Jak dotąd wydano już ponad 3 miliony złotych na budowę drogi, która wciąż jest bardziej w fazie koncepcji niż postępujących na niej prac. Chodzi o nieszczęsną S-19 i pieniądze, które wydano na jej dokumentację niezbędną do rozpoczęcia jakichkolwiek prac. Za kilka miesięcy ma się okazać, czy tych pieniędzy nie wyrzuciliśmy w błoto.
Od dwóch miesięcy wiadomo, że decyzja środowiskowa dla S-19 została uchylona. Nie ma możliwości jej zmiany, ani odwołania się. W dniu 4 listopada, czyli jeszcze w czasie, gdy funkcję premiera pełniła Ewa Kopacz i powołana przez nią Rada Ministrów, Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska wydał decyzję odmawiającą pozwolenia realizacji inwestycji „budowa drogi ekspresowej S-19 granica państwa – Kuźnica Białostocka – Białystok – Lublin – Rzeszów – Barwinek – granica państwa na odcinku Ploski – Chlebczyn”. To nie były dobre informacje dla wszystkich, którzy tej właśnie inwestycji drogowej czekają jak zbawienia.
Kiedy podaliśmy tę informację, kilka osób natychmiast zwróciło nam uwagę, że przecież trwa inna procedura, dzięki której będzie możliwa budowa S-19 i aktualizacja uwarunkowań środowiskowych. Ale tak samo jest możliwe, że tej aktualizacji dokonać się nie da i trzeba będzie całą procedurę przeprowadzać od początku. Wszystko dlatego, że w uzasadnieniu Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska pojawiło się szereg zastrzeżeń do wydanego dokumentu, które ewidentnie świadczą o byle jakim podejściu do tematu właśnie ochrony środowiska. Za to bez decyzji środowiskowej należy w ogóle zapomnieć o jakiejkolwiek budowie trasy, w tym S-19. Jak dotąd wydano spore pieniądze na dokumenty, które być może się nie przydadzą.
- Informuję, że wydatki poniesione w ciągu 5 lat (2007-2012) przy realizacji zadania „Przebudowa drogi S19 Białystok – Międzyrzec” wyniosły: odc. Choroszcz – Ploski – 374 667 zł i odc. Ploski – Chlebczyn – 674 757,60 zł. Razem: 1 049 424,60 zł (milion czterdzieści dziewięć tysięcy) – powiedział redakcji DDB Rafał Malinowski – Główny Specjalista ds. Komunikacji Społecznej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Oddział w Białymstoku.
To właśnie pieniądze w tej wysokości wydano na potrzeby decyzji, którą w listopadzie uchylił Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Ostatnim rzutem na taśmę tuż przed zakończeniem kampanii parlamentarnej GDDKiA zdecydowała się na podjęcie próby ratowania ponad miliona złotych. Mianowicie ogłosiła przetarg na realizację studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego dla budowy S19 w województwie podlaskim. Dzięki temu byłaby szansa na aktualizację uwarunkowań środowiskowych bez potrzeby opracowywania ich od początku.
- Dokumentacja ta zostanie wkrótce przekazana do aktualizacji, nowemu wykonawcy Studium – Techniczno – Ekonomiczno – Środowiskowego, wyłonionemu w drodze przetargu (otwarcie ofert miało miejsce 21.12., wybór najkorzystniejszych ofert dla poszczególnych odcinków – pierwsze miesiące 2016) – wyjaśnia naszej redakcji Rafał Malinowski z GDDKiA.
Nie jest jednak nigdzie powiedziane, że dane da się uaktualnić. Z decyzji Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska wynika, że całość została źle opracowana. Wręcz można powiedzieć, że nie zostawia on na dokumentacji suchej nitki. Tymczasem poseł podlaskiej Platformy Obywatelskiej, który dopiero pod koniec ośmiu lat sprawowania rządów własnej partii zajął się pilnie potrzebą budowy S-19, jest pewien, że wszystko się uda. Krótko po naszym artykule opisującym stan z dokumentacją uwarunkowań środowiskowych, wydał oświadczenie, w którym odniósł się do całej sytuacji.
- Decyzje podjęte przez Rząd RP oraz Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju we wrześniu i październiku 2015 r., dotyczące budowy drogi ekspresowej S19 przez województwo podlaskie, pozostają bez zmian. Trasa ta jest wpisana do Krajowego Programu Budowy Dróg na lata 2014-2020, ogłoszony też został przetarg na wykonanie Studium Ekonomiczno-Techniczno-Środowiskowego. Właśnie ten dokument rozwiąże powstały obecnie problem – pozwoli na zaktualizowanie dokumentacji środowiskowej dla WSZYSTKICH ODCINKÓW planowanej drogi i umożliwi GDDKiA złożenie nowego wniosku także na odcinek Ploski-Chlebczyn. Podjęte przez rząd decyzje dają więc GDDKiA pełną możliwość zakończenia prac dokumentacyjnych i uzyskania niezbędnych zezwoleń w terminie, tj. do 2018 roku – czytamy w oświadczeniu posła Tyszkiewicza.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że być może drogę trzeba będzie przeprojektować i wybrać zupełnie inny wariant jej przebiegu. Wówczas sama aktualizacja uwarunkowań środowiskowych może nie wystarczyć. Wówczas może się okazać, że potrzebny jest zupełnie nowy raport oddziaływania na środowisko. A takich raportów i decyzji nie opracowuje się i nie uzyskuje w rok czy dwa. Tu są niezbędne uzgodnienia między poszczególnymi ministerstwami, inspektoratami i oczywiście Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad.
Z punktu widzenia naszego miasta i całego regionu, to właśnie S-19, która ma być częścią Via Carpathii, jest absolutnie priorytetową arterią, która skomunikuje jakkolwiek nasze województwo z resztą świata. Niedawno w tej sprawie wypowiadał się wiceminister obecnego rządu – Jerzy Szmit. Zapowiedział, że to między innymi S-19 jest dla niego priorytetem, jeśli chodzi o nowe szlaki drogowe. Ale o jej przebiegu, ani wariancie nie wspominał. Czy ma pozostać ten, który był? Czy trasę należy poprowadzić zupełnie inaczej niż zaplanowali poprzednicy? Nie wiadomo.
- Należy otworzyć połączenia drogowe Polski na południe i południowy wschód Europy oraz skończyć z komunikacyjnym wykluczeniem Polski północno-wschodniej poprzez budowę dróg S16 i S19. Zintensyfikujemy również prace nad drogą S11 – powiedział wiceminister miesiąc temu.
Tymczasem białostocki oddział GDDKiA około dwóch tygodni temu otrzymał kolejne decyzje, które zbliżają bardziej do rozpoczęcia budowy S-19. Teraz trzeba będzie znów przygotować dokumentację na kolejne odcinki za ponad 2 miliony złotych. Przynajmniej stamtąd dowiadujemy się, że trasa na pewno będzie biegła bardzo blisko Białegostoku. O ile oczywiście znów nie będzie żadnych przeciwskazań do inwestycji.
- 21 grudnia otrzymaliśmy decyzję o uwarunkowaniach środowiskowych dla S 19 na odcinku Korycin (z Obwodnicą Korycina) – Knyszyn – Dobrzyniewo – Choroszcz wraz z „podłączeniem” obwodnicy Wasilkowa – od węzła Sochonie do Dobrzyniewa Dużego. Koszt przygotowania dokumentacji potrzebnej do uzyskania tej decyzji (lata 2010-2014), plus koszt wykonania Studium korytarzowego dla odcinka drogi S -+19 Sokółka – Korycin (do wykorzystania przy opracowaniu STEŚ) wyniósł w sumie – 2 101 721 zł – wyjaśnia dla DDB Rafał Malinowski z GDDKiA.
Jak na razie widać, że łącznie wydano ponad 3 miliony złotych tylko na samą dokumentację. Z czego część jest nieaktualna i nie wiadomo czy się przyda lub nie trzeba będzie wykładać kolejnych milionów na opracowanie nowych raportów. Jeśli podobnie wyglądają budowy innych dróg w Polsce, trudno by było już się dziwić, że nasze, polskie drogi są budowane prawie najdrożej na świecie. Póki co, teraz podlaski poseł PO – Robert Tyszkiewicz, obiecuje po ośmiu latach rządów swojej partii, przynajmniej stać na straży tej inwestycji, „aby wszystkie zaangażowane w proces inwestycyjny instytucje wywiązały się ze swoich zobowiązań”.
Komentarze opinie