Nie do końca powiodła się próba ściągania należności abonamentu radiowo – telewizyjnego za pośrednictwem Poczty Polskiej. Fiskus znalazł teraz zupełnie inny pomysł na to, jak zmusić ludzi do płatności. Po prostu weźmie sobie sam, tyle ile może.
Abonament radiowo – telewizyjny jest obowiązkową opłatą i dotyczy wszystkich, którzy posiadają jakiekolwiek odbiorniki do odbioru programów nadawanych przez media publiczne. Jak podaje Gazeta Wyborcza – teraz fiskus opłatę ściągnie sam – z nadpłaconego podatku. Nie będzie możliwości odwołania od takiego zajęcia, ponieważ abonament jest opłatą, traktowaną na równi z podatkami.
Według szacunków z 2012 roku, abonament opłaciło zaledwie co dwunaste gospodarstwo domowe z blisko 13,5 mln wszystkich zarejestrowanych. Abonenci byli dłużni telewizji i radiu w sumie ponad 2 mld zł. To znaczna kwota, która bardzo przydałaby się publicznym mediom. Coraz częściej padają głosy, że publiczni nadawcy nie są w stanie realizować misji z uwagi na niewielkie wpływy w z abonamentu. Zaś reklamy powodują to, że powstawać musi coraz więcej programów komercyjnych.
Abonament radiowo – telewizyjny miał zostać zlikwidowany. Zapowiadała to Platforma Obywatelska. Jak widać po kilku latach wciąż nie udało się skutecznie wymyślić źródła finansowania mediów publicznych i abonament nadal trzeba płacić. W zamian za to pojawił się pomysł, aby to fiskus teraz odbierał nam nadpłatę podatku, aby przekazać pieniądze na produkcję programów, które mają realizować tak zwaną misję publiczną. Nikt jednak nie określił szczegółowo, co by tą misją miało być.
Komentarze opinie