Nasze województwo jest białą plamą na lotniskowej mapie Polski. Jesteśmy jedynym regionem w Polsce i w Europie, w którym lotniska nie ma. Jesteśmy też jedynym regionem, którego mieszkańcy mają po 200 i więcej kilometrów do najbliższego lotniska. Tymczasem eksperci mówią jednym głosem – tam, gdzie lotniska nie ma, gospodarka się nie rozwija i nie pojawiają się nowi inwestorzy.
O lotnisku regionalnym w województwie podlaskim napisano wiele. Miało już być, prawie witaliśmy się z gąską, kilka razy nawet wbijano łopatę pod jego budowę. A lotniska jak nie było, tak nie ma. Nie wiadomo czy kiedykolwiek powstanie, czy kiedykolwiek będzie można odlecieć i przylecieć tu samolotem – zwykłym, rejsowym – nie prywatną awionetką. Tylko w tym wszystkim nikt nigdy nie zapytał ekspertów, którzy doradziliby fachowo, jakiego lotniska tu brakuje i gdzie tak naprawdę powinno być zlokalizowane.
Decyzje polityczne i polityczne interesy jak dotąd decydowały o ewentualnej wielkości portu lotniczego. Najgorsze, że te same głosy decydowały także o możliwych lokalizacjach. I jak to z politycznymi decyzjami bywa – lotniska nie ma i nie ma też odpowiedzialnych za wydane na ten cel publiczne pieniądze. Gdyby ktokolwiek z decydentów lokowałby w port lotniczy własne środki finansowe, takich niekończących się historii o lotnisku, nikt z mieszkańców naszego regionu, nie musiałby wysłuchiwać, ani czytać. Niestety, o tego rodzaju inwestycjach decydują wciąż politycy, zaś w mniejszym stopniu eksperci. Do tej pory marszałkowi województwa, ani innym funkcyjnym politykom, nie przyszło do głowy siąść z przedsiębiorcami i wspólnie ustalić najważniejsze sprawy związane z budową lotniska. Dlaczego tak? Dlatego, że ostatnie kilka lat przyniosło już miarodajne dane dotyczące wpływu lotnisk na rozwój gospodarczy regionu, w którym się port lotniczy znajduje. Jeszcze na początku 2015 roku okazało się, że prawie 4 proc. całego PKB Polski jest wypracowywane dzięki lotniskom.
- Największe wpływy – sięgające 80 procent z tych prawie 4 procent PKB, generują jednak lotniska poprzez oddziaływanie na gospodarkę danego regionu. Dzieje się tak dzięki zwiększeniu dostępności danego miasta dla inwestorów, dla turystów, lotnisko przyciąga też emigrację zarobkową. Dzięki tym zaletom lotniska oprócz wpływu na wzrost gospodarczy zapewniają, dzięki omówionym wcześniej mechanizmom, nowe miejsca pracy – w Polsce ocenia się, że 440 tysięcy miejsc pracy powstaje dzięki portom lotniczym – wyjaśniał Polskiemu Radiu redaktor portalu pasażer.com Dominik Sipiński.
Oczywiście trzeba tu koniecznie wspomnieć, że nie wszystkie lotniska regionalne, z których korzystają pasażerowie, przynoszą korzyści. Sławne na całą Polskę lotnisko w Radomiu jest przykładem decyzji typowo politycznej, zamiast ekonomicznej. Rozmieszczenie, wielkość i zarządzanie już samym lotniskiem to podstawowe kwestie, które powinny być dobrze przemyślane i skonsultowane głównie z tymi, którym ma służyć. Inna sprawa, że w Polsce działają nie tylko lotniska pasażerskie, ale przy nich rozbudowywana jest bardzo często baza cargo i strefy przeładunkowe. Dlatego zasadnym jest myślenie perspektywiczne, które uwzględni funkcjonowanie lotniska, głównie już po jego wybudowaniu. W naszym regionie zasadnym byłoby wybudowanie lotniska w niedalekiej odległości od torów kolejowych, gdzie można rozładowywać i przeładowywać różnego rodzaju towary. W pobliżu powinna znajdować się również droga krajowa, która także będzie dodatkowym atutem przy właściwym skomunikowaniu całej inwestycji.
