Reklama

Kilku samorządowców pojechało do Michałowa pomagać uchodźcom. Nie znaleźli ani jednego

12/11/2021 15:35

Tuż przed świętem Wszystkich Świętych mieliśmy do czynienia z kolejnym politycznym cyrkiem z udziałem tych samych polityków opozycyjnych co zwykle. Tym razem za arenę posłużył budynek urzędu miejskiego w Michałowie, do którego przyjechało kilku samorządowców z Tadeuszem Truskolaskim włącznie. Politycy deklarowali pomoc uchodźcom, ale nie znaleźli ani jednego.

Mimo hucznych zapowiedzi przed spotkaniem samorządowców w Michałowie, na miejsce przyjechało ich zaledwie kilku. Oprócz Tadeusza Truskolaskiego, który miał najbliżej, zjawił się jeszcze burmistrz Korycina, burmistrz Wieliczki oraz prezydent Sopotu. Wraz z gospodarzem, czyli burmistrzem Michałowa, wystosowali apel do rządu, który w założeniu miał odnosić się do chęci niesienia właściwej pomocy migrantom, ale w praktyce wszystko sprowadziło się do absurdu i żądania pieniędzy na nie sprecyzowane cele.

Zwracamy się z apelem do strony rządowej o jak najszybsze wypracowanie wspólnych rozwiązań rządu i samorządu dla osób, które zmuszone są do opuszczenia swoich ojczyzn” – zapisano w stanowisku Związku Miast Polskich. – „Szeroka perspektywa i polityka w tym zakresie powinna uwzględniać m.in. ustalenie modelu dofinansowania dla samorządów na przygotowanie miejsc do zamieszkania dla uchodźców, pomoc socjalną, tłumaczenia, wsparcie kompetencyjne dla pracowników samorządów oraz partnerów społecznych, środki na naukę języka polskiego dla osób dorosłych oraz na edukację szkolną (klasy przygotowawcze, dodatkowe godziny w szkołach). Ważne będą również rozwiązania prawne: usprawnienie procedur legalizacji pobytu cudzoziemców oraz większa dostępność do rynku pracy, uelastycznienie w kwestii wymaganych dokumentów potwierdzających wykształcenie czy kwalifikacje zawodowe” – dodano w dalszej części.

Widać zatem, że samorządowcy żądają znalezienia rozwiązania problemów związanych z migracją, a do tego również pieniędzy, za które będą mogli zrealizować w praktyce przygotowane przez rząd rozwiązania. Ze swojej strony nie przedstawili żadnego pomysłu na rozwiązanie problemu, z jakim boryka się od kilku miesięcy nie tylko Polska, ale także Litwa, Łotwa oraz inne państwa Unii Europejskiej. Można chyba w tej sytuacji powiedzieć, że znaleźli bezkosztowy dla siebie sposób pomagania rękami rządu. Wszystko pod płaszczykiem troski o losy innych ludzi.

W każdym razie po tym spotkaniu w Michałowie, na stronie internetowej Miasta Białystok pojawił się komunikat: „Samorządy solidarnie pomagają uchodźcom na granicy”. Z tym, że już sam tytuł tego komunikatu nie ma nic wspólnego, ani z faktami, ani z rzeczywistością. Po pierwsze samorządy nie przedstawiły ani jednego pomysłu na pomoc komukolwiek, a już na pewno nie uchodźcom. Dlatego, że pod polską granicą uchodźców nie ma. Owszem, uchodźcy są w województwie podlaskim, nawet bardzo blisko Białegostoku, bo w Wasilkowie, ale są to obywatele Afganistanu sprowadzeni jeszcze w sierpniu tego roku rządowymi lotami rejsowymi w ramach akcji ewakuacyjnej, którą zakończono w kilka dni.

Ci Afgańczycy pozostają pod opieką państwa polskiego oraz Caritasu. W większości mają przyznany status uchodźcy i samorządowcy na chwilę obecną nie muszą się w ogóle przejmować ich losem. O tych ludzi państwo polskie zadbało szybko i sprawnie, bo faktycznie w kraju ich pochodzenia groziło im niebezpieczeństwo. Pozostałe osoby, które przedostają się do Polski z terytorium Białorusi, nie są uchodźcami. Są to nielegalni migranci, którzy w zdecydowanej większości w ogóle nie są zainteresowani otrzymaniem od Polski jakiejkolwiek pomocy poza umożliwieniem im przedostania się do Niemiec lub innego kraju zachodniego Unii Europejskiej.

