Takich inwestycji nie będzie widać z kosmosu, jak nowych dróg czy stadionu miejskiego. Ale zapewne będą bardziej przydatne i chwalone przez mieszkańców niż najdroższe i najszersze ulice. Na dodatek są to rzeczywiście inwestycje pierwszej potrzeby, które należy realizować zgodnie z rozporządzeniem ministra infrastruktury. Pora na szalety miejskie.
W Białymstoku szaletów publicznych jest w zasadzie tyle, co kot napłakał. Jeśli przyciśnie tak zwana nagła potrzeba, jest problem. Najczęściej wówczas trzeba prosić w sklepie lub jakimś lokalu gastronomicznym, który toaletę mieć musi. Ewentualnie zostaje nam zajrzeć na stację benzynową, jeśli taka akurat jest w pobliżu. Miejskich szaletów publicznych jest zdecydowanie za mało. A powinno być o wiele więcej. Przynajmniej tak wynika z obowiązków władz gminy wobec mieszkańców.
Białystok w tej materii nie jest szczególnie odosobnionym przypadkiem. Szaletów nie budują też inne polskie miasta. Temat to kłopotliwy i raczej mało kto by się pojawił na przecięciu wstęgi. A szkoda, bo tego rodzaju inwestycje są niezbędne. W innych państwach europejskich, czy nawet i dalej, jak w USA czy Australii, szaletów publicznych jest sporo, ale co najważniejsze – wszystkie publiczne toalety, a nawet te na stacjach benzenowych są bezpłatne, niezależnie od tego czy ktoś podjechał na stację po zakupy, tankowanie, czy specjalnie w celu udania się w ustronne miejsce.
- Nierzetelna realizacja przez gminy, określonego w art. 3 ust. 2 pkt 2 lit. d ustawy o utrzymaniu czystości, zadania własnego w zakresie tworzenia warunków niezbędnych do utrzymania czystości i porządku na ich terenie, przez zapewnienie budowy, utrzymania i eksploatacji własnych szaletów publicznych, powoduje niskie nasycenie przestrzeni publicznej tymi obiektami. Zdaniem NIK powyższego nie usprawiedliwia, wielokrotnie podnoszona przez wójtów, okoliczność istnienia toalet w innych obiektach użyteczności publicznej – czytamy w raporcie NIK z 2011 roku.
Wspomniany raport, co prawda, nie odnosił się do kontroli przeprowadzonej w Białymstoku, ale biorąc pod uwagę stan szaletów publicznych w naszym mieście, nie odbiegamy od tego, co można poczytać w raporcie, po analizie sytuacji w innych gminach i miastach. Tak samo, gdy spojrzymy na ilość szaletów publicznych oraz ich dostępność, w tym dla osób niepełnosprawnych. W nowoczesnym mieście, jakim przecież jest Białystok, jest to pewnego rodzaju skandalem, że taka sytuacja w ogóle ma miejsce. Praktycznie brak dostępu do publicznych szaletów dyskryminuje z życia publicznego osoby na wózkach. Bo nie wszędzie są w stanie się dostać do toalet z uwagi na bariery architektoniczne.
- Dobrze, że ktoś zajmuje się tym problemem. Proszę sobie wyobrazić, jak trudno jest nam w takich sytuacjach. Jest to temat wstydliwy ogólnie. A kiedy nie ma jak skorzystać z toalety i jeszcze prosić kogoś o pomoc, żeby wniósł do ubikacji, naprawdę, to delikatnie mówiąc bardzo niekomfortowa sytuacja – powiedziała naszej redakcji Anna, która jeździ na wózku inwalidzkim.
Osoby niepełnosprawne mają jeszcze inne problemy związane z załatwianiem potrzeb fizjologicznych w miejscach publicznych. Na przykład w trakcie imprez masowych wystawiane są toi-toie, z których nikt, kto jeździ na wózku, nie jest w stanie skorzystać. A jak mówi nasza rozmówczyni – takie osoby przecież są pełnoprawnymi członkami społeczności Białegostoku. Chcą wypić piwo lub zjeść, a później nie ma jak pozbyć się ciężaru, który w tym samym czasie mają jak zrzucić osoby w pełni sprawne.
- O tym nikt nie myśli, że my także chcielibyśmy pobawić się na koncertach, albo posiedzieć razem ze znajomymi, tyle że najczęściej musimy dużo wcześniej wrócić do domu. Powiem wprost – zostaje albo trzymać, albo popuścić. Ktoś, kto nie był ani razu w takiej sytuacji, pewnie tego nigdy nie zrozumie, jak zwykłe przyziemne i ludzkie sprawy mogą być uciążliwe – dodaje nasza rozmówczyni.
W Białymstoku jest tylko kilka szaletów publicznych, nie wszystkie są otwarte całą dobę. Osoby niepełnosprawne są praktycznie pozbawione możliwości skorzystania z nich z uwagi na schody lub stopnie. Ogólnie szaletów jest za mało, nawet dla osób w pełni sprawnych. Nie tak dawno było oddawane do użytku przejście podziemne pod Aleją Piłsudskiego. Nikt nie pomyślał, że dobrze by było zlokalizować tam publiczną toaletę dostępną bezpłatnie całą dobę.
Samorządy, w tym białostocki, niechętnie realizują takie inwestycje. Mimo, że są potrzebne, choćby dla turystów, którzy mogą nie wiedzieć, że w Polsce niekiedy są pobierane opłaty za skorzystanie z toalety w lokalach gastronomicznych, w których człowiek akurat nie konsumuje. W krajach zachodnich takie sytuacje nie mają miejsca. Toalety wszędzie są bezpłatne i jest ich sporo. Ponadto w Białymstoku nie ma żadnych informacji o tym, gdzie można znaleźć szalet publiczny i jak do niego trafić. To również wpływa na wizerunek miasta o czym wydają się zapominać władze.
- Konsekwencją braku szaletów publicznych jest złe postrzeganie sytuacji w Polsce, w tym zakresie, zarówno przez krajowych jak i zagranicznych turystów. O dużej skali niezaspokojonych potrzeb w tym zakresie w części objętych kontrolą gmin, świadczą ustalenia kontroli o rozmiarach planowanych w tym zakresie inwestycji (np. Poznań) oraz duży stopień nasycenia szaletami w niektórych małych gminach nadmorskich o charakterze turystycznym (Dziwnów, Mielno), które mimo tego okresowo (w sezonie letnim) dodatkowo wykorzystują również toalety przenośne – podaje NIK w swoim raporcie.
Według tego raportu NIK, jedna toaleta publiczna przypada w naszym kraju na 12 tysięcy mieszkańców. Standardem jest dostępność jednego szaletu publicznego przynajmniej na tysiąc mieszkańców. Spośród skontrolowanych gmin jedynie 11 wybudowało w ostatnich latach nowe szalety, a ich łączna liczba nie przekroczyła 21. W wielu miejscowościach normą jest sytuacja, gdy publiczne toalety są sezonowo nieczynne albo zamykane w dni wolne od pracy, działają tylko w określonych godzinach. Białystok w tej materii nie odstaje od reszty polskich miast.
- Na terenie Miasta Białegostoku znajdują się 3 ogólnodostępne szalety bezobsługowe czynne 24 na dobę oraz jeden obsługiwany przez administratora, który jest czynny od 8 do 18 – wyliczał naszej redakcji Andrzej Karolski, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej jeszcze trzy lata temu.
Od tamtego czasu praktycznie nic się nie zmieniło. Szkoda, bo obowiązkiem samorządu lokalnego jest zapewnienie dostępu do publicznych i bezpłatnych toalet. I jest to absolutnie pierwsza potrzeba, o czym wie każdy, kto chociaż raz musiał szybko znaleźć ustronne miejsce. Dlatego zachęcamy prezydenta miasta do zainteresowania się absolutnie pierwszymi problemami, bo za takie właśnie inwestycje więcej mieszkańców będzie wdzięcznych, niż za przeskalowane inwestycje drogowe.
Komentarze opinie