Reklama

Kolejny spór o stanowisko na posiedzeniu Rady Miasta, z którego nic nie wynika

17/12/2020 15:40

Od początku istnienia samorządu, żaden skład Rady Miasta nie podejmował tak wiele decyzji politycznych, jak obecnie robi to Koalicja Obywatelska w tej Radzie. Na dodatek te stanowiska są bez znaczenia dla kogokolwiek z mieszkańców. Tylko od ubiegłego roku głosami radnych Koalicji Obywatelskiej przyjętych zostało łącznie aż 10 stanowisk typowo politycznych, które we wszystkich przypadkach nie niosły za sobą żadnego skutku dla mieszkańców i w ogóle kogokolwiek. W miniony poniedziałek zrobiono to właśnie po raz dziesiąty.

- Ja bym chciał państwu zwrócić uwagę, żebyście to naprawdę przemyśleli, że niszczycie coś, co kurczę nam się udało zrobić. Reforma samorządowa jest jedną z najbardziej udanych jakie nastąpiły po 1989 roku. Samorząd to naprawdę wielki sukces Polski, sukces nas wszystkich. Ale sukces także państwa. Czy wy o tym zapominacie? – zwracał się do radnych PiS Marcin Moskwa.

Nie zauważył jednak, że w tym samym czasie sam niszczył to, czego akurat bronił. Bo nigdy wcześniej żaden klub radnych, czy nawet kluby koalicyjne radnych, nie podejmowały tylu stanowisk politycznych, tym samym upolityczniając samorząd do stanu, w jakim nie był on nigdy dotąd. Na dodatek, słowa te radny Marcin Moskwa wypowiadał podczas ostatniej dyskusji o kolejnym już stanowisku wymierzonym w działania polskiego rządu. Co miało niby świadczyć o tym, że radni Koalicji Obywatelskiej razem z prezydentem Tadeuszem Truskolaskim martwią się losem białostoczan, bo ci nie będą mogli mieć w Białymstoku inwestycji, które nagle stały się tak pilne, że bez nich to normalnie stanie się dramat.

Dramat się nie stanie, bo bez tych inwestycji białostoczanie obchodzą się już i tak dostatecznie długo. Ale dramat może się stać w zupełnie innym miejscu, jeśli polski rząd zacznie postępować dokładnie tak, jak postępują radni Koalicji Obywatelskiej i prezydent Białegostoku. W poniedziałek poszło o stanowisko wrzucone na rozpoczęciu sesji, w którym radni Koalicji Obywatelskiej skrytykowali premiera Morawieckiego za to, że nie przyznał środków w ramach dofinansowania inwestycji z Funduszu Inwestycji Lokalnych.

Decyzja o tym, że Białystok największe miasto w województwie podlaskim, a co za tym idzie największa liczba mieszkańców zostaje pozbawiona rządowego wsparcia w czasie ciężkiego kryzysu, w sytuacji kiedy dochody samorządów są ciągle zmniejszane, ma pełne znamiona decyzji politycznej. To kolejny element walki z samorządowcami, którzy sprzeciwiają się zawłaszczaniu Polski przez PiS i mają odwagę w imieniu swoich mieszkańców protestować przeciw łamaniu prawa, naruszaniu demokratycznych zasad, zamachowi na wolność mediów czy szkodliwej polityce wobec Unii Europejskiej” – czytamy w przyjętym stanowisku.

To tylko część zapisów z tego stanowiska, które skierowane było do premiera Mateusza Morawieckiego, choć on sam najprawdopodobniej nigdy nie pozna, nie przeczyta i nie będzie wiedział tym samym o istnieniu czegoś takiego. Chyba, że urzędnicy w kancelarii premiera odpowiedzialni za prasówkę dostrzegą artykuły w białostockich mediach, po czym poinformują premiera, że w Białymstoku radni Koalicji Obywatelskiej podjęli stanowisko o treści wymierzonej w premiera i rząd. Bo trzeba wiedzieć, że stanowisko, które jest przyjmowane trafia tylko na strony Biuletynu Informacji Publicznej, a poza tym, leży zwyczajnie w urzędowych segregatorach z innymi stanowiskami. Bo nie ma kompletnie żadnego znaczenia dla jakichkolwiek decyzji w wykonaniu kogokolwiek.

