Reklama

Gram Off On, który gra dla ludzi

01/09/2012 19:55
[caption id="attachment_325" align="alignleft" width="223"] Najpierw była nazwa a dopiero potem gramofon[/caption]

Ponadczasowa literatura, film, intrygująca muzyka, a także zwykła ludzka przyjaźń i ciepło  domowego ogniska.

Jest 12:20, a ja zmierzam ulicami białostockiego centrum do nowo otwartej klubokawiarni o wdzięcznej nazwie Gram OFF ON, umiejscowionej trochę na uboczu, z dala od miejskiego gwaru przy ulicy Malmeda 17. Mijając kawiarniane okna, daje się zauważyć panujący w środku błogi spokój. Pracownicy nie stoją na baczność z miną pod tytułem „znów trzeba odpukać kilka godzin i do domu”.


Wchodzę i już od progu witana jestem ciepłym spojrzeniem i uśmiechem, który zachęcająco zaprasza do środka. Moje pierwsze wrażenie „jak w domu”, choć może ten dom bardziej przypomina dom moich dziadków, aniżeli moje nowoczesne mieszkanie, a to za sprawą wystroju, który niesie ze sobą „zapach” minionej epoki. Właścicielka Magdalena zaprasza mnie do kawiarnianego stolika, a po chwili dołącza do nas jej mąż, a zarazem współwłaściciel, Marcin.


 

Czy miejsce, które tu stworzyliście było waszym długofalowym marzeniem, a może była to po prostu najzwyczajniejsza w świecie burza mózgów i ten właśnie pomysł wygrał?

Marcin: Jak najbardziej było to nasze marzenie. Jeszcze w trakcie studiów w Poznaniu zrodził się ten pomysł, aczkolwiek nie chcieliśmy  się w to angażować tam, choć wiele osób nas na to namawiało. Tamtejszy rynek jest nasycony takimi miejscami. Poza tym zawsze chcieliśmy stworzyć coś takiego na rynku lokalnym i nie mieliśmy tu na myśli względów biznesowych, tylko bardziej odczucia ludzi. Wielokrotnie, kiedy rozmawialiśmy ze znajomymi, którzy studiowali za granicą bądź w innych większych miastach, wszyscy zawsze strasznie narzekali na ten Białystok. Uznaliśmy, że nic się tu nie zmieni jeśli wszyscy będą wyjeżdżać i robić coś „fajnego” gdzie indziej.


Co takiego niezwykłego, czego nie serwuje żadna inna kawiarnia w naszym mieście może zaoferować gram off on? Inie mam tu na myśli menu.

Magdalena: Staraliśmy się stworzyć przytulny domowy klimat. Tak, aby nasi goście siadając w tych miękkich, wygodnych fotelach, przytulając do siebie poduchy mogli poczuć ciepło domowego ogniska, do którego chętnie będą powracać.

Marcin: Jednym z celów naszej klubokawiarni jest organizowanie rozrywek na żywo. Takich jak koncerty, wystawy, projekcje filmowe i tu skłaniamy się bardziej ku ambitniejszemu kinu.

Magdalena: Jesteśmy otwarci na młodych artystów. Jeśli ktoś chciałby pokazać u nas swoje prace na pewno w tym pomożemy.

Czy każdy może się u was pokazać, czy będzie to raczej bardziej wyselekcjonowane grono?

Marcin: Generalnie będzie to raczej wyselekcjonowane grono, ponieważ chcielibyśmy zachować pewien poziom, który jednak ma reprezentować to miejsce i nadawać mu indywidualny charakter.

Można u was skorzystać z zasobów gier planszowych, jakie pozycje mają państwo do zaoferowania? Skąd taki pomysł?

Magdalena: Pomysł przyjechał z nami z Poznania. Naszym gościom możemy zaproponować: szachy, warcaby, polski monopol „Euro biznes”, chińczyka, karty.

Czy chcecie posunąć się dalej i organizować turnieje gier planszowych, czy raczej takie zabawy wychodzą już poza ramy lokalu?

Magdalena: Mamy już pomysł na to, ale na razie nie będziemy zdradzać naszych planów, mogę jedynie uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć, że chcemy zorganizować „coś” na zasadzie interaktywnej gry pomiędzy ludźmi.

