Wsiadła w Biłgoraju, wysiadła w Białymstoku. Prawie 400 km przejechała na gapę... sowa.
Dyżurny straży miejskiej otrzymał nietypowe zgłoszenie. Na ul. Dojlidy Fabryczne, w rejonie białostockiego browaru na strażników czekał kierowca Tir-a.
Mężczyzna poinformował funkcjonariuszy, że po skończonej trasie, w trakcie odpinania naczepy od ciągnika zauważył siedzącą między nimi sowę.
Kierowca opowiedział strażnikom, że w okolicach Biłgoraju poczuł uderzenie w kabinę, właśnie wtedy najprawdopodobniej sowa rozpoczęła swą podróż na gapę. Całą noc przejechała siedząc na przewodach elektrycznych i hydraulicznych ciągnika.
Strażnicy odłowili gapowiczkę i przewieźli ją do lecznicy, gdzie zostanie poddana obserwacji.
Biedna, wiele przeszła :(
Wygląda bardzo biednie.....
Miłe info!