
Pies ciągnięty był na lince za samochodem przez kilka kilometrów. Niestety, tego nie przeżył. Kierowca jednak nie odpowie za uśmiercenie psa, ponieważ prokuratura umorzyła postępowanie wskazując, że do całego zdarzenia doszło w wyniku splotu nieszczęśliwych okoliczności.
Ta sprawa wzburzyła opinię publiczną. Zaczęło się od tego, że w październiku ubiegłego roku policja opublikowała komunikat, że poszukuje kierowcy, który ciągnął na lince psa za samochodem. Bardzo szybko tego kierowcę znaleziono i doprowadzono na komisariat celem przesłuchania. Z zeznań, ale i ze zgromadzonego materiału dowodowego wynikało, że kierowca nie miał świadomości, że ciągnie na lince psa za swoim autem.
Linka miała zaczepić się o pojazd, zanim ten jeszcze opuścił posesję. Pies wcześniej biegał po podwórku z tą linką i najwyraźniej musiał w jakiś sposób zahaczyć niefortunnie, co zresztą skończyło się dla zwierzęcia tragicznie. Kierowca opuszczając posesję nie był świadomy tego, że ciągnie linkę i na niej psa. Jak twierdził, nie widział go. Nawet, kiedy ta linka oberwała się i padł za nią pies.
- Zebrany materiał nie pozwala, żeby komukolwiek postawić zarzuty, a wskazuje, że doszło najprawdopodobniej do nieszczęśliwego wypadku. Policja nadal pracuje nad sprawą, zbiera dowody tragicznego zdarzenia – przekazał wówczas dziennikarzom Marcin Gawryluk z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
I faktycznie, postępowanie trwało nadal, zbierano dowody, przeprowadzono nawet eksperyment. Śledczy z prokuratury zabezpieczyli nagrania z miejskiego monitoringu, zaś podejrzanego mężczyznę sprawdzili też i wariografem. Po przeprowadzeniu wszystkich czynności ustalono, że w tym przypadku miał miejsce nieszczęśliwy splot okoliczności, który doprowadził do śmierci psa. Właściciel i jednocześnie kierowca pechowego samochodu, nie usłyszy zarzutów.
- W działaniu właściciela psa i jednocześnie kierowcy nie było cech przestępstwa. Czyli nie stwierdzono znamion czynu zabronionego – przekazał szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ Maciej Płoński w minioną środę, 2 stycznia 2019 roku.
W tej sprawie brało też udział Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Występowało w roli pokrzywdzonego. Postanowienie prokuratury nie satysfakcjonuje organizacji, ale o tym, czy zostanie zaskarżone zdecydują prawnicy współpracujący z TOnZ-em. Najpierw jednak będą musiały do nich spłynąć akta wraz z uzasadnieniem postanowienia o umorzeniu śledztwa przez Prokuraturę.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixabay.com/ dog)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie