
Tego od dawna nie było w Białymstoku: radni i magistrat byli tego samego zdania. We wtorek na wspólnym posiedzeniu Komisji Zagospodarowania Przestrzennego i Komisji Sportu przyjęto stanowisko wzywające prezydenta do jak najszybszego rozpoczęcia działań w celu budowy dwóch kompleksów boisk piłkarskich. Jeden ma mieć charakter prywatny (choć na gruntach miejskich), drugi będzie budowany ze środków komunalnych. Ta zgoda oznacza, że Białystok przestanie być najbardziej upośledzonym z dużych miast polskich pod względem ilości obiektów piłkarskich.
Pisaliśmy o tym wielokrotnie: stolica Podlasia pod względem boisk piłkarskich ustępuje niektórym miastom powiatowym. Licząc zaś liczbę ćwiczących na jedną pełnowymiarową płytę gry niewykluczone, że Białystok ustępowałby także niektórym wioskom i siołom. Obecnie w mieście jest tylko 5 boisk, na których od biedy dałoby się rozgrywać mecze pod egidą związku piłkarskiego. Wtorkowe zgodne obrady i wnioski radnych, urzędników i przedstawicieli klubów dają nadzieję, ze ta żenująca sytuacja wreszcie się zmieni.
Najbardziej zainteresowana budową boisk jest białostocka Jagiellonia. Wstyd przyznać ale lider ekstraklasy nie ma własnych obiektów i od kilku lat bez powodzenia ubiega się o jakikolwiek teren w granicach Białegostoku, gdzie mógłby - za własne pieniądze - zbudować kilka boisk. Piłkarski narybek Jagi trenuje na kilku boiskach szkolnych, ekstraklasowi piłkarze w Pogorzałkach oddalonych od Białegostoku o kilkanaście kilometrów od.
- My potrzebujemy 4 boisk naturalnych i jednego sztucznego. Jeśli go nie będzie to zgodnie z przepisami UEFA nie możemy otrzymać licencji. Tego przepisu się nie obejdzie i musimy mieć place gry dla naszej akademii piłkarskiej lub zrezygnować z gry w ekstraklasie. Miliony zainwestowane przez naszych udziałowców i miasto zostaną zmarnowane jeżeli nie zbudujemy tych boisk. Prosimy o porozumienie ponad podziałami politycznymi i wskazanie nam terenu, który możemy wydzierżawić od miasta. Zainwestujemy tam własne pieniądze i poszukamy innych źródeł finansowania i sami wybudujemy tam obiekty. One będą służyły naszej młodzieży. Potrzebujemy co najmniej 5 hektarów. Żeby móc zbudować boiska dla seniorów do gry i treningu potrzebowaliśmy drugie tyle - mówiła Agnieszka Syczewska, dyrektor Jagiellonii i jej wiceprezes. Wtórowali jej obecni na komisji członkowie Rady Nadzorczej.
Swoje potrzeby zgłaszały także inne kluby. A jest ich w Białymstoku sporo: w sumie prowadzą one 45 zespołów i ponad 3000 piłkarzy w różnym wieku. Nic dziwnego, że na spotkaniu połączonych Komisji był tłum zainteresowanych. Wszyscy czekali na propozycje urbanistów. A ci wskazali cztery lokalizacje: Krywlany (okolice Ciołkowskiego: między lotniskiem a kampusem uniwersyteckim), Leśna Dolina (okolice ulic Popiełuszki i Bacieczki), Bagnówka (okolicy ulicy Kluka i Wiślanej) oraz część terenu Silikatów. Te dwie ostatnie lokalizacje są najmniej realne: brak tam dróg, mediów i wymagałyby wykupu części gruntu.
- Białystok ma mało terenów pod budowę boisk. Przyjęliśmy założenie, że na budowę boiska o wymiarach 105 na 68 metrów wraz z infrastrukturą potrzeba minimum 2 hektarów. Wybieraliśmy takie lokalizacje, gdzie zgodnie z założeniami tworzonego studium rozwoju miasta jest miejsce na kilka takich boisk. We wszystkich czterech przypadkach potrzebne jest uchwalenie studium oraz miejscowych planów zagospodarowania - wyjaśniał Marcin Minasz, miejski urbanista.
Wiceprezydent Adam Poliński wyjaśniał, że część terenu na Krywlanach jest właśnie przeznaczona pod przetarg (około 4,5 hektara). Cena wywoławcza za roczną dzierżawę (umowa ma opiewać na 30 lat) to niecałe 2,5 tysiąca. Zwycięzca będzie miał obowiązek wybudowania w czasie roku co najmniej jednego boiska. Po 30 latach teren wróci do miasta bez konieczności zwracania poniesionych nakładów. Już wiadomo, że do przetargu stanie z pewnością Jagiellonia.
- Chcemy, aby obok terenu wystawionego na przetarg między ulicą Ciołkowskiego, projektowaną halą sportową oraz pasem startowym lotniska znalazł się też teren 4 hektarów na budowę jeszcze jednego kompleksu boisk. Obok lotniska jest jeszcze kilka hektarów na budowę jeszcze kilku boisk. Niektóre z nich wymagają oddrzewienia, ale to taki las, który można wyciąć - deklarował wiceprezydent Poliński.
