
Od miesięcy pojawia się co chwila apel przede wszystkim ratowników medycznych. Proszą, aby nie okłamywać ich w sytuacji, gdy przyjeżdżają ratować życie. Niestety, wciąż zbyt wiele osób świadomie okłamuje ratowników medycznych, w związku z czym część z nich choruje teraz na COVID-19, albo przebywa na obowiązkowej kwarantannie.
O kompletnym braku odpowiedzialności można mówić w kontekście tych wszystkich, którzy świadomie decydują się na oszukiwanie ratowników medycznych. W końcu przyjeżdżają, aby ratować życie pacjenta. Od kilku miesięcy pojawiają się prośby i apele od przede wszystkim właśnie ratowników medycznych, aby pacjenci lub rodziny pacjentów nie zatajały informacji o możliwości zakażenia koronawirusem. Jest to akurat bardzo ważna informacja, która może uratować nie jedno, ale wiele innych żyć.
- Brak odpowiedzialności ludzkiej jest porażający. Naprawdę często jesteśmy okłamywani odnośnie dolegliwości lub faktycznego powodu wezwania. Prosimy za każdym razem o mówienie nam prawdy o możliwości zakażenia koronawirusem, nawet jeśli to tylko podejrzenie. To bardzo ważne. Każdy musi mieć świadomość, że zatajenie takiej informacji wiąże się z tym, że kiedy stwierdzimy na miejscu, że pacjent może być zakażony koronawirusem, to do drugiego pacjenta ratownik już nie pojedzie. A przecież nie jeździmy pojedynczo. Każdy ratownik, który został tak oszukany nie może pojechać do innego pacjenta, bo musi udać się na kwarantannę do momentu otrzymania wyniku testu laboratoryjnego. Zatajanie informacji to skrajna nieodpowiedzialność, gdzie dziś każde ręce w służbie zdrowia są na wagę złota – mówi naszej redakcji jeden z ratowników medycznych, który chciał pozostać anonimowy.
Mężczyzna zdecydował się jednak na ponowienie apelu o to, by nie oszukiwać ani ratowników, ani nikogo innego z pracowników służby zdrowia. Przekazał nam, że wszyscy pracują teraz w bardzo trudnych warunkach. Część personelu musiała udać się na kwarantannę z powodu nieodpowiedzialnych pacjentów lub ich bliskich, a inni zachorowali. Niektórzy przechodzą chorobę bardzo ciężko.
- Mój kolega już drugi tydzień nie może podnieść się z łóżka. A to młody, nieco ponad 30-letni chłopak, silny, sprawny fizycznie. Ostatnio nie dał rady nawet odebrać telefonu. A nawet kiedy odbiera, ledwo mówi, ciężko mu złapać oddech. Na szczęście ma przy sobie żonę, która prowadza go nawet do toalety. Sam nie dałby rady. On zaraził się właśnie od pacjenta, którego rodzina nie poinformowała o prawdziwych dolegliwościach. Ich tłumaczenie było takie, że bali się, że karetka nie przyjedzie. Więc jak powiedzą o podejrzeniu udaru, szybko ktoś się zjawi. No to się zjawił, a teraz nie zjawia się w pracy już trzeci tydzień, bo pierwszy był na kwarantannie, a potem zaczęła się ostra choroba – mówi nam ratownik medyczny.
On sam nie chce rozgłosu, bo – jak twierdzi – nie chodzi o to, żeby nazwisko pojawiło się w mediach, tylko żeby problem został nagłośniony. Bo ratowników medycznych jest coraz mniej także i z tego powodu, że w ich rodzinach albo są już zakażeni, albo podejrzani o zakażenie. To może być dziecko, w którego klasie pojawił się koronawirus. To może być współmałżonek, u którego w pracy także u kogoś zdiagnozowano zakażenie koronawirusowe. To może być mama lub tato, z którym ratownik medyczny widział się lub z nimi mieszka, a oni sami nie wiedzą skąd nawet zakażenie się wzięło. Takie sytuacje też powodują, że ratownik medyczny nie może jeździć karetką, nawet jeśli czuje się dobrze, bo musi przebywać na kwarantannie.
Ratownicy medyczni, podobnie jak inni pracownicy służby zdrowia, testowani są na obecność koronawirusa bardzo często, niekiedy nawet co dwa dni. Ale nie zmienia to faktu, że w przypadku kontaktu z osobą potencjalnie zakażoną, ekipa karetki musi być wyłączona z pracy do czasu potwierdzenia lub wykluczenia zakażenia. Stąd też jest ogromny apel do wszystkich, aby nie okłamywać ratowników medycznych podczas wizyt domowych lub innych wezwań, bo do kolejnego pacjenta faktycznie może nie być za chwilę komu przyjechać.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixabay.com/ ambulance)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie