
W momencie, kiedy trwa skok na wszelkie możliwe stołki przez polityków wchodzących w skład Koalicji 13 grudnia, poseł Krzysztof Truskolaski uznał za stosowne wytropić zatrudnienie za 3 tys. zł działacza młodzieżówki PiS w PKO Banku Polskim. Chciał w niego rzucić kamieniem kłamstwa, a oberwał bumerangiem.
O tym jak przyjmowane są kolejne decyzje i działania Koalicji 13 grudnia widać najlepiej na codziennych protestach w wielu miastach i miasteczkach w Polsce. Także po tym, jak w niecały miesiąc ponad 200 tysięcy ludzi wyraziło swój sprzeciw w Warszawie. Ale to części polityków z większości parlamentarnej nie interesuje i zamiast zastanowić się nad własnym postępowaniem drążą tak zwane afery, których w rzeczywistości nie ma.
Tak na przykład zrobił poseł Truskolaski, który publicznie – choć w formie pytania – zarzucił młodemu działaczowi PiS Oskarowi Szafarowiczowi, że ten zarabia w PKO Banku Polskim 30 tys. złotych miesięcznie. W każdym razie wezwał go do publicznego wyjaśnienia kwestii zarobków w tym banku.
„Czy prawdą jest Panie @Szafarowicz2001, że w @PKOBP zarabia Pan ok. 30 tys. zł/ miesiąc ? Mam nadzieję, że nie wstydzi się Pan tej „skromnej” pensji i odpowie mi na to pytanie” – napisał na platformie X Krzysztof Truskolaski w minioną sobotę.
Było to jak rzucenie kamieniem w młodego działacza, który jednak nie pozostał milczącym w tym temacie. Odpowiedział posłowi, że jego pensję zawyżył niemal dziesięciokrotnie i prosił, aby w taki sposób nie szacować wpływów budżetowych w Polsce zawyżając je tak mocno. Choć już wiadomo, że budżet państwa przygotowany przez Koalicję 13 grudnia zakłada kompletnie nierealne wpływy, na co zwrócili uwagę eksperci i ekonomiści.
Jednak Oskar Szafarowicz w odpowiedzi posłowi Truskolaskiemu wytknął przede wszystkim hipokryzję i to, że sam zarabia znacznie więcej – kwoty z czterema zerami na końcu. Choć to nie był jedyny przytyczek młodego aktywisty wobec szefa białostockiej Platformy w pełni podporządkowanemu swojemu ojcu. Bo postać ojca, którym jest prezydent Białegostoku, miała w tym przypadku kluczowe znaczenie. Co sprawiło, że można było odnieść wrażenie, że kamień rzucony w młodego działacza wrócił do posła bumerangiem.
„PS Gdybym nie podejmował nowych wyzwań politycznych i kontynuował pracę w banku, to za 5-6 lat (przy obecnej pensji), uzbierałbym tyle, ile otrzymał Pan w 2017r. w formie darowizny od Prezydenta Białegostoku. Kłaniam się” – skwitował w odpowiedzi Oskar Szafarowicz.
Sam poseł Truskolaski za bardzo pracą w swoim życiu się nie skalał. Miał być przedsiębiorcą, a okazało się, że pracował na umowę zlecenie zanim został posłem po raz pierwszy. Później został wybierany na posła w kolejnych kadencjach i praktycznie całe swoje dorosłe życie żyje z pieniędzy podatników.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie