
Prezydent Białegostoku za niezasadne uważa budowanie ekranów dźwiękochłonnych wokół Toru Wschodzący Białystok. Mimo, że mieszkańcy Dojlid oraz działkowcy z Ciołkowskiego skarżą się na hałas, pomiary wykonane przy torze i nieco dalej od niego wskazują, że hałas prawie nie występuje.
Sezon na szybką jazdę po Torze Wschodzący Białystok właśnie rozpoczyna się po zimie. Znów przyjadą tam amatorzy szybkiej jazdy, którzy realizują w ten sposób swoje pasje. Wiele osób zaangażowało się w promocję budowy tego obiektu, wielu także na ten obiekt czekało. I teraz wielu z niego korzysta. Tym ludziom taka inwestycja się po prostu należała. A jako, że jest ich dość sporo, więc nie ma co się dziwić, że każdy głos krytyki przyjmują z irytacją. Być może obawiają się, że jeśli więcej osób zacznie narzekać na hałas, tor wyścigowy zostanie zamknięty.
To jednak wariant bardzo mało prawdopodobny. Ale już bardziej prawdopodobny jest ten, który nakaże realizację dodatkowych elementów do toru, aby był on jak najmniej uciążliwy dla mieszkańców. A póki co, jest grupa osób, która narzeka, że jest za głośno, kiedy na torze zmagają się kierowcy. I tak jak trudno jest zrozumieć ten fakt miłośnikom motoryzacji, że ludzie odczuwają hałas i powoduje on u nich podenerwowanie lub irytację, tak samo trudno jest zrozumieć, że urządzenia pomiarowe wskazują, że hałas występuje w niewielkiej ilości.
„W dniu 12 stycznia 2018 r. pracownicy BOSiR, w trakcie jazd samochodowych na Torze Wschodzący Białystok, dokonali orientacyjnych pomiarów poziomu hałasu za pomocą miernika Sound Test-Master (urządzenie zostało poddane procedurze wzorcowania w celu określenia spełniania wymagań technicznych). Nawet na torze miernik chwilami tylko dochodził do poziomu 90 dB. Dla porównania przy ul. Ciołkowskiego, przy przejeździe co najmniej dwóch samochodów, urządzenie wskazywało 85 dB. W odległości ok. 770 m od toru w kierunku ogródków działkowych wskazania miernika wahały się już w okolicy jedynie 53 dB. I to niezależnie od tego, czy samochody jeździły po torze, czy też miały przerwę w trakcie jazd” – takie wyjaśnienia pojawiły się w odpowiedzi prezydenta Truskolaskiego na interpelację radnego Wojciecha Koronkiewicza.
W styczniu tego roku bowiem zgłosili się do niego mieszkańcy, którzy posiadają ogródki działkowe przy Ciołkowskiego. Jest to w sumie niedaleko Toru Wschodzący Białystok, bo około 1000 metrów od miejsca wyścigów. Ci ludzie narzekali na hałas pojazdów i prosili radnego, by postarał się wpłynąć na prezydenta, aby ten z kolei postarał się o budowę ekranów akustycznych wokół toru. Ludzie pisali, że rozumieją hobby, nie chcą zamykania tego miejsca, ale zwykłego ogrodzenia barierami pochłaniającymi dźwięk, który im akurat przeszkadza.
„Nie mamy nic przeciwko samochodowym wyścigom i miłośnikom sportów motorowych. Ale proszę zrozumieć też nas. Nasze ogródki działkowe to miejsce wypoczynku i rekreacji. Jak jednak można odpoczywać, gdy w najbliższym sąsiedztwie wyją silniki i słychać stale pisk opon? Nie chcemy ograniczać działalności Toru Wschodzący Białystok. Zwracamy się jednak do Prezydenta Miasta, aby zamontować wzdłuż działek dźwiękochłonne ekrany. Dlaczego za przyjemność kierowców, koszty mają ponosić działkowcy?” – napisali zimą działkowcy do radnego Wojciecha Koronkiewicza.
Część czytelników krytykowała naszą redakcję, że podajemy niesprawdzone informacje o hałasie, że to tylko czyjeś subiektywne odczucie, że nikt z nas nie był i nie mierzył hałasu oraz tym podobne rzeczy. Ale faktem jest, że to do naszej redakcji spływały takie narzekania od mieszkańców Dojlid i od działkowców, a my sami byliśmy na miejscu, żeby sprawdzić czy jest głośno. I niezależnie od tego, jak wypadłyby pomiary w momencie, kiedy ci ludzie pisali do nas maile czy listy, każdy człowiek na hałas reaguje inaczej. Są osoby, którym taki hałas nie przeszkadza, tak samo jak są osoby, których ten sam dźwięk będzie doprowadzał do szewskiej pasji. To identycznie jak z rysowaniem widelcem po czystym talerzu. Jedni zatykają uszy, na innych nie robi to kompletnie żadnego wrażenia. A przecież poziom hałasu jest dokładnie taki sam dla jednych i drugich.
Prezydent wydaje się tego nie rozumieć. Zlecił w końcu wykonanie pomiarów. Wyniki uzyskano dobre, więc sprawę można uznać za załatwioną. Przynajmniej tak widzi ją Tadeusz Truskolaski, który radnemu Koronkiewiczowi napisał, że w związku z dobrymi wynikami uzyskanymi przy badaniu hałasu, budowanie ekranów dźwiękochłonnych nie jest zasadne.
„(…) w Regulaminie korzystania z Toru Wschodzący Białystok znajduje się zapis o zakazie jazdy w sposób ekstremalny, a w szczególności tzw. „palenia gumy” lub „kręcenia bączków” oraz ograniczeniu emisji hałasu do wartości maksymalnej 98 dB oraz 96 dB przy obrotach silnika 3500/min. Warto zauważyć, że dotychczas niemal nie było potrzeby badania aut, gdyż w zdecydowanej większości nie różnią od tych, które poruszają się na co dzień po ulicach. W związku z powyższym ustawienie ekranów dźwiękochłonnych przy torze Wschodzący Białystok wydaje się w tej chwili nie zasadne. Jednocześnie informuję, iż poziom hałasu będzie monitorowany a w przypadku jego nadmiaru podjęte zostaną działania mające na celu jego ograniczenie” – czytamy w odpowiedzi Tadeusza Truskolaskiego na interpelację radnego Koronkiewicza.
Takie załatwienie sprawy na pewno nie spodoba się tym wszystkim, którzy są bardziej wyczuleni na hałas i do tej pory mieszkali lub wypoczywali w części miasta, w której cisza była niejako zapewniona poprzez istniejącą zabudowę oraz zieleń. W tym przypadku nie można powiedzieć, że przecież ci ludzie wiedzieli gdzie się budują, albo gdzie kupili swoje działki rekreacyjne, bo żadne plany nawet z lat 70-tych nie przewidywały na Krywlanach toru wyścigowego dla samochodów.
W tej sytuacji, jeśli ekrany akustyczne się nie pojawią – co wyraźnie sugeruje prezydent Białegostoku – może warto by było, aby sami użytkownicy toru stanęli po stronie tych osób, którym hałas przeszkadza. Tym bardziej, że ani mieszkańcy Dojlid, ani działkowcy, nie chcą likwidacji toru. Chcą tylko, żeby było ciszej. Jeśli prezydent nie chce posłuchać mieszkańców, którym niejako zafundował taki los i życie z hałasem, jaki odczuwają, może posłucha tych, którzy z toru korzystają. W końcu raz już ich posłuchał dopuszczając inwestycję do realizacji. Ustawienie ekranów akustycznych wokół toru rozwiązałoby problem z hałasem i rozwiązałoby problem narzekania. Wszystkim wyszłoby to na dobre.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie