
Prawie 150 tys. złotych zapłacimy za instalację z kolorowych parasolek. Przetarg ogłoszono błyskawicznie i błyskawicznie go rozstrzygnięto. Paradoksalnie ten przetarg rozstrzygnięty został dzień przed tym, kiedy Białystok został kolejny raz całkowicie zalany. Parasolki nad ulicą Kilińskiego więc się przydadzą, choć przydałyby się nad prawie wszystkimi ulicami.
O szkodach wyrządzonych ulewnym deszczem będziemy jeszcze pisać na naszych łamach. W tym miejscu informujemy na razie, że zapłacimy 150 tys. złotych za instalację z kolorowych parasolek nad ulicą Kilińskiego. Będzie wisiała niecałe dwa miesiące, czyli w okresie wakacyjnym. Co daje nadzieję na to, że przy kolejnych deszczach czy ulewach, przynajmniej ta jedna ulica będzie przejezdna i możliwa do przebrnięcia na własnych nogach lub rowerze.
Zwrócił na to uwagę radny wojewódzki Sebastian Łukaszewicz, który przypomniał, że od lat w Białymstoku nie ma skutecznej ochrony przed zalewaniem miasta. Prezydent Tadeusz Truskolaski zapowiadał wiele razy, że już się poprawi, że będzie lepiej, że będzie system ostrzegania i służby w pogotowiu, a kiedy przychodzi większy deszcz kończy się zawsze tak samo – zalanymi chodnikami i całkowicie nieprzejezdnymi ulicami. I wcale nie trzeba mocnej ulewy, ale większy deszcz, aby kilka newralgicznych skrzyżowań lub rond było całkowicie zablokowanych wodą.
„#Białystok od lat podczas każdej większej ulewy jest dotkliwe zalewany. Rządząca miastem ekipa na czele z T. Truskolaskim wciąż nie ma pomysłu co zrobić z tym problemem, za to w tym roku, - jak się dzisiaj dowiadujemy z prasy – postanowiła wydać 150 tys. zł na… ozdobne parasolki, które zawisną nad ul. Kilińskiego” – napisał na swoim profilu na Twitterze radny Sebastian Łukaszewicz.
Można się zastanawiać, czy faktycznie parasolki za aż 150 tys. złotych, które powiszą zaledwie 2 miesiące, to zasadny wydatek. Na pewno będą ładnie wyglądać, ale kiedy miasto jest zalewane w taki sposób, jak widzieliśmy to w czwartkowe popołudnie, a także i kilka dni temu, może lepiej przeznaczyć je na udrożnienie kanalizacji, albo na jakąś ochronę mienia mieszkańców, które znów ucierpiało. W wielu miejscach woda bowiem wlewała się szerokim strumieniem do garaży i piwnic powodując szkody.
Milczeniem już chyba też można pominąć fakt, że kolejny raz, kiedy cały Białystok był nieprzejezdny, do mieszkańców nie trafił ani jeden komunikat o tym gdzie i które ulice są zablokowane, które już są przejezdne. Wszystkie nośniki urzędu miejskiego w mediach społecznościowych milczały we wszystkich znanych językach. I taki to jest właśnie „Silny Samorząd”, który zajmuje się wieszaniem parasolek zamiast zarządzaniem miastem w sytuacjach kryzysowych. Mieszkańcy Białegostoku kolejny raz nie mają z tego samorządu bowiem żadnego realnego pożytku, kiedy akurat jego siła jest potrzebna.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl i Facebook/ Sebastian Łukaszewicz)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie