
Wnioski z kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej na pewno spędzą prezydentowi Białegostoku sen z powiek na kilka najbliższych dni, a być może tygodni – jeśli radni zdecydują się powiadomić organy ścigania o nieprawidłowościach w magistracie. Tymczasem Tadeusz Truskolaski może mieć kolejny problem do rozwiązania. Możliwe, że trzeba będzie zamienić jednego ze swoich zastępców na kogoś innego.
Aktualnie Tadeusz Truskolaski ma trzech zastępców: Adam Polińskiego, Rafała Rudnickiego i Roberta Jóźwiaka. Ale sądząc po wynikach kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej, nie wszystko jest dopilnowane w urzędzie jak należy. Wczoraj dość obszernie informowaliśmy o licznych błędach i nieprawidłowościach w magistracie, jakie ujrzały niedawno światło dzienne. Prezydent wydaje się bagatelizować sprawę, choć nie powinien. Tymczasem w najbliższym czasie prawdopodobnie kierownik urzędu będzie jeszcze musiał wymienić jednego ze swoich zastępców.
Jeden z tych zastępców może wkrótce pożegnać się ze swoim gabinetem. Z naszych informacji wynika, że będzie to Robert Jóźwiak. Był wskazany przez Platformę Obywatelską, choć trzeba dodać, że trochę w sposób wymuszony. Tadeusz Truskolaski sam zdecydował, że chce mieć takiego zastępcę, zaś Platforma niejako została postawiona pod ścianą udzielając mu poparcia na to stanowisko już po powołaniu. Teraz sytuacja raczej się zmieni. I nie dlatego, że Robert Jóźwiak pracuje wyjątkowo źle, ale głównie dlatego, że Platforma nie ma z niego żadnego pożytku. Sprawy partii, która przecież jest w koalicji z komitetem prezydenckim, nie są realizowane przez zastępcę i nie konsultuje on swoich działań z lokalnymi władzami PO.
- Robert Jóźwiak to nie żaden człowiek Platformy, tylko Leszka Gryko, który zadbał o to, żeby mieć w magistracie kogoś swojego. Od początku było wiadomo, że nie będzie niczego dla Platformy tam pilnował. Tylko, że partia musi wiedzieć, co się dzieje i mieć kogoś, kto będzie lojalny wobec władz – komentuje naszej redakcji jeden z członków Platformy Obywatelskiej.
Wspomniany tu Lech Gryko przez kilka lat był doradcą prezydenta Białegostoku. To on również miał największy wkład w kampanię prezydencką i prezydenckiego komitetu w 2014 roku. Kiedyś blisko współpracował z szefem regionalnych struktur PO – Robertem Tyszkiewiczem. Ale ich drogi się dość mocno rozeszły. To on w końcu również wymyślił Jóźwiaka na stanowisku zastępcy prezydenta. Zresztą w związku z powołaniem tego konkretnego zastępcy o mały włos nie rozpadła się wieloletnia współpraca Tadeusza Truskolaskiego z Platformą Obywatelską.
- Dalsza współpraca z prezydentem Truskolaskim i jego klubem radnych będzie możliwa w trybie warunkowym – w sprawach najistotniejszych dla rozwoju Białegostoku i w zakresie – podkreślały tuż po powołaniu Jóźwiaka władze białostockiej Platformy.
Później jakoś przełknięto czarę goryczy i ostatecznie Platforma udzieliła poparcia Jóźwiakowi. Choć stało się to już po fakcie dokonanym, czyli po powołaniu Roberta Jóźwiaka na stanowisko zastępcy prezydenta. To jednak tylko namiastka tego o czym od dawna marzy partia współrządząca Białymstokiem od bardzo wielu lat. Zwłaszcza szef struktur regionalnych ma powód, by nalegać na zmianę zastępcy prezydenta w magistracie. Jóźwiaka nie upilnował blisko niegdyś związany z nim Maciej Żywno, szef struktur miejskich partii. Ale i tutaj wiele się dzieje. Z naszych informacji wynika, że nie chce on kierować partią w Białymstoku i niedawno złożył rezygnację z funkcji szefa białostockich struktur. Rezygnacja Żywny na razie nie jest jeszcze przyjęta, ale przede wszystkim Platforma nie ma dziś żadnego przełożenia na magistrat.
