Reklama

Na kwarantannie mężczyzna poszedł do sklepu po rybę. Niedawno usłyszał wyrok

04/08/2020 15:42

Smakosz ryby – tak mieszkańca Białegostoku opisywały media na początku kwietnia tego roku. Bo właśnie z powodu swojej zachcianki kulinarnej narobił sobie kłopotów. Te kłopoty zakończyły się orzeczeniem sądu o roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.

Mężczyzna w wieku 60 lat trafił przed wymiar sprawiedliwości z powodu swojego zachowania. W niedzielę, 5 kwietnia, około godz. 15.00, dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku otrzymał informację od pracownika jednego ze sklepów o mężczyźnie, który przyszedł na zakupy pomimo odbywania kwarantanny. Na miejsce natychmiast przyjechał patrol Policji wyposażony w środki ochrony osobistej niezbędne do podejmowania interwencji wobec osób z podejrzeniem zarażenia koronawirusem.

Jak się okazało, mężczyzna niewiele wcześniej wrócił do Polski z Niemiec i zgodnie z obowiązującym wówczas reżimem sanitarnym, był skierowany na przymusową kwarantannę domową. Ale jej nie przestrzegał. I to nie tylko w tym przypadku, kiedy poszedł do sklepu, o czym zawiadomił Policję pracownik sklepu. Mężczyzna opuszczał swoje miejsce zamieszkania kilkukrotnie wcześniej. Feralnego dnia natomiast, kiedy został zatrzymany przez policjantów, jak tłumaczył – nie chciał fatygować ani córki, ani sąsiadów, do spełniania swojej zachcianki kulinarnej. Pomimo tego, że w domu miał jedzenie, postanowił pójść do sklepu, bo zachciało mu się ryby.

Ze sklepu wyszedł już w towarzystwie policjantów i resztę kwarantanny spędził w areszcie. Stało się tak, ponieważ było to już kolejne złamanie zasad kwarantanny przez tego mężczyznę. Na dodatek wkrótce okazało się, że jest faktycznie zakażony koronawirusem, choć zakażenie przechodził bezobjawowo. Ale swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem naraził życie i zdrowie wielu innych ludzi. Co podkreślił sąd w swoim uzasadnieniu wyroku.

- Oskarżony przyznał się do zarzucanego mu czynu. Był zarażony koronawirusem, ale poszedł do sklepu, gdzie znajdowało się wiele osób. W związku z czym jego zachowanie naraziło na niebezpieczeństwo życie i zdrowie wielu osób, które tam przebywały – powiedziała Anna Jamiołkowska, sędzia Sądu Rejonowego w Białymstoku.

Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu. Za co prokurator zażądał kary jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres dwóch lat oraz zapłatę zadośćuczynienia w wys. 1 tys. złotych. I sąd właśnie wymierzył mu taki wymiar kary z uwagi na to, że wcześniej nie był karany. Określił, że musi zapłacić ten tysiąc złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz pomocy postpenitencjarnej. Orzeczony kilka dni temu wyrok ma spełniać cele prewencji ogólnej i szczególnej. Sam obwiniony na przyszły raz będzie musiał powstrzymać swoje zachcianki kulinarne, kiedy sytuacja będzie od niego tego wymagała.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: podlaska.policja.gov.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do