
Na początek kampanii do samorządu Tadeusz Truskolaski otrzymał prezent, którego raczej nie chciałby dostać. Do magistratu trafiła w miniony wtorek, 5 marca, specjalna statuetka w kształcie słomianego misia, jakiego Polacy znają z komedii „Miś”. Jest ona nagrodą za najbardziej bezsensownie wydane publiczne pieniądze. Chodzi o szalet miejski w Parku Planty.
Już na początku tego roku pisaliśmy na naszych łamach, że słynna na całą Polskę toaleta w Białymstoku trafiła na wyjątkową listę. Została jednym z 49 niechlubnych bohaterów „Czarnej Księgi” wydatków publicznych. Tę Księgę przygotował think tank Warsaw Enterprise Institute. Już wtedy wskazywano, że nowy szalet na wejściu do Parku Planty był mocnym kandydatem do nagrody głównej.
Miejska toaleta kosztowała ponad 400 tysięcy złotych, czyli tyle, za ile można nabyć mieszkanie dla całej rodziny. Przez bardzo długi czas stała nieczynna, a znacznie szybciej została kultowym obiektem kpin. Białostoczanie mówili jeszcze, że nie dość, że droga, to jeszcze brzydka i na wejściu do Parku Planty pasuje tu jak wół do karety. Od teraz przysłowie powinno chyba brzmieć jak „szalet do parku”.
- Ten przykład powstał dzięki informacjom pozyskanym z mediów lokalnych. To dzięki Wam mogliśmy odnaleźć te fascynujące historie! – mówili autorzy „Czarnej Księgi” wydatków publicznych, kiedy lista tych 49 inwestycji za publiczne pieniądze dopiero powstała. – Więcej informacji na temat toalety w Białymstoku przeczytacie w naszej najnowszej publikacji. „Czarna Księga” to 49 opowieści o pieniądzach. Waszych pieniądzach. Są to historie czasami żenujące czasami tragiczne, zwykle przykre w skutkach, ale – na osłodę od losu – bywają też zabawne. Przejrzeliśmy się w nich jak w krzywym zwierciadle, zobaczyliśmy ludzi, którzy urwali się z choinki, inni przebywali w alternatywnych rzeczywistościach, zamieszkiwali antypody absurdu, czy swoistą krainę czarów niczym słynna Alicja. Słowem, to 49 opowieści o tym, co z Waszymi pieniędzmi robią politycy. Ci samorządowi i ci z Wiejskiej. Co roku zbierają w podatkach ok. 500 mld zł, ale nie traktują tych pieniędzy zbyt poważnie – dodawali.
Dziś już wiadomo, że szalet publiczny w Parku Planty został nagrodzony statuetką w kształcie słomianego misia, na wzór i podobieństwo misia z kultowej komedii Stanisława Barei „Miś”. Statuetka jest tak naprawdę antynagrodą, bo przyznana została za najbardziej bezsensowną inwestycję z publicznych pieniędzy. Statuetka trafiła już do białostockiego magistratu, który raczej chwalił się nią nie będzie.
Szczególnie nie będzie się chwalił zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki, bo to za jego sprawą szalet miejski stał się pośmiewiskiem w całej Polsce. Przypominamy, że to właśnie Rafał Rudnicki pochwalił się w internecie tą inwestycją, która kosztowała ponad 400 tysięcy złotych. Na dodatek zapowiedział, że będzie otwarta w październiku 2022 roku, ale szybko okazało się, że niewielki budynek, bo raptem wielkości kilku metrów kwadratowych, został zbudowany niezgodnie z przepisami prawa budowalnego.
Na budowę szaletu miejskiego w zabytkowym parku konieczne było takie pozwolenie na budowę i późniejszy odbiór nadzoru budowlanego. Ale tego pozwolenia wykonawca nie otrzymał, między innymi dlatego, że ekskluzywny wychodek nie posiadał wymaganego w toalecie przedsionka. W skrócie – nie spełniał norm budowlanych, dlatego musiał być rozebrany i praktycznie zbudowany od nowa. Przez co oddanie do użytku szaletu miejskiego opóźniło się aż o prawie rok.
Władzom Białegostoku, prezydentowi, jego zastępcom, ani rzeczniczce prezydenta, nie udało się przekonać białostoczan, że taki niewielki budynek musi kosztować tyle co mieszkanie dla kilkuosobowej rodziny. A takie właśnie było tłumaczenie w odpowiedzi na krytykę kosztów jakie wydatkowano z kasy miasta na budowę szaletu miejskiego. Wydaje się, że nagroda słomianego misia, w tym przypadku, jest może mało prestiżowa, ale na pewno uzasadniona.
(Cezarion/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie