
Tadeusz Truskolaski zaczął usilnie pracować w tym roku nad spadkiem poparcia dla swoich rządów. Jak tak dalej pójdzie, mogą przy nim pozostać tylko najbardziej zatwardziałe polityczne środowiska opozycji rządowej. Kolejna grupa mieszkańców właśnie usłyszała, że ma sobie poradzić sama, bo kolejny raz nie da się i nie można. A chodzi o jedno niewielkie przejście dla pieszych.
Wygląda na to, że w Białymstoku jedno się mówi, a drugie się robi. Co trąca kompletnym pustosłowiem. Bo od dłuższego czasu słyszymy, że trzeba chronić środowisko, walczyć ze smogiem, przesiadać się z samochodów do autobusów komunikacji miejskiej, a piesi wcale nie są obywatelami niższej kategorii. W praktyce niestety jest odwrotnie. I jest ku temu kolejny przykład z ulicy Jurowieckiej. Z tego odcinka, który niedawno został przebudowany.
Niedawno radny Henryk Dębowski zwracał się do prezydenta Białegostoku z interpelacją dotyczącą przywrócenia przejścia dla pieszych, które po przebudowie ulicy Jurowieckiej zostało zlikwidowane. To przejście było usytuowane na wysokości obecnej siedziby Jagiellonii Białystok i prowadziło do bloków mieszkaniowych. Bloków, w których spora część mieszkańców to osoby starsze. To przede wszystkim te osoby chciały mieć przejście do zlokalizowanych po drugiej stronie ulicy sklepów oraz przystanku komunikacji miejskiej.
„Od dłuższego czasu otrzymuję prośby od mieszkańców ul. Jurowieckiej w sprawie zlikwidowanego przejścia dla pieszych na wysokości budynku o numerze 40. Mieszkańcy skarżą się na uciążliwości i niedogodności związane z brakiem przejścia w tym rejonie ulicy. Z przejścia, które zostało zlikwidowane korzystało wiele starszych i często niepełnosprawnych osób, dla których odległość do najbliższego przejścia – ze względu na ograniczenia fizyczne tych osób ma bardzo duże znaczenie. Niewątpliwie ponowne zlokalizowanie przejścia w tej części ulicy zwiększy również bezpieczeństwo pieszych. W związku z powyższym, zwracam się z prośbą o udzielenie informacji, czy istniałaby możliwość zlokalizowania przejścia w ww. okolicy, a jeśli tak, to w jakim terminie” – napisał w interpelacji radny PiS Henryk Dębowski.
Wiadomo już, że priorytetem w tym miejscu nie będą piesi, tylko samochody. Mają bezkolizyjnie przejechać sobie ulicą, a ludzie, którzy poruszają się pieszo, pokonać niemal połowę przebudowanego fragmentu ulicy Jurowieckiej. Bo albo zmuszeni będą iść aż do ulicy Poleskiej i tam przejść przez jezdnię, albo dojść Jurowiecką do połowy wysokości ulicy Ciepłej, na której jest najbliższe przejście z pasami. Co w jednym i drugim przypadku powoduje, że wędrówka na przystanek komunikacji miejskiej będzie niezbędna i trzeba będzie pokonać spory kawałek drogi.
„Mając na uwadze geometrię jezdni ul. Jurowieckiej oraz konieczność zapewnienia wszystkim uczestnikom ruchu, a w szczególności pieszym odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa nie jest możliwe wyznaczenie przejścia dla pieszych w rejonie budynku Jurowiecka 40, gdyż pojazdy wykonując manewr zawracania ograniczałyby znacząco widoczność w rejonie przejścia, co powodowałoby znaczne zagrożenie bezpieczeństwa ruchu. Mając na uwadze wymagane przepisami warunki widoczności zostało wyznaczone przejście dla pieszych w rejonie budynku Jurowiecka 30” – odpisał z upoważnienia prezydenta Białegostoku Krzysztof Karpieszuk, sekretarz miasta.
Z treści tej odpowiedzi wynika, że w trosce o bezpieczeństwo pieszych, pierwszeństwo przejazdu i manewrów mają samochody. I to nie ulegnie zmianie. Piesi natomiast zachęcani notorycznie do jazdy miejskimi autobusami zmuszeni będą do najbliższego przystanku komunikacji miejskiej po drugiej stronie ulicy – pewnie w ramach poprawy kondycji – przejść się nogami ponad kilometr. Z pewnością będą zachwyceni słysząc taką odpowiedź i pobiegną czym prędzej kupić jeszcze droższe bilety autobusowe. Ale skoro taka jest polityka priorytetów Miasta Białystok, to co zrobisz? Nic nie zrobisz.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie