Reklama

Na Dojlidy musi wrócić staw. Tu także mogą być piękne tereny rekreacyjne i zabezpieczenie przed zalaniami

14/03/2024 13:06

To jest staw, a właściwie to był staw. Przez lata był zaniedbywany i dziś jego widok przyprawia o łzy. Mieszkańcy Dojlid chcieli już około 10 lat temu poprzez budżet obywatelski wyręczyć władze miasta w doprowadzeniu tego stawu do porządku. Usłyszeli to samo, co zwykle – że się nie da i nie można. Tymczasem trzeba wiedzieć, że staw jest po prostu potrzebny.

Staw to naturalny zbiornik retencyjny. Wiele lat temu ciągnął się on prawie aż do miejsca, które dziś jest Plażą Miejską. Właśnie w tym celu został zbudowany – jako zbiornik retencyjny. W okresie zawieruchy wojennej nie było komu o to miejsce zadbać i pozostał tylko staw. Tu jeszcze w latach 80-tych i 90-tych przychodzili wędkarze, łowili ryby, rodziny z Dojlid mogły przyjść z kocem i wypocząć nad wodą – mimo, że obok jest przecież ruchliwa ulica.

Drzewa i roślinność, jaka wyrosła wokół stawu, była naturalną osłoną od hałasu, pochłaniała też kurz. Ale nade wszystko duże opady deszczu nie zagrażały zalewaniem Dojlid, jak ma to miejsce w tej chwili. Woda zbierała się tutaj. Białystok potrzebuje zbiorników retencyjnych i powierzchni biologicznie czynnych.

- Tu mamy naturalne miejsce, które może być świetnie urządzone. Wystarczy spojrzeć, jak po wielu latach udało się odrestaurować i zadbać o stawy między innymi przy Marczukowskiej czy na Mickiewicza. Wiele lat trwała walka o takie dobre miejsca do wypoczynku, ze zbiornikami retencyjnymi. Nie ma żadnego powodu, dla którego takie miejsce nie miałoby powstać na osiedlu Dojlidy. Wystarczy przywrócić tu faktyczny staw i zadbać o uporządkowanie terenu wokół niego. Problemy z zalewaniem tego osiedla jeśli się nie skończą, to na pewno zostaną w znaczny sposób ograniczone. Białystok potrzebuje zieleni, potrzebuje miejsc do rekreacji. Jako prezydent miasta Białegostoku na pewno staw przywrócę i uczynię to miejsce atrakcyjnym – powiedział Henryk Dębowski, kandydat PiS na prezydenta Białegostoku.

- Mieszkałam tu przez całe dzieciństwo. Przychodziłam ze swoim Tatą na ryby, karmiliśmy tu z dziadkami kaczki i łabędzie. Nie widzę żadnego powodu, aby i teraz tak nie robić. Dziesięć lat temu mieszkańcy sami chcieli zabrać się za to miejsce. Otrzymali nawet pismo od ówczesnego marszałka województwa, który im przekazał po prostu ten teren do zagospodarowania. Ludzie postarali się mocno. Skontaktowali się z dyrekcją szkoły rolniczej, która jest niewiele dalej. I ta szkoła była bardzo zainteresowana pozyskaniem – można powiedzieć – surowca, który zostałby wydobyty podczas oczyszczania. Był on im bardzo potrzebny do badań, do zajęć praktycznych. Niestety, prezydent stwierdził, że odnowienie stawu spowoduje zalewanie Dojlid, co jest absurdem – mówiła Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska, kandydatka do Rady Miasta właśnie z osiedla Dojlidy.

- Dojlidy, to piękna dzielnica, dzielnica z duszą, którą trzeba odtworzyć, bo dziś jest tak naprawdę dzielnicą zaniedbaną i zapomnianą. A mamy tu wiele zabytków, piękne kapliczki, Pałac Hasbachów – argumentowała Katarzyna Anciupik, również kandydująca z tego osiedla. – Moim zadaniem będzie to, aby ten staw młyński został odtworzony, żeby były tutaj przepiękne tereny rekreacyjne, gdzie seniorzy, rodzice z dziećmi, będą mogli spacerować – dodała.

Od 2009 roku na mocy porozumienia Miasta Białystok i Marszałka Województwa Podlaskiego staw na Dojlidach jest w zarządzie… Miasta Białystok. Planowano tu najpierw szeroką arterię, później ogrody działkowe. Lata płyną, a nie ma niczego. To co może być i być powinno to staw, z funkcją rekreacyjną. I nic nie stoi na przeszkodzie, aby to miejsce było piękne i funkcjonalne.

(K. Adamowicz/ Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do