Jeden z przedstawicieli klubów oszacował, że dla zaspokojenia wszystkich potrzeb klubów i piłkarzy potrzeba zbudowania co najmniej 30 boisk.
- Czy nas na to stać? Czy miasto ma pieniądze na takie budowy - dopytywał się radny Henryk Dębowski. Usłyszał w odpowiedzi, że to zależy od priorytetów inwestycyjnych, ale w wieloletniej perspektywie jest to możliwe.
Najbardziej celne pytanie i zarazem wątpliwość zadał radny Jacek Chańko.
- Od wielu lat nieustannie debatujemy o boiskach. Musimy wreszcie przejść do działania. Zamiast głosować stanowiska przegłosujmy wreszcie studium i miejscowe plany zagospodarowania. Przejdźmy do konkretów, bo miną kolejne lata na nieustannej dyskusji a boisk nie będzie. Kiedy dostaniemy dokumenty do uchwalenia i przejdziemy od gadania do działania? - pytał Chańko.
O termin zakończenia pracy nad studium dopytywał się też Konrad Zieleniecki szefujący Komisji Zagospodarowania Przestrzennego.
- To bardzo obszerny dokument, ale jest już na ukończeniu. Są kończone ostatnie techniczne poprawki i niebawem Rada Miasta go utrzyma do uchwalenia - zapewniała Agnieszka Rzosińska kierująca Departamentem Urbanistyki.
Radni wskazywali jeszcze możliwość wykorzystania na cele sportowe teren niewykorzystany przez Uniwersytet w Białymstoku, który kilka lat temu został sprzedany za symboliczną kwotę na potrzeby uczelni.
- Ten teren od 7 lat marnieje i tam się nic nie dzieje. Białegostoku nie stać na takie prezenty i czekanie. Miną 2-3 lata i zastrzeżenia do sprzedaży gruntu przestaną obowiązywać. Nieoficjalnie mówi się, że ten teren pójdzie wtedy pod deweloperkę. Nie można do tego dopuścić. Trzeba porozumieć się z uniwersytetem, zmienić plan i odkupić ten teren - mówili radni Zbigniew Brożek i Piotr Jankowski.
Po długiej dyskusji radni - przy pełnej aprobacie wszystkich trzech wiceprezydentów i urzędników - uchwalili jednogłośnie wezwanie do prezydenta, aby jak najszybciej rozpoczął procedury w celu umożliwienia budowy ogólnodostępnych boisk komunalnych. Jednocześnie zdecydowali poprzeć pomysł wystawienia części terenu na przetarg, o który zamierza wydzierżawić Jagiellonia.
- Najbliższy budżet zweryfikuje czy panowie prezydenci są za tym pomysłem. Krywlany to plan na czas najbliższy. Będę pilnował, żeby także te pozostałe lokalizacje zostały przeznaczone pod budowę boisk - podsumował radny Sebastian Putra.
- Niech prezydent zacznie coś robić. My uchwalimy co trzeba, żeby te boiska powstawały i dla Jagiellonii i dla innych klubów. Żeby nikt nie został pokrzywdzony. Ale prezydentowi będziemy patrzyli na ręce i poganiali urzędników. Czas ucieka i nie ma go już na bezsensowne gadanie - zakończył radny Zbigniew Brożek, z którego inicjatywy do spotkania obu komisji doszło.
Radni stanowisko uchwalili, urzędnicy obiecali pośpiech. Co z tego wyjdzie okaże się niebawem.
Przemysław Sarosiek
KOMENTARZ
Nie ulega wątpliwości, że jest zgoda między magistratem a radnymi co do budowania boisk piłkarskich. Diabeł może jednak tkwić w szczegółach. A przez właśnie takie szczegóły rozbijają się nawet najpiękniejsze plany. W Białymstoku nawet częściej niż zwykle. Radni mają rację: do realizacji planów budowy jakichkolwiek boisk w mieście niezbędne jest jak najszybsze uchwalenie studium i miejscowych planów zagospodarowania dla terenów przeznaczonych na boiska. To samo mówią urbaniści. Ale studium utknęło gdzieś w magistracie i cały czas słychać tylko, że jest na ukończeniu. Bez niego może się okazać, że cała sprawa rozbije się o koszty wycinki drzew, wykupu terenów i zamiast zgody między radnymi a Urzędem Miejskim może wybuchnąć kolejna wojna.
Magistratowi tym bardziej powinno się spieszyć, bo cierpliwość zaczynają też tracić kibice Jagiellonii, których do szewskiej pasji doprowadza wizja, że klub walczący o mistrzostwo kraju może stanąć nad przepaścią przez brak licencji z powodu nieistniejących boisk. Jeśli wreszcie prezydent, jego zastępcy i urzędnicy nie przejdą z deklaracji do czynów to zamiast referendum kibice na następne spotkanie mogą przywieźć taczki. I urządzą przejażdzkę zarówno dla prezydenta jak i dla radnych.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: ASM)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie