
Urzędnicy nie chcieli posłuchać mieszkańców osiedla Bema, a zwłaszcza tych mieszkających po sąsiedzku z budynkami Zakładu Ubezpieczeń Społecznych ulic. Ludzie prosili o zorganizowanie miejsca do rekreacji. Jeśli nie, to prosili chociaż o lokalizację parkingu. Wszystko, aby tylko nie były budowane w tym miejscu kolejne bloki mieszkaniowe. Urzędnicy jak zwykle posłuchali mieszkańców tak bardzo, że obok ZUS-u wyrosną nowe bloki mieszkaniowe.
Jeśli można byłoby zrobić plebiscyt w tym, co najbardziej zaskoczyłoby mieszkańców Białegostoku, to spore szanse na wygranie takiego plebiscytu miałoby to, że urzędnicy posłuchają mieszkańców w czymkolwiek. Od lat bowiem działanie w tak zwanej służbie mieszkańców w Białymstoku polega głównie na tym, że mieszkańcy prowadzą walki z urzędnikami o to, na czym im zależy. I zazwyczaj kończy się to niestety tym, że urzędnicy stawiają na swoim, czy ma to sens, czy nie.
Podobnie skończyła się ostatnia batalia o dość spory teren w okolicach budynków ZUS, pomiędzy ulicami: Młynową, Wyszyńskiego i Krótką. Prezydent Białegostoku zdecydował się na sprzedaż gruntów, z przeznaczeniem ich pod budownictwo mieszkaniowe. Mieszkańcy okolicznych domów i bloków prosili, aby w tym miejscu zorganizować skwer, mini park, albo cokolwiek, co służyłoby rekreacji. A jeśli nie, to może chociaż można byłoby zorganizować parking w tym miejscu. I oczywiście skończyło się to tym, że w tym miejscu wyrosną kolejne bloki mieszkaniowe, wobec budowy których spora grupa mieszkańców Białegostoku się sprzeciwiała.
„Czujemy się w obowiązku zakończyć erę bazarowych straganów i urządzanych tu parkingów wzorem cmentarza ewangelicko-augsburskiego przy ulicy Młynowej, gdzie powstało miejsce pamięci. Utworzenie zielonych skwerów z przewagą drzew w tych miejscach uważamy za najwłaściwsze rozwiązanie, przekładające się na niematerialne wartości moralne i estetyczne w poszanowaniu historii miasta i dawnych jego mieszkańców. Teren ten mógłby stać się zieloną oazą w otaczającym go coraz ciaśniej blokowisku, w jakie przekształcane są okolice ulic Młynowej, Czarnej, Bema, Angielskiej i Bażantarskiej” – napisano w petycji, której adresatem jest Rada Miasta Białegostoku i Prezydent Białegostoku.
W miniony wtorek, 10 maja, został rozstrzygnięty przetarg, w wyniku którego wybrany został oferent. To jeden z deweloperów, który zaoferował 17 milionów złotych za cały teren. To prawie trzy razy tyle, ile wynosiła cena wywoławcza. Bo prezydent Białegostoku jako cenę wywoławczą wskazał 6 milionów złotych. I od razu było wiadomo, że mieszkańcy nie będą mogli liczyć na nic innego niż bloki wielorodzinne. Bo nie dość, że plan miejscowy dla tego miejsca pozwala na realizację budownictwa mieszkaniowego i usług z zabudową towarzyszącą, to jeszcze władze miasta wskazywały, że potrzebują pieniędzy. I dlatego sprzedają teren. Licząc jednocześnie na nową zabudowę pierzejową, którą wskazywali jako potrzebną w tym miejscu.
Dlatego też od razu ustami zastępcy prezydenta Białegostoku i poszczególnych urzędników przekazano mieszkańcom, że plan miejscowy dla wskazanego obszaru nie będzie zmieniany. Teraz wiadomo, że wkrótce pojawi się tam sprzęt budowalny, jak tylko deweloper, który kupił grunty, zdobędzie niezbędne pozwolenia na budowę swoich inwestycji mieszkaniowych.
(Cezarion/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie