
Jest 12:20, a ja zmierzam ulicami białostockiego centrum do nowo otwartej klubokawiarni o wdzięcznej nazwie Gram OFF ON, umiejscowionej trochę na uboczu, z dala od miejskiego gwaru przy ulicy Malmeda 17. Mijając kawiarniane okna, daje się zauważyć panujący w środku błogi spokój. Pracownicy nie stoją na baczność z miną pod tytułem „znów trzeba odpukać kilka godzin i do domu”.
Wchodzę i już od progu witana jestem ciepłym spojrzeniem i uśmiechem, który zachęcająco zaprasza do środka. Moje pierwsze wrażenie „jak w domu”, choć może ten dom bardziej przypomina dom moich dziadków, aniżeli moje nowoczesne mieszkanie, a to za sprawą wystroju, który niesie ze sobą „zapach” minionej epoki. Właścicielka Magdalena zaprasza mnie do kawiarnianego stolika, a po chwili dołącza do nas jej mąż, a zarazem współwłaściciel, Marcin.
Marcin: Jak najbardziej było to nasze marzenie. Jeszcze w trakcie studiów w Poznaniu zrodził się ten pomysł, aczkolwiek nie chcieliśmy się w to angażować tam, choć wiele osób nas na to namawiało. Tamtejszy rynek jest nasycony takimi miejscami. Poza tym zawsze chcieliśmy stworzyć coś takiego na rynku lokalnym i nie mieliśmy tu na myśli względów biznesowych, tylko bardziej odczucia ludzi. Wielokrotnie, kiedy rozmawialiśmy ze znajomymi, którzy studiowali za granicą bądź w innych większych miastach, wszyscy zawsze strasznie narzekali na ten Białystok. Uznaliśmy, że nic się tu nie zmieni jeśli wszyscy będą wyjeżdżać i robić coś „fajnego” gdzie indziej.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie