Reklama

Po radnych osiedlowych ślad zaginął

23/08/2016 08:09


Sezon wakacyjny i urlopowy na pewno w jakiś sposób przekłada się na życie w poszczególnych osiedlach naszego miasta. Nas jednak interesuje szczególnie tych 11 osiedli, na których ponad dwa miesiące temu wybrano radnych osiedlowych. Wybrano. I w zasadzie tu kończy się wątek główny.

Ponad dwa miesiące temu, bo 5 czerwca, na części białostockich osiedli odbyły się wybory do Rad Osiedli. Wiadomo, że takie Rady powstały w 11 dzielnicach miasta. Przewodniczący Rady Miasta Mariusz Krzysztof Gromko zwołał pierwsze posiedzenia jedenastu wybranych rad osiedli, które spotkały się jeszcze na początku lipca tego roku. Wówczas wybrano prezydia, czyli przewodniczących Rad, zastępców oraz inne osoby funkcyjne. Od tego czasu Rady praktycznie się nie spotykają.

Jeszcze przed dniem głosowania było wiadomo, że rady osiedli nie posiadają praktycznie żadnych kompetencji do decydowania nawet o najdrobniejszych sprawach. Cały proces z wyborem rad osiedlowych przebiegał w takim tempie, że zapomniano praktycznie o sprawach najważniejszych. Mianowicie o tym, co takie rady osiedlowe mogą realnie robić. Jak rzeczywiście mają wpływać na to, co się dzieje w poszczególnych dzielnicach i decydować o czymkolwiek. To zeszło całkowicie na daleki plan. Wszyscy kandydaci byli karmieni wizją możliwości działania, pokazania się swoim sąsiadom, bo być może za jakiś czas zechcą zamienić stanowisko radnego osiedlowego na radnego miejskiego.

Dziwnie to teraz wygląda. Przed wyborami mieliśmy spotkania. U nas zajmował się osiedlem i spotkania prowadził radny Dudziński. Mówił, że praca w radzie osiedla jest ważna, że damy się poznać mieszkańcom, że za dwa lata niektórzy z nas będą mogli startować do Rady Miasta. Od tamtej pory nikt z nami się nie spotkał, nie rozmawiał. Nic się nie dzieje. Nawet nie wszyscy mamy kontakty do siebie, żeby poprosić o zwołanie spotkania. Jakby było wiadomo wcześniej, że tak to będzie wyglądać, to człowiek by sobie nawet gitary nie zawracał – mówi naszej redakcji jedna z osób wybrana do rady osiedlowej na osiedlu Białostoczek.

Osoba, która udzielała nam komentarza z rady osiedla Białostoczek na razie nie chce wypowiadać się pod własnym nazwiskiem, ponieważ – jak nam powiedziała – liczy na to, że wkrótce być może coś się zmieni i pojawi się szansa cokolwiek zrobić. Na razie nie chce zrażać innych członków swojej rady osiedlowej, ani do siebie, ani do przyszłych działań. Liczy również na to, że pojawią się jakieś kompetencje, dzięki którym realnie można będzie wpływać na to, jak osiedle wygląda, co na nim się dzieje i jakie inwestycje można by było zrealizować.



Ale jak sprawdziliśmy, niemal identycznie dzieje się na innych osiedlach. Rady Osiedli są, a jakoby ich nie było. Nikt się z nikim nie spotyka, nie ma żadnych rozmów, ani nawet ustalanego planu działania na najbliższe miesiące. Na większości osiedli oprócz spotkań wyborczych, nie odbyło się ani jedno spotkanie dodatkowo. Niektórzy z radnych są zniesmaczeni, innym właściwie, to nie przeszkadza, bo mówią, że przecież trwa sezon wakacyjny. Tym, którzy chcieliby coś zrobić z kolei przyświeca myśl, że właśnie w takim okresie najłatwiej jest cokolwiek zaplanować albo zwyczajnie rozejrzeć się, czego brakuje. Sąsiedzi mają więcej czasu na spotkania czy rozmowy, bo poza okresem wakacyjnym, większość zajęta jest własnymi sprawami i nie ma czasu na wspólny piknik czy posiadówkę przy grillu.

Chodziliśmy z mężem głosować na radnych z naszego osiedla. Myśleliśmy, że można ich będzie poznać. Lato i wakacje to najlepszy czas na jakiś piknik osiedlowy i na rozmowy. Jest tu parę tematów do rozwiązania. Na przykład brakuje parkingów. Tam dalej urzędnicy zastawiają nam miejsca parkingowe. Warto by było zobaczyć, że nie ma placów zabaw. Jest o czym rozmawiać, ale nie ma z kim – wyjaśnia naszej redakcji Małgorzata, mieszkanka osiedla Bema.

Kiedyś był u nas jeden pan, jak zbierał podpisy, żeby kandydować do rady osiedla. Tylko nie pamiętam jak się nazywał. Teraz nic nie słychać, żeby ktoś coś tutaj robił. Nie ma spotkań, nic nie wiem. Jak to u nas. Jak trzeba zagłosować, to chodzą po domach. A jak już wybrani, to mieszkańcy nie są do niczego potrzebni – kwituje Tadeusz, mieszkaniec osiedla Białostoczek.

Oczywiście taki marazm można tłumaczyć okresem wakacyjnym i wyjazdami poszczególnych członków rad osiedlowych. Ale nie sposób nie zauważyć, że w powodów do spotkań w zasadzie nie ma. Radni nie mają żadnych kompetencji do podejmowania decyzji. Zwracaliśmy już uwagę, że w chwili obecnej rady osiedlowe mogą co najwyżej być głosem doradczym dla radnych Rady Miasta. Mogą prosić ich o cokolwiek, apelować, składać wnioski. Czyli w zasadzie mogą robić dokładnie tyle samo, ile każdy mieszkaniec Białegostoku. Nawet nie musi do tego być radnym osiedlowym.

Warto w tym miejscu także wskazać, że ponad 10 lat temu istniały rady osiedli, ale nie zdały one egzaminu. Między innymi z tego powodu, że mieszkańcy Białegostoku nie byli zainteresowani taką formą działania. Teraz, co prawda zainteresowanie było większe, ponieważ wzrosła świadomość obywatelska i chęć do działalności publicznej. Jednak sądząc po aktualnym braku aktywności rad osiedlowych, wydaje się, że rady osiedlowe, mogą kolejny raz nie przetrwać. Jeśli tak ma wyglądać działalność radnych osiedlowych, jak obecnie, to nie wiadomo czy sami nie zrezygnują z takiej pracy i z działalności, której nie ma.

Po pierwsze, aby rady osiedli zdawały swój egzamin, muszą mieć własne kompetencje oraz własne źródło finansowania. Rada gminy powinna ustalić i przekazać zarówno kompetencje, jak i określić precyzyjnie dochody. Ponadto musi być stworzony skuteczny system nadzoru. Aktualnie żadna z tych przesłanek nie została spełniona i dlatego nie wierzę w powodzenie rad osiedli – komentował naszej redakcji jeszcze w czerwcu, tuż po wyborach, konstytucjonalista – dr Jarosław Matwiejuk z Uniwersytetu w Białymstoku.

Czekamy na razie do końca wakacji i na jakieś pierwsze decyzje lub ślad działalności rad osiedlowych w Białymstoku. Od dnia wyborów, który minął 5 czerwca tego roku i od dnia wyboru władz w poszczególnych radach osiedli, który minął miesiąc później, nasza redakcja nie zanotowała żadnej działalności żadnej z powołanych rad.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do