Reklama

Nie wiemy jak zachować się w przypadku zagrożenia

18/11/2015 08:13


Co by było, gdyby to w Białymstoku doszło do zamachu terrorystycznego albo dużego wypadku? Czy potrafilibyśmy się zachować jak należy? Czy umiemy udzielać pierwszej pomocy? Zapytaliśmy białostoczan na ulicach, jak należy się zachowywać w takich sytuacjach i obraz z tego wyłania się smutny. Nie wiemy, jak reagować i co robić, nie znamy nawet sygnałów alarmowych.

Ostatni zamach w Paryżu wywołał znów falę dyskusji na temat naszego bezpieczeństwa. Część komentatorów bardzo chwali francuską policję oraz służby porządkowe i ratownicze za dobrze przeprowadzoną akcję. Czy w Białymstoku umielibyśmy sobie poradzić z taką sytuacją wyjątkową? Postanowiliśmy zapytać mieszkańców naszego miasta czy potrafią słuchać poleceń służb, czy potrafią rozpoznać sygnały alarmowe, czy potrafią udzielać pierwszej pomocy. Niestety obraz nam wyłania się niezbyt ciekawy.

Sporo białostoczan nie wie, jak postępować w przypadku wystąpienia zagrożenia życia. Nie znamy miejsc, w których można by było się schronić, nie wiemy gdzie uciekać. Znamy za to telefoniczne numery alarmowe. Niemniej wciąż istnieją poważne problemy z rozpoznawaniem odpowiednich poleceń, między innymi Policji lub Straży Pożarnej. W przypadku większego hałasu należałoby polegać jedynie na odczytywaniu gestów, a z tym jest problem.

Niedawno byliśmy na cmentarzu i muszę z przykrością powiedzieć, że ciężko mi było zrozumieć sygnały Policji, która kierowała ruchem. Nie wiedziałam czy już mogę jechać, czy mam skręcić. To nie jest takie proste – mówi nam Monika Kulesza.

- Nie wiem jak brzmią syreny alarmowe, ale wydaje mi się, że to by były te same, co słyszymy na 1 września. Schrony? A mamy takie w ogóle w Białymstoku? Nic nie wiem – to już słowa Sławomira Abramczuka.

Kiedyś mieliśmy lekcje z przysposobienia obronnego, ale kiedy to było. Pamiętam, że pan pokazywał nam maski przeciwgazowe i chyba coś było z udzielania pierwszej pomocy. Nie wiem czy poradziłbym sobie teraz w takiej sytuacji. Człowiek w stresie różnie działa – mówi Marcin Wojtaszek.

Numer alarmowy to 112. Na ten numer bym dzwoniła Gdzie są schrony to nie wiem. Mamy w ogóle takie? – pyta Anna Kościuk.

Mieliśmy niedawno w pracy szkolenie z udzielania pierwszej pomocy. Na manekinie to mi się udało, ale nie wiem czy umiałabym poradzić sobie z tym na żywo, gdyby była taka potrzeba. Numery alarmowe znam, wszystkie – odpowiada Katarzyna Maciejczuk.

Myślę, że jakby było u nas niebezpiecznie spakowałabym najpotrzebniejsze rzeczy i dzieci do samochodu i wyjechałabym z miasta. Im szybciej, tym lepiej. Oby tylko korków nie było na wyjazdach – mówi z kolei Justyna Barszczewska.

Kiedyś trochę strzelałem. Dziś już nie pamiętam. Myślę, że jakby dziś zawyły syreny, to odebrałbym to jako ćwiczenia. Nie myślę, że coś mogłoby nam teraz grozić. Ale gdzie uciekać z rodziną, to już bym chyba nie wiedział. Nie wiem, gdzie są schrony w naszym mieście, ani nie znam żadnych instrukcji na wypadek zagrożenia – podzielił się z nami Robert Ostapczuk,

Nie wiem czy potrafiłbym się dostosować do poleceń służb. Nie tak dawno mieliśmy straż pożarną pod blokiem. I mimo, że strażacy prosili, żeby pozamykać okna i nie przeszkadzać, sporo ludzi, w tym ja, wyglądaliśmy przez okna, a niektórzy sąsiedzi wyszli na dwór zobaczyć co się dzieje. Taka nasza natura – przyznaje Adam Koc.

Tego rodzaju wypowiedzi nie napawają optymizmem. Być może większy nacisk należałoby położyć na edukację z zakresu bezpieczeństwa i prawidłowego zachowania w razie ogłoszenia alarmu lub sytuacji wyjątkowej. Trudno nie zakładać, że z takim przygotowaniem obywateli, nie wybuchłaby panika w mieście i nie doszłoby do jeszcze większej tragedii w wyniku stratowania lub znalezienia się w miejscu większego zagrożenia z powodu nieumiejętnego odczytywania poleceń służb mundurowych. Warto się nad tym zagadnieniem pochylić na dłużej.

Jutro postaramy się nieco poszerzyć temat. Być może kwestie bezpieczeństwa dla wielu są mało istotne, ale zagrożenie zazwyczaj przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. Warto więc być przygotowanym lub przynajmniej wiedzieć, jak należy się wówczas zachować, aby nie doszło do jeszcze większej tragedii.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do