Reklama

Podróż szynobusem

01/09/2013 16:30
Wsiąść do pociągu byle jakiego… tak brzmią słowa nieśmiertelnego hitu, który w latach siedemdziesiątych śpiewała Maryla Rodowicz (a wcześniej Czerwone Gitary). W taką podróż chcę wyruszyć - na Podlasiu o to może trudno z racji niewielkiej ilości dostępnych tras, ale piękno tych już istniejących w zupełności rekompensuje nam ich ograniczony wybór. Jedną z nich kolejowa wycieczka na trasie Suwałki – Białystok.

Powrót z północnej części naszego regionu w niedzielne popołudnie może wydawać się banalny, zwłaszcza dla mieszkańca Podlasia zakochanego w miejscu swego urodzenia. Nie polecam jednak zakładać niczego z góry. Ostatni raz miałem tę nieprzyjemność podróżować pociągiem do Suwałk i z powrotem w roku 2003. Muszę przyznać, że od tamtego czasu zmieniło się wiele. Zarówno na lepsze, jak i gorsze.

Przełom sierpnia i września. Śmiało można napisać, że światem zaczęła rządzić jesień, może jeszcze nie topi go w żółci i czerwieni. Chociaż to już blisko. Niedługo liście zmienią kolor więc tym bardziej warto wsiąść do naszego szynobusu niebylejakiego. O bagaż możemy nie dbać, o bilet jak najbardziej tak. Przecież zawsze możemy poprosić u miłego konduktora o kredytowy. Sama podróż z naszym regionalnym przewoźnikiem to przede wszystkim wrażenie estetyczno – widokowe. Przyznaję - sam szynobus to w porównaniu do wagonu TLK miejsce czyste i zadbane, zwłaszcza ubikacje. Czas przejazdu może nie powala, bowiem z polskiego bieguna zimna do Białegostoku jedziemy ponad dwie godziny, ale trasa którą pokonuje wspomniany szynobus przebiega przez tereny o których napisać, że są piękne to za mało.

Zaczynam w Suwałkach, z peronem i samym dworcem jak większość w Polsce… Mijamy miejscowości o swojsko brzmiących nazwach Płociczno, Szczepki, Blizna. Co zwraca uwagę to fakt, że od stacji początkowej jedziemy dosłownie leśnym tunelem, wśród igieł świerków i sosen. Gdzieniegdzie spośród gęstego lasu przebija się słońce, co tylko potęguje aurę tajemniczości. Uczucie to jest dodatkowo podtrzymywane przez prędkości jakie rozwija nasz szynobus – zdecydowanie mniejsze by równać się ze sławnym Pendolino.

Po kilkunastu kilometrach lasy powoli ustępują miejsca jeziorom. Wjeżdżam na stację Augustów Port, dosiadają się kolejni ludzie, których od stacji początkowej w Suwałkach razem ze mną wsiadło dosłownie kilkunastu. Dziwić to może wobec faktu, że ostatni  niedzielny skład do stolicy naszego regionu składa się tak naprawdę z dwóch złączonych ze sobą szynobusów. Przestanie to być jednak dziwne w dalszej części podróży.

Główna Stacja w Augustowie wita nas jeziorami Necko i Augustowskim. Prawie pusty pociąg powoli się zapełnia i rusza w dalszą drogę. Mijam kolejne dworce, z których zdecydowana większość jest opuszczona i nieużywana. Na uwagę zasługuję jednak piękny, ceglany i przy tym zarośnięty budynek dworca w Kamiennej Nowej. Jadę dalej. Lasy iglaste i jeziora ustępują miejsca bagnom. Mam przyjemność podziwiać mokradła Biebrzańskiego Parku Narodowego ! Szynobus zaczął swoją trasę nieopodal Wigierskiego Parku Narodowego, teraz jestem nad Biebrzą a przede jeszcze sławna Puszcza Knyszyńska. Czy jest w Europie podobna trasa ?

Po dłuższej chwili krajobraz staje się lekko pagórkowaty. Kolejna większa stacja to Dąbrowa Białostocka. Pociąg z każda stacją zapełnia się coraz bardziej. Dalej jest Różanystok i największa na całej trasie Sokółka. Od tego momentu przestaje być dziwnym wspomniany przeze mnie fakt, że zestaw którym podróżuję składa się z dwóch szynobusów. Do samego Białegostoku wszystkie miejsca siedzące są zajęte i tym bardziej cieszy, że lokalni zarządcy kolei przewidzieli taką sytuację. Tuż przed Białymstokiem znowu wjeżdżam w las. Wspomniana Puszcza Knyszyńska nieustannie robi wrażenie.

Podróż pociągiem, a w wersji podlaskiej szynobusem ma w sobie coś magicznego. Mimo turkotu kół na niekoniecznie prostych szynach, mimo gwaru osób z którymi podróżujemy, pozwala się absolutnie wyciszyć, wyłączyć i oderwać od świata. Wystarczy przykleić nos do szyby. I podziwiać, zwłaszcza jeśli jest się fanem zapomnianych, przedwojennych dworców i przede wszystkim naszej lokalnej wspaniałej przyrody.

Po ponad dwóch godzinach docieram do stacji docelowej. Wita mnie znajomy widok najpiękniejszego dworca po tej stronie Wisły. Oto Mój Białystok.

(Erpe)

 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do