Gdzie jest Białostocka Organizacja Turystyczna?

Miało być dobrze, a wyszło jak zawsze. I na dodatek jeszcze wyszło, że to Platforma Obywatelska miała rację głosując przeciwko opuszczaniu Podlaskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej przez nasze miasto. Jeśli do tego dodać, że orędownikiem i wykonawcą samodzielnej promocji Białegostoku miał być Rafał Rudnicki, efekt zerowy takiej promocji nie powinien właściwie dziwić nikogo.

Ale efekt – o dziwo – jednak zaskakuje. Obecnie dziwi szefa Komisji Kultury i Promocji w Radzie Miasta. Kiedy w listopadzie ubiegłego roku dyskutowano nad wyjściem Białegostoku z Podlaskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, padały szumne zapowiedzi o budżecie na promocję, ale też i zero konkretów co do działań. Ani prezydent Białegostoku, ani nikt z jego zastępców, nie potrafili powiedzieć, w jaki sposób Białystok będzie promował się turystycznie. A miał się promować sam i z gminami ościennymi.

- Na przyszły rok mamy zaplanowane 900 tys. złotych na działania promocyjne Białegostoku w turystyce. Tyle na razie mogę powiedzieć – mówił do radnych PO zastępca prezydenta Rafał Rudnicki.

Krótko potem mieszkańcy Białegostoku dowiedzieli się o promocji poprzez rozdawane kocyki nowo narodzonym mieszkańcom naszego miasta. Nie dość, że trudno w tym upatrywać jakichś walorów turystycznych, to promocja miasta skierowana do własnych mieszkańców, to pomysł raczej wyłącznie na miarę miagistrackiego speca od pijaru. Jest to miły gest w stosunku do rodziców najmłodszych białostoczan, ale jaki sens promocyjny? Do dziś nie udało się w zasadzie tego ustalić.

Ostatecznie radni zdecydowali, że Białystok wystąpi z Podlaskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej i postara się o stworzenie własnej, która będzie zajmowała się głównie prezentacją walorów naszego miasta. Zapadła również decyzja o tym, że powinno się powołać stowarzyszenie międzygminne do promocji turystycznej. Do stowarzyszenia miałyby przystąpić również miejscowości wchodzące w skład Białostockiego Obszaru Funkcjonalnego, m. in. Choroszcz, Supraśl i Wasilków. Efekt? Nie ma niczego – jak wieszczył niegdyś niedoszły prezydent Białegostoku. I o te działania lub efekty pytał ostatnio na posiedzeniu Rady Miasta szef Komisji Kultury i Promocji – radny Krzysztof Stawnicki.

- Środowisko turystyczne jest zbulwersowane tak naprawdę działaniami pana prezydenta Rudnickiego. Zostaliśmy ośmieszeni. Pan prezydent zapewniał, że do końca czerwca jeszcze dwa spotkania zostały do przeprowadzenia z dwoma wójtami ościennych gmin – mówił radny Krzysztof Stawnicki.

Pytał również Rafała Rudnickiego co stanęło na przeszkodzie, że do wszystkich spotkań nie doszło i o powody, dla których wciąż nie powstała żadna organizacja turystyczna z udziałem Białegostoku i gmin ościennych. Dodał również, że brak działań lub nieskuteczność takich działań w promocji turystycznej, to kompromitacja całej Rady Miasta, która udzieliła kredytu zaufania prezydentowi i jego urzędnikom w tym względzie.

- Publicznie z tego miejsca było mówione, że w tym roku ta organizacja turystyczna powstanie. Jeżeli nie powstanie, to wnoszę o wyciągnięcie konsekwencji względem pana prezydenta Rudnickiego – zakończył wystąpienie radny Stawnicki.

To już kolejny tak zwany „sukces” – po budowie muzeum sportu, po większej dbałości o miejskie zabytki, czy też ład przestrzenny – wiceprezydenta Rudnickiego, więc miejskiej organizacji turystycznej od roku, jak nie było, tak nie ma i wciąż nie wiadomo, czy uda się ją powołać. Prezydent i radni pożałowali rocznej składki w wysokości 60 tys. złotych na PROT, który jednak Białystok jakoś tam promował. Za to bez składki mamy wydane ponad 41 tys. złotych na kocyki dziecięce – na promocję Białegostoku skierowaną do mieszkańców Białegostoku. A skoro to być może turyści, to proponujemy dorzucić jeszcze darmowe bilety komunikacji miejskiej takim turystom.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)