowuje zasady ortografii. Bardzo podobne marzenia odnośnie pełnych plecaków mają również lubiąca matematykę, plastykę i muzykę ośmioletnia Martyna, a także Kuba, Andżelika, Karolina.
Jak mówi Bogumiła Maleszewska z biura prasowego Caritas Archidiecezji Białostockiej, tutaj to już szósta edycja akcji, a w Polsce wystartowała ona po raz siódmy.
- Przez pięć lat udało nam się wyposażyć w przybory szkolne 2 330 najbardziej potrzebujących dzieci. Kiedy wchodziliśmy w tę akcję w 2011 roku było to 250 plecaków. Teraz przygotowaliśmy ich dokładnie 760 - tłumaczy. - Wyprawki trafią do dzieci przed końcem wakacji.
Ks. Adam Kozikowski, dyrektor CAB, wyjaśnia, że wiele rodzin boryka się z wyposażeniem dzieci, by te mogły wejść w nowy rok szkolny podobnie jak ich rówieśnicy. Podkreśla, że ci, którzy finansowo sobie z tym radzą, wiedzą, jaki jest to ciężar. A co dopiero w przypadku rodzin, w których nie dzieje się najlepiej, bo rodzice mają problemy ze znalezieniem pracy, chorują, są w trudnej sytuacji materialnej na co dzień.
- Chcemy zapewnić radość tym dzieciom - dodaje ks. Kozikowski.
Cieszy się, że wiele osób o tę akcję dopytuje już od pewnego czasu, nawet od początku wakacji. Oczywiście mowa o darczyńcach, którzy zdecydowali się pomóc zanim jeszcze pojawiła się oficjalna informacja. Według dyrektora CAB, nasze podlaskie społeczeństwo w sytuacjach, gdy trzeba pomóc, jednoczy się. Wielu mieszkańców chętnie chce pomagać.
- Jest Rok Miłosierdzia, trochę zaryzykowaliśmy, bo kupiliśmy dużo więcej plecaków niż w ubiegłych latach. Chcemy rozszerzyć działalność na całą naszą archidiecezję - opowiada.
W tym roku pomóc zdecydowała się m.in. Nie jest to pierwszy raz.
- Teraz postanowiłyśmy wziąć udział z koleżankami, ponieważ uważamy, że dla nas wydatek kilku czy kilkunastu złotych na jedną rzecz, a tym samym zapełnienie przez kilak osób plecaka, nie będzie dla każdej z nas specjalnie odczuwalny. Dziecku natomiast możemy sprawić radość - mówi Monika Drahejm.
Komentarze opinie