- Patrząc na rozwój infrastruktury drogowej i kolejowej, można stwierdzić, że na pewno mamy wystarczająco dużo lotnisk międzynarodowych. Najnowsze, otwarte na początku tego roku lotnisko w Szymanach jest przykładem trafionej inwestycji. Celem ruchu nie jest samo lotnisko, tylko to, co oferuje region, w którym ono jest zbudowane. Atutem lotniska w Szymanach jest to, że obsługuje jeden z najbardziej atrakcyjnych turystycznie rejonów Polski – mówił zaledwie kilka dni temu portalowi samorządowemu Mariusz Wiatrowski, wiceprezes Związku Regionalnych Portów Lotniczych, prezes Portu Lotniczego Poznań-Ławica.
Od 2014 roku wiadomo, że Komisja Europejska jest sceptyczna wobec budowy kolejnych lotnisk regionalnych – nie tylko w Polsce, ale i w innych miastach europejskich. Mimo rozwoju ruchu pasażerskiego i transportowego drogą powietrzną, część polityków spełniając własne ambicje lub realizując za wszelką cenę obietnice wyborcze, lokowało porty lotnicze bez odpowiednich analiz. Stąd pojawiły się lotniska widma, które nie obsługują prawie żadnych lotów. Z punktu widzenia województwa podlaskiego, port lotniczy bardzo by się tutaj przydał. Dziś o sukcesie w biznesie i możliwościach rozwoju dużych firm decyduje czas, a więc szybkość przemieszczania się. Droga powietrzna oferuje najszybsze i najmniej kolizyjne połączenia.
Budowa pasa startowego na Krywlanach, która jest planowana, to zdecydowanie za mało, aby poważni przedsiębiorcy zechcieli tu lokować swoje inwestycje. Brak lotów rejsowych i brak możliwości korzystania z tego pasa przez zwykłych pasażerów, nie posunie gospodarczo do przodu ani naszego miasta, ani województwa. Będzie to na pewno ułatwieniem dla lokalnego biznesu, ale nie zachętą dla nowego. Bez lotniska z prawdziwego zdarzenia nasze miasto i region będą omijać ważne wydarzenia biznesowe, kulturalne i sportowe. Brak lotniska skalkulują sobie także większe firmy, które raczej będą patrzeć na te rejony w Polsce, do których potencjalny klient łatwo dojedzie i wyjedzie, więc to tam będą lokować swoje inwestycje. Prawie 100 mln złotych, które już były zarezerwowane na budowę portu lotniczego w naszym regionie, zostało przeznaczone na drogi. Później na ten cel przekazano jeszcze więcej pieniędzy. Te nie przyniosły nam żadnej poprawy w gospodarce. Na dodatek nadal jesteśmy źle skomunikowanym regionem z resztą Polski i Europy.
- To wszystko jest zasługą Platformy Obywatelskiej i rządów Platformy i PSL-u, ostatnich ośmiu lat. Jak ktoś mi mówi, że Polska jest, czy była w ruinie przez te ostatnie osiem lat, a teraz przez sześć miesięcy trwa ciężka walka, żeby ją z tego wyprowadzić, to zapraszam do Białegostoku, do tego budynku, żeby zobaczył, jak to wygląda – stwierdził w budynku opery przed dwoma miesiącami przebywający w Białymstoku Grzegorz Schetyna.
- Za próg rentowności lotniska uważa się 1–1,5 mln odprawianych pasażerów rocznie. Mimo tego port lotniczy w Modlinie w 2015 r. obsłużył ponad 2,5 mln klientów, a nadal nie przynosi zysków. Mniejsze lotniska, np. w Łodzi, Lublinie, Bydgoszczy, Szczecinie, Rzeszowie i Radomiu, będą notowały straty jeszcze przez kilkanaście lat, a może nawet zawsze – mówił Dominik Sipiński.
Warto jednak pamiętać, że publiczne lotniska mają do spełnienia rolę rozwojową dla regionu. Dlatego zysków i korzyści, które przynoszą, nie należy mierzyć samą rentownością. Z portami lotniczymi współpracują firmy, co sprzyja tworzeniu się siatki biznesowo-inwestycyjnej w danym regionie. Dzięki temu powstają nowe miejsca pracy, a dobra komunikacja czyni miasto dostępniejszym. Trudno więc ocenić jednoznacznie, czy lotnisko przynosi straty. W Białymstoku na razie dopłacamy do wielu inwestycji, które nigdy się nie zwrócą. To między innymi opera, stadion, w planach jest jeszcze hala widowiskowo-sportowa. Najprawdopodobniej dopłacimy też do spalarni śmieci. O lotnisku przestało się mówić praktycznie całkowicie, choć właśnie o tym dziś trzeba mówić jak najwięcej i zrobić wszystko, by lotnisko na Podlasiu się pojawiło.
Komentarze opinie