Wchodząc zauważyłam piękny antyczny gramofon, który wyeksponowany został na barze. Być może jest to jakaś rodzinna pamiątka?

Marcin: On jest na wskroś nowoczesny. To jest prezent ślubny, od naszych przyjaciół dla nas.

Magdalena: Najpierw powstała nazwa, nie mieliśmy tego gramofonu. Dwa dni wcześniej przed otwarciem naszej klubokawiarni był nasz ślub i wtedy otrzymaliśmy ten piękny prezent, który stał się dopełnieniem tego miejsca.

Czyli żadna konkretna historia nie jest z nim związana?

Marcin: Historia nie, ale anegdota jak najbardziej. Podczas Euro 2012, kiedy grała nasza  kadra narodowa robiliśmy taki wieczór kibica. Była to jednorazowa, wyjątkowa „sprawa” zorganizowana bardziej dla naszych przyjaciół. I właśnie podczas tego meczu, spalił nam się wzmacniacz. Tylko i wyłącznie dzięki gramofonowi, ponieważ ma on wbudowane radio, mogliśmy obejrzeć do końca zmagania naszych piłkarzy z fonią.

Na waszych półkach można znaleźć nie tylko liczne trunki, ale również pokaźną ilość książek. Są to zasoby z domowej biblioteki, czy zostały one zdobyte w antykwariatach?

Marcin: I tak, i tak. Część z domowej, a część od sąsiadki z góry, która nam przyniosła piętnaście kartonów książek. Generalnie wciąż przychodzą ludzie, którzy oddają nam swoje pozycje, nasi znajomi również pomagają nam budować tę bibliotekę.

Czyli jeśli ktoś chciałby wam przynieść więcej, jesteście gotowi przyjąć tę literaturę?

Magdalena: Obecnie mamy już sporo pozycji, ale sporo z nich znika – śmieje się Magdalena. Duża liczba gości wypożycza od nas książki
do domu. Oczywiście na naszych półkach znajdą się miejsca na nowe.

A dlaczego gram off on? Skąd taki pomysł na nazwę? Czy tu jest może jakaś historia?

Marcin: To był tylko taki kalambur słowny, nie było tu jakby żadnej myśli przewodniej.

Magdalena: Chcieliśmy, aby w nazwie była po prostu jakaś gra słów, coś co rzuca się w oczy.

Tak na koniec proszę powiedzieć co ciekawego możemy znaleźć w waszej karcie?

Magdalena: U nas każdy znajdzie coś dla siebie. To znaczy, jeśli na przykład ktoś nie pije alkoholu to tu, mało tego, że dostanie prawdziwą herbatę w wielu odmianach, czy też aromatyczną kawę, ale będzie mógł się również napić dobrego bezalkoholowego piwa i nie będzie to komercyjny „Lech free”.

Marcin: Można u nas dostać kwas chlebowy, podpiwek, mamy ponad osiemdziesiąt pięć rodzajów piwa, bynajmniej nie komercyjnego, a także wina, soki i różnego typu przystawki.

Niezliczone rodzaje smaków, zapachów, każdy znajdzie coś dla siebie, pierwsze takie miejsce w naszym mieście, gdzie kierowca nie będzie pokrzywdzony zwykłą, kawą, herbatą czy komercyjnym napojem bezalkoholowym.

Magdalena i Marcin chcą uwodzić umysły i dusze swoich gości ponadczasową literaturą, filmem, intrygującą muzyką, a także zwykłą ludzką przyjaźnią i ciepłem tego domowego ogniska, które stworzyli. Bo jak sami mówią „chcielibyśmy, aby to miejsce miało swoich
wiernych przyjaciół”.

Sama, muszę przyznać, że zostałam oczarowana tą niezwykłą klubokawiarnią i jej twórcami, gdyż cenię ludzi, którzy mają swoje marzenia i nie boją się ich spełniać, a tacy są właśnie Magdalena i Marcin spod szyldu Gram OFF ON. Czy będzie grał OFF czy bę-
dzie grał ON, ważne, żeby grał dla nas.

(Ewelina Niedźwiedź)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do