I jeszcze jedna rzecz odnośnie komunikatu ze strony internetowej Miasta Białystok. Na granicy nie ma uchodźców, ponieważ cudzoziemcy nie będący uchodźcami znajdują się albo po białoruskiej stronie granicy – i są to turyści posiadający pobytowe wizy turystyczne, przebywający legalnie na terytorium Białorusi. Albo są w Polsce, ale tu mamy z kolei do czynienia – jak pisaliśmy – z nielegalnymi migrantami. Trzeba koniecznie dodać, że jeśli dowolny cudzoziemiec zechce złożyć w Polsce wniosek o ochronę międzynarodową, wniosek taki jest przyjmowany, zaś wówczas cudzoziemiec trafia pod opiekę Straży Granicznej oraz Ośrodka dla Cudzoziemców, w którym ma zapewnione podstawowe potrzeby do czasu rozpatrzenia wniosku.

- Oczywiście doskonale rozumiemy potrzebę ochrony granic naszego państwa. Nie możemy jednak zapominać, że powinniśmy bronić nie tylko polskiej granicy, ale też świata wartości, które nie pozwalają patrzeć obojętnie na cierpienie kobiet i dzieci. Ten kryzys się pogłębia i najwyższy czas, aby w tej sytuacji wspólnie znaleźć konkretne rozwiązania zapobiegające tragediom – takie słowa Tadeusza Truskolaskiego są zacytowane na stronie Miasta Białystok.

I oczywiście żadnego rozwiązania tam nie znajdziemy, ani jednego. Równie dobrze taki apel Tadeusz Truskolaski i jego samorządowi koledzy mogli wystosować do Aleksandra Łukaszenki, prezydenta Białorusi. Białoruś bowiem jest sygnatariuszem Konwencji Genewskiej, która nakazuje udzielenie pomocy cudzoziemcom, którzy uciekają ze swojego kraju przed prześladowaniami. Z tym, że po raz pierwszy w historii to właśnie Białoruś jest tym państwem, które prowadzi wojnę hybrydową przeciwko innym państwom wykorzystując do tego broń demograficzną w postaci migrantów i czerpie z tego jeszcze na dodatek znaczne korzyści finansowe. Ale wykorzystuje też bezlitośnie takich polityków, jak samorządowcy, którzy pojechali do Michałowa.

- Putin poprzez Łukaszenkę zaplanował wojnę hybrydową. Realizuje ją w przestrzeni cybernetycznej poprzez propagandę, przekazywanie własnej narracji, i kiedy znajduje tą swoją użyteczną piątą kolumnę, to w tym kierunku jeszcze bardziej koncentruje uderzenie. Nie znalazł poklasku na Litwie, na Łotwie, znalazł sprzyjający klimat w Polsce, stąd też tutaj skierowana jest agresja – powiedział w minioną niedzielę na antenie Polskiego Radia RDC generał Roman Polko, były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i były dowódca GROM-u. – Dużo skuteczniej byśmy się przeciwstawili temu, co się dzieje i uratowali wiele istnień ludzkich, gdybyśmy mówili jednym głosem. Obawiam się, że – niestety – Łukaszenka będzie dążył do radykalizacji swoich działań. Takie drastyczne obrazki są mu potrzebne, by wygrywać tę swoją strategię. Tak jak terroryści walczą bardziej telefonem, internetem, zdjęciami chcą zastraszyć świat, tak Łukaszenka tymi przerażającymi obrazkami chce obciążać Polskę i obarczać nas winą za to, czego sam jest sprawcą – dodał.

I nie jest to jedyny głos brzmiący w ten sposób. Mówią o tym wszyscy specjaliści, nazywając – podobnie jak gen. Polko – polityków i aktywistów kontestujących działania polskiego rządu, Straży Granicznej oraz Wojska Polskiego, piątą kolumną. Samorządowcy, którzy spotkali się w Michałowie kilka dni temu wpisują się swoimi działaniami w pomocnictwo Łukaszence, a w dalszej perspektywie pomagają w rozwijaniu procederu przemytu ludzi i eskalacją działań wrogiego reżimu.

(Bernard Tymiński/ Foto: UM w Michałowie)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do