
Budowa ulicy Sitarskiej w Białymstoku ma wielkie szanse, aby stać się najdłużej planowaną inwestycją w nowoczesnej historii Białegostoku. Wprawdzie do budowanego prawie 20 lat hotelu Orbis (obecnie Gołębiewski) jeszcze daleko, ale ewidentnie miasto ma problem. Zbudowanie 900 metrów w centrum miasta ewidentnie przekracza możliwości obecnej ekipy rządzącej. Tadeusz Truskolaski i jego urzędnicy walczą z przeciwnościami już od 10 lat. I końca nie widać…
Przetarg, derkacz i storczyki
Wszystko wskazuje na to, że w 2016 roku przebudowa ulicy Sitarskiej jednak nie ruszy. Najpierw ratusz nie mógł poradzić sobie z wywłaszczeniem mieszkańców domów, które stoją na planowanej trasie. Potem znienacka odkryto, że na drodze budowy wyrosły chronione storczyki, a także pojawił się... derkacz. To kompletnie nieoczekiwane odkrycie w centrum miasta rzadkiego ptaka mieszkającego głównie na bagnach, zaskoczyło magistrat, który dość długo próbował sobie z tym poradzić. Okazało się, że okolice torów i ogródków działkowych to niemal rezerwat. Są tam rzadkie gady, płazy i unikalna roślinność.
W końcu, w kwietniu 2015 roku, miasto ogłosiło przetarg, który trwał ponad 2 miesiące, bo magistrat kilkukrotnie zmieniał jego zapisy i odpowiadał na pytania oferentów. Ostatecznie skończyło się na unieważnieniu przetargu. Po czym urzędnicy ponownie rozpoczęli przygotowywanie przetargu, który ostatecznie ogłoszono na wiosnę 2016 roku. I ponownie miasto wydłużało kilka razy terminy do jego rozstrzygnięcia. Całkiem niedawno, bo latem 2016 roku, miasto tym razem samo unieważniło przetarg, bo oferty przekraczały widełki finansowe, jakie przewidziano na budowę tego ciągu komunikacyjnego. Po unieważnieniu ofert, magistrat znowu popadł w zadumę oczekując na wyjaśnienia dotyczące zmian w prawie zamówień publicznych. I ogłosił kolejny przetarg, który ma zostać rozstrzygnięty 2 listopada. Trudno przypuszczać, aby – jeśli w ogóle miasto zdoła przeprowadzić go skutecznie – roboty zaczęły się jeszcze w tym roku.
Inwestycja w postaci przedłużenia ulicy Sitarskiej aż do ulicy Świętokrzyskiej w tym roku obchodzi swoją okrągłą 10 rocznicę. I zanosi się na to, że to wcale nie koniec. Prezydent Tadeusz Truskolaski zbudowanie tej przeprawy przez tory obiecywał już w czasie swojej pierwszej kampanii wyborczej. I chociaż wielokrotnie powtarzał, że realizuje obietnice, a budowę dróg w mieście uważa za swój najważniejszy prezydencki obowiązek, to Sitarską uznać trzeba za jego spektakularną porażkę.
2006, 2010 – Truskolaski obiecuje, 2014 – Truskolaski gwarantuje.
A zaczęło się w 2006 roku. Wówczas właśnie przyszły prezydent ogłosił w programie wyborczym przebicie Sitarskiej i połączenie centrum miasta z Dziesięcinami. W 2010 i w 2014 prezydent powtarzał swoje obietnice dotyczące wydłużenia Sitarskiej. Jak widać obecnie z takim samym skutkiem co poprzednio. Może teraz się uda – w tej kampanii wyborczej prezydent ogłosił, że już nie obiecuje, tylko gwarantuje. No to zobaczymy ile warte są te gwarancje.
Ta budowa jest niezmiernie ważna dla ruchu w mieście. Dlaczego? Bo problemem Białegostoku jest przeprawa przez tory dzielące go prawie na pół. Wrę tory są jak Wisła, która dzieli Warszawę. Zbudowanie nowego połączenia przez tory odciążyłoby nie tylko wiadukt Dąbrowskiego ale również Trasę Generalską. Skróciłoby także ruch z centrum miasta do sypialni Białegostoku jakim są Dziesięciny, Bacieczki oraz TBS-y. Ulica ma obecnie swój początek – w okolicach Poleskiej oraz końcówkę – przy Świętokrzyskiej (vis a vis boisk MOSP). Między nimi są ogródki działkowe, kilka starych domów oraz łąki i tory. Nad torami ma zostać przerzucony wiadukt co pozwoli na swobodny ruch nad trakcją kolejową do Sokółki, Kuźnicy Białostockiej i Grodna. Docelowo Sitarska ma mieć dwa pasy ruchu w każdą stronę.
Kto nie mieszka na Dziesięcinach, Bacieczkach, TBS-ach?
Nic dziwnego, że wielu mieszkańców Białegostoku czeka budowy Sitarskiej z utęsknieniem. Dużo większym niż budowa wewnątrzmiejskich obwodnic Białegostoku: zrealizowanej już Trasy Generalskiej oraz budzącej ogromne kontrowersje Trasy Niepodległości. Tymczasem ślamazarność miasta w realizacji tej inwestycji przechodzi wszelkie możliwe granice. Ktoś, kto śledzi energię i determinację miasta w budowie zachodniej obwodnicy Białegostoku lub dowiaduje się o wydawanych w ciągu jednego dnia decyzjach budowy na Nowym Mieście, czy błyskawicznych wywłaszczeniach mieszkańców przy ul. Ostrowieckiej, kiwa głową z niedowierzaniem patrząc na to jak po 10 latach pozorowanych działań budowa ulicy Sitarskiej zostaje przesunięta na kolejny rok.
Magistrat podawał już kilka terminów, po których drogą mogły ruszyć samochody. Mowa było o zimie 2015 roku, jesieni 2016. Obecnie już właściwie nikt z urzędników nie chce podać konkretnego terminu.
A my zachodzimy w głowę dlaczego w Białymstoku, w którym prezydent jak Bob Budowniczy kocha budować, a jego urzędnicy błyskawicznie wydają decyzje i sprawnie prowadzą przetargi gdy w grę wchodzi inwestycja deweloperska, w tej konkretnej sprawie działają jak muchy w smole? Czyżby na Dziesięcinach, Bacieczkach lub TBS-ach nie mieszkał prezydent, wiceprezydent ani żaden ważny urzędnik z ekipy Tadeusza Truskolaskiego?
(Przemysław Sarosiek/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie