Reklama

Położą polskie firmy z branży autogazu. Ustawa TDT zniszczy szereg rodzimych przedsiębiorców

17/10/2021 15:37

To Transportowy Dozór Techniczny ma forsować i być orędownikiem projektu ustawy o systemach homologacji pojazdów oraz ich wyposażenia (UC80), która miałaby zostać wprowadzona 1 stycznia 2022 roku (tak wynika z naszych ustaleń, choć formalnie to resort infrastruktury go wypuścił, oficjalnie osobą odpowiedzialną za opracowanie jest sekretarz stanu Rafał Weber). Jeżeli taki bubel prawny wejdzie w proponowanym kształcie, producenci samochodowych instalacji gazowych zostaną postawieni pod ścianą - dotychczasowe homologacje stracą ważność, a wyrabianie nowych dokumentów będzie trwało miesiącami i pochłonie ogromne pieniądze. Zapłacą oczywiście poszczególni przedsiębiorcy, o ile wytrzymają. Co więcej, auta Polaków na gaz zostaną uziemione, a szacuje się, że po polskich drogach jeździ ich około trzech milionów. Oberwą też warsztaty montujące instalacje, bo najzwyczajniej nie będą mogły tego robić. Tymczasem prawo nie powinno działać wstecz - wydaje się to nadzwyczaj logiczne. Firmy ostrzegają ponadto, że TDT stanie się swoistym państwem w państwie - urząd będzie mógł kontrolować i karać praktycznie bez hamulców. Sprawie przygląda się już Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. Troje posłów złożyło też interpelację do ministra infrastruktury, w tym jeden z podlaskich parlamentarzystów.

Pomysły TDT to uderzenie w dużej mierze w województwo podlaskie. To tutaj działają firmy produkujące samochodowe instalacje gazowe, które łącznie mają ogromną większość udziału w polskim rynku. Mowa o nawet trzech tysiącach miejsc pracy. Ale projekt uderzy też w mniejszych: zakłady montujące systemy alternatywnego zasilania pojazdów czy choćby pośredników handlowych. W rozmowach słyszymy:

Położą nas.

Nie ujawniamy, z kim konkretnie dyskutowaliśmy. Przedsiębiorcy boją się swoistej zemsty Transportowego Dozoru Technicznego. Treść proponowanej ustawy, w obecnej formie, nazywają rewolucyjną, mającą wywierać drastyczne i daleko idące negatywne skutki związane z homologacjami. Ogólnopolska organizacja branżowa, jaką jest Koalicja Na Rzecz Autogazu, podkreśla, że obok szeregu niejasności i zagrożeń, wzrostu kosztów i nowych obowiązków, należy zwrócić uwagę w szczególności na treść art. 73. projektu ustawy, zgodnie z którym z dniem 1 stycznia 2022 r. większość homologacji i wyciągów ze świadectw homologacji (w branży autogazu wskaźnik wyniesie 100 proc.) utraci ważność, a przecież prawo nie może działać wstecz i powinno chronić prawa nabyte. Z kolei np. z art. 49, 66 wynika zagrożenie, że polska władza homologacyjna będzie dowolnie kształtować koszty związane z pozyskiwaniem homologacji, badaniami homologacyjnymi, ich utrzymaniem czy kosztami kontroli zgodności produkcji.

Sprawą zainteresował się Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. W białostockim oddziale ustaliliśmy, że obecnie trwa analiza pod kątem możliwych działań przez Wydział Interwencyjno - Procesowy, jak również docelowo Wydział Prawno - Legislacyjny przy Rzeczniku MŚP. Interweniują też parlamentarzyści. Do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka wpłynęła interpelacja (nr 27286), podpisana przez podlaskiego posła Mieczysława Baszkę, posłankę Annę Dąbrowską-Banaszek i Grzegorza Piechowiaka. Ten ostatni zresztą jest również sekretarzem stanu w resorcie rozwoju i technologii. Baszko interweniuje także u premiera, składając "zapytanie" do prezesa Rady Ministrów - pyta, czy można zablokować ten akt prawny, uderzający w naszą gospodarkę.

Projekt ustawy zawiera szereg niejasności i niespójności, bezpośrednio uderza w naszych przedsiębiorców - piszą parlamentarzyści i niektóre zawarte w projekcie ustawy propozycje nazywają absurdalnymi.

Ich argumenty są zresztą zbliżone do tych, które przedstawiają przedsiębiorcy. Tłumaczą oni, że niezrozumiałym jest, dlaczego ustawodawca zdecydował się na utratę ważności świadectw i decyzji wydanych na podstawie dotychczas obowiązujących przepisów prawa, przy jednoczesnym pozostawieniu możliwości uzyskiwania analogicznych dokumentów na bazie nowych przepisów.

To będzie generowało niepotrzebne dodatkowe koszty i jest sprzeczne z założeniami do projektu, który miał dopuścić dodatkowy sposób uzyskiwania świadectw homologacji - Regulamin 115 EKG ONZ, a nie zmieniać zasady dotychczasowe. Co więcej, wyciągi ze świadectw homologacji powinny zachować swoją ważność bezterminowo jako wydane na podstawie obowiązujących w chwili wydania przepisów prawa - argumentują kontaktując się z naszą redakcją przedstawiciele branży autogazu.

Wyjaśniamy najprościej, jak można: obowiązek homologowania na nowo (instalacji do każdego modelu auta, silnika, mocy, wersji etc.) narazi producentów instalacji LPG na wydatki, łącznie, rzędu nawet milionów złotych. Nie trzeba chyba przekonywać, że rodzimych przedsiębiorców może być po prostu nie stać na takie rewelacje. Zamiast rozwijać rodzimy przemysł w kierunku nowych rozwiązań w paliwach alternatywnych, jak metan czy wodór, firmy będą musiały zrobić krok w tył. Jest uzasadniona obawa, że niektórzy producenci instalacji gazowych i części do nich zwiną interesy, a kierowcy przestaną używać samochodów na gaz. Warto przy tym uwypuklić, że omawiana branża autogazu przyczynia się do ochrony środowiska, upowszechniając jazdę na bardziej ekologicznym paliwie LPG i CNG niż paliwa konwencjonalne. A przecież tyle ostatnio mówi się o ochronie środowiska.

Interweniujący parlamentarzyści zaznaczają w interpelacji, że w zapisach ustawy należy uniemożliwić "karanie" przedsiębiorstw nadmiernymi opłatami. Powinien zostać wprowadzony limit dla opłat i kosztów urzędowych, w tym kosztów kontroli; powinny być one przy tym niezbędne, racjonalne i uzasadnione. Tymczasem oryginalnie zaproponowane zapisy umożliwiają wystawianie rachunków za usługi TDT w nieograniczonej wysokości.

Wyrażam obawę, że Transportowy Dozór Techniczny na mocy tej ustawy stanie się państwem w państwie, stawiającym się ponad ministerstwem infrastruktury. Będzie mógł certyfikować, nadzorować i karać. Już dziś liczy przychody z wprowadzenia zmian na poziomie kilkudziesięciu milionów złotych, nie patrząc na znacznie większe straty rodzimych firm. Dziś i tak dochodzi już do swoistej patologii, gdzie jest kilka jednostek nadzorujących procesy homologacyjne polskich podmiotów: np. ISO, Instytut Transportu Samochodowego czy instytucje czeskie i niemieckie, które to kontrolują właściwie to samo, tyle że działając oddzielnie. TDT wg projektu chce być kolejną instytucją kontrolującą, bez wskazania zakresu czasowego i ostatecznego finansowego, za co koszty mieliby ponosić producenci samochodowych instalacji gazowych - czytamy w dokumencie przekazanym ministrowi infrastruktury przez wymienionych wyżej posłów. - W planach jest uruchomienie jednostki badawczej / certyfikującej przez TDT, co zaburzy konkurencję i stworzy swoisty monopol na rynku. Mam wrażenie, że TDT dąży do władzy absolutnej i stworzenia organu niepodlegającego kontroli. W efekcie ustawy firmy, które w jakiś sposób wytrzymają na rynku, przeniosą czynności związane z pozyskiwaniem homologacji do innych państw członkowskich Unii Europejskiej. Straty dla Skarbu Państwa będą ogromne.

