Reklama

Montują białostockie maszyny w egzotycznych krajach. Bywa niebezpiecznie

17/09/2021 15:37

Z powodu pandemii i braku rąk do pracy wzrosło zapotrzebowanie na ciężkie automaty spawalnicze Promotechu w najbardziej odległych zakątkach świata. Pociąga to za sobą konieczność organizowania wyjazdów pracowników do bardzo egzotycznych miejsc. To pierwsze takie wyjazdy ekip białostockiej spółki, często związane z dużym poziomem ryzyka, nie tylko z powodu koronawirusa. Ale też - jak wspominają pracownicy - bardzo ciekawe i pouczające.

Trzyosobowa ekipa montowała urządzenie typu MCM, czyli pięcioosiowy automat do wycinania otworów i spawania, w firmie TEN Torres Eolicas Do Nordeste, w miejscowości Jacobina w Brazylii.

Jednym z wyzwań, z którym musieli zmierzyć się pracownicy Promotechu na miejscu, był strajk załogi TEN w obawie o miejsca pracy, które mogłaby im odebrać montowana maszyna. By dostać się do zakładu, ekipa z Promotechu codziennie dojeżdżała do pracy innym autem. Ale również na miejscu utrudniano jej prowadzenie prac, np. wyłączając zasilanie czy sprężone powietrze, a w hotelu nocą ochrona pilnowała wejścia na piętro, na którym mieszkali Polacy.

Ponieważ pracowaliśmy 12 - 13godzin dziennie, to niestety nie mieliśmy czasu dla siebie - wspomina szef projektu Michał Nalewajek. - Dopiero ostatniego dnia udało się zaznaczyć naszą obecność w Jacobinie nieplanowaną wycieczką na jedno piwo.

Po powrocie do Polski cała trójka trafiła na przepisową, siedmiodniową kwarantannę.

Pod koniec kwietnia dwóch pracowników Promotechu wyjechało do Gabonu, by przeprowadzić serwis PPCM 650, wypalarki do profilowego cięcia rur, wcześniej zdalnie zainstalowanej w jednej z tamtejszych firm.

Z powodu obostrzeń nie mogliśmy wyjechać na montaż i klient samodzielnie instalował maszynę, ze zdalną pomocą pionu rozwoju - opowiada Błażej Kuć z działu serwisu. - Jako że firma z Gabonu nigdy wcześniej nie miała do czynienia z PPCM 650, trafnie założono, że będą potrzebne poprawki.

To przedsiębiorstwo zajmujące się wykonywaniem instalacji rurowych, zatrudniające głównie spawaczy. A ponieważ w Gabonie z pracą jest trudno, to spawają zarówno mężczyźni, jak i kobiety.

Do pomocy w montażu przydzielono nam dwóch ludzi, którzy nieźle mówili po angielsku, ale chyba mieli problemy z liczeniem, bo nie byli w stanie zamienić metrów na milimetry - wspomina Błażej Kuć.

Mieliśmy kilka dziwnych sytuacji - raz zatrzymało nas wojsko i policja, której nie spodobały się nasze maseczki. Później musieliśmy udowodnić, że Polska leży na terenie unii europejskiej, bo paszport im nie wystarczył - dodaje Michał Bogatek, pracownik działu produkcji.

Charakterystyczne dla Gabonu są m.in. wszechobecne jaszczurki i gekony, które wieczorami spacerują po ścianach i suficie. Jednak uwagę przybyszów z Polski zwracała straszna bieda - m.in. woda wspólna dla kilku domów, znajdująca się na zewnątrz. Niestety - bywa, że ludzie tam nie mają co jeść.

Na zamówienie LWI, wyłącznego dystrybutora Lincoln Electric i Promotechu na Tajwanie, dział sprzedaży CAS (ciężkiej automatyzacji spawania) Promotechu dostarczył kolejną wycinarkę MCM-4000 dla tamtejszej stoczni CSBC Corp.

W miejscowości Kaohsiung na Tajwanie maszynę montowała dwuosobowa ekipa firmy. Nie było łatwo - najpierw ponad 24-godzinna, uciążliwa podróż, testy, po przyjeździe kompleksowa dezynfekcja, a potem 14-dniowa kwarantanna w hotelu z widokiem na betonową ścianę, bez możliwości opuszczania pokoju pod sankcją wysokiej kary pieniężnej.

Przy pracy największym problemem była komunikacja - załoga nie znała angielskiego, a jedyna tłumaczka niezbyt dobrze znała specjalistyczne słownictwo techniczne.

Dlatego świetnie sprawdzał się język migowy i pismo obrazkowe, praktycznie cały montaż przedstawialiśmy im na rysunkach - opowiadają pracownicy Promotechu. - Z ciekawostek:  codziennie o 8 rano pracownicy biurowi mieli gimnastykę poranną, w rytm tempa odliczanego z głośników.

Trwają prace nad ustaleniem kolejnego terminu wizyty na Tajwanie, celem wdrożenia technologii MCM pod kątem seryjnej produkcji wież wiatrowych.

Oczekujemy na kolejne zamówienia z Tajwanu, gdzie po ofertę MCM i słupowysięgnika zgłosił się jeden z rynkowych potentatów - CS WIND Corp., posiadacz ośmiu zakładów produkcji wież wiatrowych na świecie - dodaje Michał Nalewajek, kierownik działu sprzedaży CAS.

(P. Walczak / Foto: mat. pras.)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do