Reklama

Podlaskim firmom brakuje kadr. Chcą zmian w przepisach

31/08/2022 15:37

Ślusarz, spawacz, operator obrabiarek skrawających, mechatronik - to tylko przykłady zawodów deficytowych. Ofert zatrudnienia z atrakcyjnym wynagrodzeniem nie brakuje, a jednak przedsiębiorcy mają nie lada problem ze znalezieniem kandydatów do pracy. Bo na rynku brakuje fachowców. Wielu pracodawców przekonuje się do kształcenia dualnego i widzą potrzebę jego rozwijania. Niestety, obecne przepisy nie ułatwiają upowszechniania tego systemu. Firmy apelują o ich zmianę.

Nie od dziś wiadomo, że szkolnictwo zawodowe po zepchnięciu na margines odbudowuje się w wielkich bólach. Faworyzowanie szkolnictwa ogólnego, zamykanie "zawodówek", nakłanianie młodzieży do wybierania liceów i powstające jak grzyby po deszczu szkoły wyższe, często o wątpliwej jakości edukacyjnej - to wszystko przez lata sprawiło, że przybyła niezliczona ilość magistrów bez konkretnych umiejętności potrzebnych na rynku pracy. Szkolnictwo na poziomie branżowym - tak teraz jest nazywane - odbudowuje się powoli. Niejeden pracodawca widzi potrzebę współpracy ze szkołami, wchodzenie w dualny system kształcenia czy jego rozwinięcie w formie pracowników młodocianych (wszelkie zajęcia praktyczne odbywają się w zakładach pracy, uczniowie co miesiąc otrzymują wynagrodzenie, nierzadko mają gwarancję zatrudnienia).

Niestety, ani przepisy, ani mentalność wielu prowadzących tego typu placówki oraz samych rodziców, którzy żyją przeświadczeniem o wyższości "ogólniaków", nie ułatwiają rozwoju takich rozwiązań. Brakuje też promocji na poziomie ogólnopolskim, która byłaby szansą na "odczarowanie" szkolnictwa branżowego jako drugiego sortu.

Jako przedsiębiorca, tak jak i moi koledzy, borykam się z takim zjawiskiem, jak brak ludzi do pracy, brak wykwalifikowanych kandydatów na stanowiska wymagające specjalistycznych umiejętności. Od kilku lat współpracuję z jedną z białostockich szkół branżowych pierwszego stopnia. W kilku zawodach uczą się u mnie, od podstaw, praktycznej nauki zawodu uczniowie - pracownicy młodociani, co miesiąc otrzymują wynagrodzenie i mają gwarancję zatrudnienia. I widzę, że z tego ziarna będzie chleb. To się sprawdza - stwierdził Tadeusz Ożarowski, właściciel firmy Alex, prezes fundacji Dual Education System.

Jego zdaniem szkolnictwo branżowe jest marginalizowane, a status pracownika młodocianego - dyskryminowany w stosunku do zwykłego ucznia, jeśli chodzi o finansowanie. Ożarowski wskazał, że brakuje konkretnego wsparcia dla przedsiębiorców, którzy realizują praktyczną naukę zawodu dla pracowników młodocianych w swoich zakładach pracy. Uważa, że potrzebne są zmiany w finansowaniu, by firmy chętniej wchodziły w system dualny, rozwijały się i tym samym wzmacniały polską gospodarkę.

Dziś przedsiębiorca otrzymuje pieniądze za wyszkolenie pracownika młodocianego w wysokości około 8 000 zł, jeżeli uczeń zda egzamin zawodowy po trzyletnim okresie nauki w szkole branżowej pierwszego stopnia. Kiedy nie zaliczy z pozytywnym wynikiem egzaminu, nie może liczyć na jakąkolwiek rekompensatę, a przecież przez trzy lata ponosi koszty związane m.in. z doposażeniem stanowiska pracy, zakupem materiałów czy delegowaniem instruktorów do zadań związanych z opieką nad uczniem - pracownikiem młodocianym. Postulujemy, by to zmienić. Niezależnie od wyniku egzaminu powinniśmy otrzymywać rekompensatę za szkolenie pracownika. Inaczej firmy nadal będą się bały wchodzić w system dualny, tak bardzo nam wszystkim potrzebny - podkreślił Tadeusz Ożarowski.

Kolejna kwestia, podnoszona przez przedsiębiorców, to subwencja na ucznia o statusie pracownika młodocianego. Jest ona niższa niż na status po prostu ucznia w branżowej szkole.

Warto byłoby się temu przyjrzeć i określić jednolitą wartość subwencji zarówno dla ucznia, jak i pracownika młodocianego w szkole branżowej, uwzględniając przy tym podziale - raz jeszcze podkreślam - koszty wyszkolenia ucznia u pracodawcy. Przecież my każdego dnia na naukę tych młodych ludzi wydajemy pieniądze: na materiały, narzędzia, instruktorów zawodu - powiedział prezes białostockiej fundacji Dual Education System.

Co istotne, współczynniki dotacji dla szkół prowadzonych przez samorządy, jak i szkół publicznych prowadzonych przez inne organy - np. stowarzyszenia, są różne. Obecnie szkoły samorządowe stoją na pozycji uprzywilejowanej, co jest dyskryminujące w stosunku do pozostałych szkół publicznych.

Brakuje również dofinansowania do zawodów deficytowych. Szkoły publiczne, które nie są prowadzone przez samorządy, zdane są tylko na siebie: utrzymanie budynków, remonty, prąd, woda, ogrzewanie. Tu nie mogą liczyć na pomoc, a muszą radzić sobie same. Należy to zmienić - stwierdził Tadeusz Ożarowski.

Propozycje zmian w przepisach są wypracowywane m.in. przez zespół roboczy ds. szkolnictwa zawodowego, którego dotychczasowe spotkania odbywały się w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podlaskiego (w jego skład wchodzą przedstawiciele szkół i przedsiębiorcy). Prace trwają też w Zespole Roboczym ds. Kształcenia Zawodowego przy Radzie Przedsiębiorców, działającej przy Rzeczniku Małych i Średnich Przedsiębiorców. O efektach i podejmowanych działaniach portal Dzień Dobry Białystok będzie informował na bieżąco.

(Piotr Walczak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do