Jak słyszymy w branży autogazu, projektem tym narzuca się na przedsiębiorców bardzo wiele kosztownych i trudnych, czasami niemożliwych do wypełnienia obowiązków. Nie zwraca się uwagi na wykonalność tych obowiązków i oczekuje się dostosowania do nich w bardzo krótkim czasie, nawet bez znajomości rozporządzeń wykonawczych, które mogą pojawić się w ostatniej chwili. Nie wspomina się o żadnych ułatwieniach dla branży i ograniczeniu kosztów. Wręcz przeciwnie - koszty działania podmiotów z branży instalacji autogazu wzrosną drastycznie, właściwie przy tak ogólnych dla przedsiębiorców sformułowaniach, jak zastosowane w projekcie, koszty mogą być nieograniczone. Powszechnie używa się sformułowania, że autogaz jest "paliwem socjalnym", stąd też niezrozumiałym dla przedsiębiorców jest tak drastycznie podniesienie kosztów funkcjonowania branży, które w konsekwencji spowoduje utratę wielu miejsc pracy i ograniczy dostęp do konwersji pojazdów na bardziej ekologiczne i ekonomiczne paliwo gazowe. Ponadto, brak spójności pojęć i określeń użytych w projekcie ustawy może spowodować błędy i problemy w jej interpretacji.

Projektem ustawy czujemy się uderzeni. Tym bardziej, że nie przeprowadzono z nami starannych konsultacji społecznych tak, byśmy mieli odpowiedni czas na przedstawienie swoich uwag - skarżą się przedsiębiorcy.

Właśnie: projekt trafił do konsultacji pod koniec wakacji, jeszcze w sezonie urlopowym. Biorąc pod uwagę zawiłości i masę niuansów w proponowanym akcie prawnym, mającym ponad 50 stron, łatwo zrozumieć zdenerwowanie. Łukasz Weber, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, w piśmie z 12 sierpnia 2021 r., dał 30 dni na zgłaszanie "ewentualnych" uwag do projektu ustawy. Dużo? Koalicja Na Rzecz Autogazu 10 września przygotowała przedłużenie konsultacji publicznych przedmiotowej ustawy o 30 dni. Organizacja wskazała, iż brak jest istotnych z punktu interesów branży rozporządzeń wykonawczych do projektu, które mają w bardzo szerokim zakresie doregulować obowiązki i funkcjonowanie całej branży autogazu. Organizacja zaapelowała o przeprowadzenia konsultacji publicznych przedmiotowej ustawy, rzetelnych, kompletnych i opartych o pełną dokumentację. Według przedstawicieli branży brak możliwości zapoznania się z całym spektrum planowanych zmian de facto uniemożliwia wykonywanie skutecznych i pełnych konsultacji. KNRA zwróciła przy tym uwagę, że regulacja w obecnym kształcie dotknie także konsumentów. Efekt? Jak grochem o ścianę.

Zorganizowano je tak, by nikt nie zdążył się szczegółowo do projektu ustawy odnieść. Wszystko wyglądało tak, jakby komuś zależało na przepchnięciu po cichu tego niszczącego naszą gospodarkę pomysłu. Jeszcze mamy czas, by to zatrzymać i zrezygnować z kontrowersyjnego projektu - podnoszą parlamentarzyści podpisujący się pod interpelacją do szefa resortu infrastruktury. 

Zdaniem przedsiębiorców wątpliwości budzi też wrzucenie wielu branż do jednego worka - jednej ustawy. Ci związani z autogazem postulują przede wszystkim, by propozycje zmian dotyczących ich znalazły się w oddzielnym akcie prawnym.

Na razie sprawa jest w toku. Wiceminister Weber nie udzielił jeszcze odpowiedzi na interpelację, podobnie jak kancelaria premiera. A przedsiębiorcy drżą o jutro. Wypadałoby, aby ktoś poszedł po rozum do głowy i wycofał się z absurdalnych pomysłów. Tylko czy można oczekiwać, że urzędnicy z TDT sami z siebie odpuszczą, a ci z ministerstwa posypią głowy popiołem? W to raczej nikt nie wierzy i póki wydaje się, że beton pozostaje bez pęknięć. Tylko gdzie tu interesy Polaków - podatników? No ale przecież, co wolno "wojewodzie", to nie tobie...

(Piotr Walczak / Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do