Reklama

Gdy władza za mocno uderzy do głowy

23/12/2017 15:37

„Oj się Duda za takich weźmie” – mówił Robert Górski w jednym ze skeczów. Ale na razie za takich powinien się wziąć prezydent Białegostoku. Co niektórym dyrektorom miejskich instytucji chyba zbyt mocno uderzyło do głowy tymczasowo zajmowane stanowisko. Możliwe, że wydaje im się, że stanowisko będą sprawować dożywotnio i na mieniu publicznym mogą sobie pozwolić na więcej. Otóż nie mogą!

Tu sytuacja sprzed kilku dni. Parking pod jedną ze szkół publicznych w Białymstoku. Sobota rano. Wewnątrz prowadzone są zajęcia i kursy, więc kursanci przyjeżdżają na zajęcia – najczęściej własnymi samochodami. Parkują i… okazuje się, że są wymalowane koperty, które rzekomo mają być miejscami zarezerwowanymi dla kogoś innego. Jak się dowiedzieliśmy, wymalowana koperta i znak wyglądający na wykonany ręcznie, mają świadczyć o tym, że miejsce jest zarezerwowane nie dla byle kogo. Bo dla dyrektora placówki – w tym przypadku Cezarego Wysockiego.

Z tym, że ani taki znak, ani wymalowana białą farbą koperta, wcale nie świadczą o tym, że miejsce można sobie ot tak zarezerwować. Przekonał się o tym boleśnie jeden z pracowników szkoły, który próbował bohatersko strzec miejsca parkingowego swojego przełożonego – czyli dyrektora szkoły – Cezarego Wysockiego. Jeden z kursantów zaparkował w minioną sobotę na „kopercie dyrektora” i po wyjściu z zajęć zdziwił się, że jego samochód jest zastawiony i nie ma jak odjechać spod szkoły.

- Zastawił mnie pracownik szkoły i powiedział, że nie wypuści, bo to miejsce z kopertą jest zarezerwowane dla dyrektora szkoły. A ja miałem czelność zaparkować na tym „świętym” miejscu. Nie wiem, co ten człowiek chciał osiągnąć, kiedy nie chciał mnie wypuścić. Naprawdę nie mam pojęcia – mówi naszej redakcji Maciej.

Mężczyzna rozmawiał z pracownikiem szkoły i prosił, aby ten zabrał swój samochód którym zastawił wyjazd z koperty. Przekomarzanie się było kompletnie pozbawione sensu, bo ani to droga publiczna, ani miejsce oznakowane prawidłowo, aby można było w taki sposób interweniować. W trakcie dyskusji obu panów okazało się, że polecenie wydał dyrektor szkoły, aby pracownik interweniował w sytuacji, kiedy ktoś będzie parkował na miejscu dyrektora.

- Znam przepisy i wiedziałem, że zaparkowałem prawidłowo, bo tak namalowana i oznakowana koperta nie może być miejscem zarezerwowanym dla nikogo. Jest to zwykłe miejsce postojowe. To pracownik szkoły zastawiając mój samochód popełnił wykroczenie – dodaje Maciej.

Tu racja jest zdecydowanie po stronie pana Macieja, który zaparkował prawidłowo. Parking pod szkołą nie jest miejscem prywatnym i nie leży w strefie płatnego parkowania. Nie ma jak pobierać opłat. Zaś co do wymalowanej koperty i znaku zakazu wjazdu wykonanego najwyraźniej odręcznie, to już zupełnie nie znajduje to uzasadnienia ani odzwierciedlenia w przepisach o ruchu drogowym.

Żeby można było jakkolwiek myśleć o karaniu kierowcy, który zaparkował na kopercie, w pierwszej kolejności koperta musi spełniać wymogi określone dla znaku P-20 – czyli musi zwierać odpowiednią grubość linii i kąty pomiędzy nimi. Do tego musi posiadać wyraźne oznaczenia dla jakiej grupy pojazdów jest zarezerwowana (nazwa organu lub symbol niepełnosprawnego). W tym przypadku nie było nic z tych rzeczy. Na dodatek pracownik szkoły nie miał prawa samodzielnie blokować prawidłowo zaparkowanego samochodu pana Macieja. Nawet gdyby dyrektor szkoły dał pracownikowi takie polecenie na piśmie. Z uwagi na to, że parking jest publiczny, to w razie wątpliwości, powinien był wezwać na miejsce policję.

- To ja wezwałem policję, bo przecież nie będę się przekomarzał z facetem. On cały czas powtarzał, że to dyrektora miejsce, że takie ma polecenie i że nikt nie śmiał tam parkować, bo koperta jest. Żaden to argument i żadne tłumaczenie. Nie interesowało mnie co sobie pan dyrektor tam powymyślał. Równie dobrze mógł narysować kwiatki na asfalcie i miało by to taki sam efekt – zerowy – opowiada pan Maciej.

Faktycznie, na miejsce przyjechała policja i wlepiła mandat pracownikowi szkoły, który zablokował wyjazd prawidłowo zaparkowanemu pojazdowi. Na tym się interwencja skończyła. Ale nasza interwencja nie skończyła się. Mieliśmy już udać się na rozmowę do dyrektorki departamentu edukacji, aby zapytać, dlaczego dyrektor szkoły traktuje publiczny parking jak własność prywatną, na dodatek zamieszczając na nim znaki niezgodne z przepisami. I nagle nasz wzrok przykuła kolejna koperta. Właśnie pod budynkiem, gdzie mieści się Departament Edukacji. Była niemal identyczna, jak ta pod szkołą na ulicy Ogrodniczki.

Bardzo szybko ustaliliśmy, że kopertę kazała narysować podległemu sobie pracownikowi dyrektorka departamentu. Oczywiście po to, żeby miała gdzie parkować swój samochód i żeby przypadkiem nie przyszło nikomu do głowy parkowanie na jej „świętym” miejscu. Więc mamy też i złe wieści dla pani dyrektor Ewy Mituły. I w tym przypadku na tej kopercie, którą kazała namalować, może parkować każdy, kto wjedzie na parking, włącznie z interesantami i pracownikami urzędu, bo koperta jest nieważna. Pani dyrektor departamentu może długopisem na kartce papieru przy biurku narysować sobie podobną i narysowana na kartce koperta będzie miała taką samą moc sprawczą, co ta na parkingu.

Zwrócimy się do prezydenta Białegostoku z pytaniem o to, dlaczego dopuszcza do samowoli podległych sobie pracowników? I dlaczego jest pozwolenie na to, żeby urzędnicy uważali, że z racji pełnionych przez nich tymczasowo stanowisk – bo przecież nie dożywotnio – wolno im zachowywać się w taki sposób, aby traktować miejsce publiczne jak przestrzeń prywatną?

W tym miejscu zwracamy się również do naszych czytelników z prośbą o przesyłanie informacji i zdjęć z podobnie oznakowanymi miejscami parkingowymi. Przekażemy je Policji i poprosimy o interwencję. Nie może być tak, że tymczasowo powierzona funkcja dyrektora danej placówki lub instytucji będzie wykorzystywana do własnej wygody.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: nadesłane przez czytelnika)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do