Reklama

Na pół roku do więzienia pójdzie białostoczanin. Został skazany za zastrzelenie psa

05/10/2022 10:35

Oskarżony powiedział swoim bliskim, że zabił psa i groził im, że może ich spotkać to samo, jeśli zgłoszą ten fakt na policję, albo go skrzywdzą. Takie słowa padły w uzasadnieniu wyroku wobec 40-letniego białostoczanina, oskarżonego o zastrzelenie psa, wobec którego sąd orzekł prawomocnie karę pół roku więzienia.

Sprawa ma swój początek w październiku 2020 roku. Wówczas do Komisariatu Policji IV w Białymstoku zgłosiła się kobieta, która poinformowała dyżurnego o zaginięciu psa. Zgłaszająca dodała, że o zastrzelenie psa podejrzewa swojego syna. Później kobieta, będąc z policjantami w rejonie swojego domu, wskazała świeży nasyp ziemi. Była przekonana, że właśnie w tym miejscu syn zakopał jej czworonoga.

Bardzo szybko policjanci, w tym technik kryminalistyki, wykopali martwego psa. W wyniku dalszej pracy, po dwóch zaledwie dniach, funkcjonariusze zatrzymali podejrzanego. Jak się okazało, 38-latek był też poszukiwany do odbycia kary 2 lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności między innymi za kradzież oraz prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości. Białostoczanin jednak przede wszystkim usłyszał wówczas zarzut zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem. I szybko też sprawa trafiła do sądu, który w miniony czwartek wydał już prawomocne orzeczenie. Dziś już 40-letni białostoczanin usłyszał, że za zastrzelenie psa spędzi w więzieniu pół roku.

- Oskarżony nie krył się ze swoim czynem, poinformował członków rodziny o tym, iż zabił psa, grożąc im wręcz, że to samo może ich spotkać, jeśli go skrzywdzą lub zgłoszą ten fakt na policję – uzasadniał sędzia Wiesław Oksiuta.

Dodał, że tłumaczenia oskarżonego były nielogiczne i sprzeczne ze zgromadzonymi w tej sprawie dowodami. Za to zeznania świadków sąd ocenił jako spójne i wiarygodne. Bo choć mężczyzna twierdził, że pies był tak agresywny, że nawet bali się go sąsiedzi, to w toku postępowania ustalono, że zwierzę nie było agresywne i nie wzbudzało niepokoju sąsiadów.

Według biegłej weterynarz, śmierć zwierzęcia nastąpiła nagle, co oznacza, że pies nie cierpiał. I tylko z tego powodu sąd pierwszej instancji przyjął łagodniejszą kwalifikację prawną czynu niż prokuratura uznając, że oskarżony nie działał ze szczególnym okrucieństwem. Sędzia Oksiuta dodał jednak, że kara musi być surowa, a wyrok bez zawieszenia, ponieważ oskarżony był już wcześniej karany i w dalszym ciągu lekceważy porządek prawny.

- Ta sprawa pokazuje, że człowiek stał się wrogiem, a nie przyjacielem zwierzęcia – skwitował sędzia.

Mężczyzna spędzi zatem pół roku w więzieniu, zgodnie z prawomocnym już orzeczeniem sądu. I jest to już kolejna sprawa, jaka trafiła do rozpatrzenia przez białostocki wymiar sprawiedliwości, w związku z uśmierceniem zwierzęcia. Ostatnie takie zakończone sprawy kończyły się także surowymi wyrokami, z bezwzględną karą więzienia włącznie.

(Cezarion/ Foto: podlaska.policja.gov.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do