O tym, że tak właśnie jest niech świadczy fakt przyjęcia stanowiska krytykującego ministra edukacji za brak przygotowań do nowego roku szkolnego i miałkich wytycznych dla szkół w dobie epidemii koronawirusa. Przypominamy, że potem prezydent powołał specjalny zespół, który miał opracować lepsze pomysły. I… skończyło się na tym, że Białystok zrobił dokładnie to co zalecało ministerstwo, choć radni Koalicji Obywatelskiej to skrytykowali w swoim stanowisku.. Drugim przykładem jest przyjęcie stanowiska z okazji 30. rocznicy uchwalenia Konwencji o prawach dziecka z poszanowaniem praw dzieci nienarodzonych, aby rok później poprzeć w innym stanowisku protesty domagające się aborcji na życzenie.

- Przejęliście wszystkie narzędzia, które mogą w demokratycznym państwie kontrolować władzę. Jest upolityczniona prokuratura, zniszczony Trybunał Konstytucyjny. Ataki na niezawisłych sędziów, którzy mają odwagę wydawać niezawisłe wyroki, ataki na lekarzy… - takie słowa padły w miniony poniedziałek z ust prezydenta Truskolaskiego do radnych PiS w Białymstoku, mimo że żaden z nich nie jest odpowiedzialny za działania rządu. – Czy już tak jesteście mocno wtopieni w tą politykę? Pan zarzuca polityczność panu radnemu Moskwie, który walczy o pieniądze, zarzuca pan mi polityczność – dodał w dalszej części zwracając się do radnego Henryka Dębowskiego.

Cóż takiego powiedział radny Dębowski, że oburzyło to prezydenta Białegostoku? A no poprosił radnego Moskwę, aby w sprawie polityki rządu zwrócił się do parlamentarzystów i wspólnie z nimi wystąpił na konferencji prasowej, bo Rada Miasta jest od załatwiania spraw mieszkańców Białegostoku i nie ma wpływu na działania rządu.

- My sprawujemy swoje urzędy, jako radni, jak też pan prezydent i działamy, a przynajmniej powinniśmy działać dla dobra mieszkańców Białegostoku. I to mieszkańcy decydują na co powinny być wydawane nasze pieniądze – powiedział radny Henryk Dębowski. – My jesteśmy wyłącznie tylko radnymi, my działamy dla dobra i w interesie mieszkańców Białegostoku. Gdzie są takie sytuacje, że pan uzna, że to jest stosowne, to zawsze może pan się zwrócić do polityków, parlamentarzystów, na przykład Koalicji Obywatelskiej i wystąpić wspólnie z nimi na konferencjach prasowych, tak jak pan to czasami robi i wtedy takie działania będą zasadne. A tutaj, na sesjach Rady Miasta, skupmy się na interesach mieszkańców Białegostoku i naszego miasta – dodał radny Dębowski kierując swoje słowa do radnego Marcina Moskwy.

W tej sytuacji to jednak radny Dębowski nie pomylił miejsc, ani roli, bo faktycznie przemawiał jak radny Rady Miasta, a nie minister czy poseł – w przeciwieństwie do radnego Moskwy i Tadeusza Truskolaskiego. Choć to ci drudzy krzyczą najgłośniej o upolitycznianiu samorządu upolityczniając go jak nikt nigdy wcześniej tego nie zrobił. I jest jeszcze jeden, być może najważniejszy czynnik całej sprawy. W swoich działaniach zarówno Tadeusz Truskolaski, jak i radny Moskwa oraz pozostali radni Koalicji Obywatelskiej upolityczniając lokalny samorząd wzięli na zakładników wszystkich mieszkańców Białegostoku w swojej walce z rządem.

Gdyby w takiej sytuacji premier Morawiecki przyjął identyczną postawę co politycy Koalicji Obywatelskiej z Białegostoku, a jej nie przyjął, przekazując w pierwszej transzy środki na inwestycje w wysokości prawie 40 milionów złotych, ten silny samorząd, którym rok temu w całym mieście chwalił się na banerach prezydent Białegostoku, siedziałby wyłącznie i podejmował kolejne stanowiska, które miałyby równie zerowe znaczenie co wszystkie przyjęte dotychczas. A mieszkańcy Białegostoku… dalej byliby zakładnikami kilku panów, którzy nie potrafią zajmować się ich sprawami, bo zajęci są najbardziej na każdej sesji krytykowaniem rządu i niemal wszystkiego co robi w ramach kompetencji i procesu wyborczego, który dał mu prawo do podejmowania decyzji.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do