Ustaliliśmy, że rozmowy nad zmianą zastępcy prezydenta trwają od jakiegoś czasu. Najpoważniejszym kandydatem na stanowisko po Robercie Jóźwiaku jest Zbigniew Nikitorowicz, szef klubu radnych PO. Jeśli na niego Tadeusz Truskolaski się nie zgodzi, w grę może wchodzić jeszcze tylko radny Tomasz Janczyło. Choć w tym przypadku, Platforma także może mieć z niego mniej pożytku niż z Nikitorowicza. Od dawna jest mu bardziej po drodze z prezydenckim komitetem niż z partią, z której list został wybrany do Rady Miasta.
- I tak ostatnie słowo będzie należało do Tadeusza Truskolaskiego. Tylko on może odwołać swojego zastępcę i powołać kogoś innego. Robert Tyszkiewicz najbardziej chciałby widzieć tam Zbyszka Nikitorowicza, bo jest lojalny. Wcześniej zastanawiano się nad Jarosławem Dworzańskim, ale z wielu powodów lepiej dla Tyszkiewicza, żeby został on w Sejmiku Województwa. Ktoś musi też i w Sejmiku pilnować interesów partii, skoro Maciek Żywno od dawna realizuje własną politykę – mówi nasz rozmówca z PO.
Tadeusz Truskolaski na pewno będzie musiał przeanalizować całą sytuację, w jakiej obecnie się znajduje. Z jednej strony Regionalna Izba Obrachunkowa postawiła go w fatalnym świetle przed radnymi i mieszkańcami Białegostoku. Z drugiej strony za nieco ponad rok rozpocznie się kampania do samorządu i trzeba będzie zawiązywać takie sojusze, aby ponownie wygrała opcja kierująca od dawna magistratem z Truskolaskim na czele lub z kimś, kogo on wskaże – w przypadku gdyby startować już nie mógł po wprowadzeniu przepisów o ograniczeniu kadencji do dwóch.
Robert Jóźwiak z wielu powodów do układanki nie będzie pasował. Nie zadba o interesy partii, ani komitetu prezydenckiego, nie będzie także przytulał się do Nowoczesnej. A tylko połączenie tych wszystkich sił może dać szansę na walkę z kandydatem PiS na prezydenta Białegostoku. Dlatego możliwe, że niebawem doczekamy się zmian w magistracie, które będą już przygotowaniami do przyszłej kampanii wyborczej w samorządzie.
- Tyszkiewicz i Truskolaski są trochę na siebie skazani. Jeśli nie będą współpracować, przegrają obydwaj. Platforma raczej nie wprowadzi już 6 radnych do Rady Miasta, a też nie wiadomo co się stanie z Komitetem Truskolaskiego. Poza tym, jeśli Truskolaski nie będzie mógł kandydować na prezydenta, to trzeba połączyć siły, żeby wskazać kogoś, kto będzie miał szansę pokonać kandydata PiS. Niezależnie, kto nim będzie, przy rozbitym obozie przeciwnym, PiS może z łatwością wprowadzić do urzędu miejskiego swojego prezydenta – mówi naszej redakcji członek PO.
Z tych i innych powodów, dni Roberta Jóźwiaka w białostockim magistracie raczej można już zacząć odliczać. Nie jest ani wygodny, ani potrzebny politycznie. Wkrótce napiszemy więcej o tym, kto może zagrozić Tadeuszowi Truskolaskiemu lub kandydatowi wskazanemu przez niego w najbliższych wyborach. Ale obecnie tylko on może dokonać zmian personalnych wśród swoich zastępców.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie