Reklama

Może myśliwi pomogą w rozwiązaniu problemów z dzikami w Białymstoku

10/09/2020 15:41

Temat dzików pojawiających się w Białymstoku był przez nas podejmowany wielokrotnie, ale nadal nie jest rozwiązany. Wie o tym bardzo dobrze jedna z mieszkanek osiedla Zawady, która od wielu lat nie może czuć się bezpiecznie na własnej posesji. Być może myśliwi rozwiążą problem, z którym się zmaga?

Dziki wchodzą od dawna na osiedla mieszkaniowe. Początkowo pojawiały się na posesjach domów jednorodzinnych znajdujących się blisko terenów leśnych. Ale dość szybko można było zobaczyć całe stada spacerujące między blokami. Dziki buszowały wokół śmietników, chodziły chodnikami, ulicą, po placach zabaw, a nawet i między zaparkowanymi samochodami. Mimo zgłaszania problemów do urzędu miejskiego, ten wciąż bezradnie rozkładał ręce.

Od wielu lat problem ma jedna z mieszkanek osiedla Zawady. Jej posesja znajduje się blisko lasu i notorycznie kobieta widuje dziki pod swoim domem. Niekiedy zwyczajnie nie ma jak wychodzić z domu. Z biegiem czasu nauczyła się odstraszać dziki okrzykami, ale to też przecież nie jest rozwiązanie na dłuższą metę. Bo nie wiadomo nigdy jak zachowa się dzikie zwierzę, nie wiadomo czy nie jest chore, a przede wszystkim nie każdy dzik reaguje na odgłosy, które jako jedyną broń posiada ta kobieta od wielu lat.

Jedyną pomocą ze strony władz miasta, do których kobieta zwracała się wielokrotnie, było poradzenie jej, aby kupiła broń hukową. Być może także i inni mieszkańcy pozostałych osiedli, gdzie spacerują dziki, też mają tak zrobić? Nie wiadomo. Ale wiadomo, że prezydent Białegostoku nie zgadza się na propozycję radnego Henryka Dębowskiego, który zwracał się z interpelacją, aby w Białymstoku ustawić odłownie dzików. Na to też nie było zgody, ani nawet zainteresowania. Natomiast kobieta z Zawad postanowiła poszukać pomocy u wojewody podlaskiego.

W dniach 13.03.2020 r., oraz 01.06.2020 r. do Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku wpłynęły pisma właścicielki nieruchomości położonych w rejonie lasu Antoniuk. Pisma te dotyczą między innymi szkód czynionych przez dziki, które to szkody uniemożliwiają normalne użytkowanie tych nieruchomości. Obie działki leżą co prawda na terenie Białegostoku, ale w pobliżu obwodów łowieckich: Nr 163, dzierżawionego przez Koło Łowieckie „SŁONKA” Katrynka i NR 162, dzierżawionego przez Koło Łowieckie „LAS” Białystok. W związku z powyższym zwracam się z prośbą o wyczulenie Kół Łowieckich, których obwody łowieckie graniczą z miastami, na problem migracji dzików z terenów leśnych do miasta i zintensyfikowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa” – zwrócił się wojewoda podlaski do Polskiego Związku Łowieckiego z zarządu okręgowego w Białymstoku.

Być może myśliwi w końcu pomogą przynajmniej w części rozwiązać problem z dzikimi zwierzętami wchodzącymi na posesję, bo wydaje się, że to jest ostatnia deska ratunku. Nieco ponad miesiąc temu prezydent Białegostoku wpadł jeszcze na pomysł, aby tematem dzików w Białymstoku zajął się Sejmik Województwa Podlaskiego, który miałby określić w drodze uchwały, miejsca, warunki, czas i sposób ograniczenia populacji dzikich zwierząt, konkretnie dzików. Można więc powiedzieć, że to kolejny raz realizowany jest pomysł załatwiania problemu rękami kogoś innego.

Tymczasem wojewoda podlaski w swoim piśmie Polskiego Związku Łowieckiego z zarządu okręgowego w Białymstoku wyraźnie wskazuje, że wchodzeniem dzików na tereny zamieszkałe przez ludzi w stolicy Podlasia, powinien zająć się urząd miejski w Białymstoku. Bowiem to w jego kompetencjach leży rozwiązanie tego problemu. Wojewoda wskazuje ponadto, że pomóc tu mogą pułapki żywołowne, które powinny ograniczyć populację dzików w mieście. Jednak urząd miejski, jak widać postanowił odbić piłeczkę do radnych wojewódzkich, którzy nawet jak przygotują odpowiednią uchwałę, to nie sprawi ona, że dziki znikną. Wygląda więc na to, że jedynym ratunkiem są po prostu myśliwi ze strzelbami.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Elżbieta Krajewska-Kułak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do