Reklama

Polskie miasta potrzebują dialogu urbanistycznego

20/10/2014 15:49


Programy takie jak Mieszkanie dla Młodych, choć dają szansę młodym ludziom na zakup pierwszego mieszkania, to równocześnie przyczyniają się do wyludniania centrów miast. Polska potrzebuje więc lepszego planowania przestrzennego i myślenia perspektywicznego o budownictwie mieszkaniowym. Pomógłby także rządowy program wspierający budownictwo pod wynajem.

Wyludnianie centrów miast to poważny problem urbanistyczny i społeczny w Polsce. Obrzeża metropolii dają jednak większe możliwości inwestycyjne, a ceny są tam niższe. Źródło problemu tkwi w braku planowania przestrzennego i koordynacji. Problem ten dotyczy nie tylko dużych miast – polskie gminy planują przeznaczyć pod budownictwo mieszkaniowe tereny, na których można by wybudować lokale dla nawet ponad 200 milionów osób.

‒ Polskie miasta potrzebują tego, co jest istotą rozwoju każdej lokalnej społeczności, czyli dialogu. Dialogu urbanistycznego, który dotyczyłby właśnie problematyki zagospodarowania przestrzeni – przekonuje Olgierd Dziekoński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP.

Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich, dodaje, że nie zawsze problemem jest złe zagospodarowanie przestrzeni. Czasem w ogóle brakuje planów. Gminy, jak ocenia Płochocki, boją się zobowiązań finansowych wynikających z dokładnego zaplanowania przestrzeni, a brak takiej strategii ogranicza możliwość wpływania na inwestycje.

W Białymstoku raczej nie ma z tym problemu, o czym mówi Konrad Płochocki. Patrząc na to, gdzie i jak budują deweloperzy, a zwłaszcza jeden deweloper, wpływ na inwestycje ma większy niż mieszkańcy. Widać to zwłaszcza w centrum Białegostoku lub blisko ścisłego centrum. Bloki wciska się jak i gdzie popadnie. Często tam, gdzie nie ma zatwierdzonego planu zagospodarowania przestrzennego. Efektem takiego działania są przede wszystkim zaburzenia w przestrzeni publicznej, natłok samochodów, większy hałas. Ale nade wszystko gigantyczna cena działek pod zabudowę jednorodzinną. Bo taniej jest kupić mieszkanie od dewelopera niż znaleźć kawałek gruntu pod dom jednorodzinny.

Nie chcieliśmy mieszkania w bloku. Chcieliśmy z żoną postawić niewielki domek drewniany, taki około 120 metrów. Nie uda się. Cena działki jest droższa niż dom z wykończeniem i umeblowaniem. Orientowaliśmy się na Nowym Mieście i na Wygodzie. Cena dochodzi już do 600 zł za metr kwadratowy. To jakieś szaleństwo – powiedział nam Tomasz Iwaniuk.

Ratunkiem na taki stan rzeczy mogłaby być budowa mieszkań komunalnych we współpracy z deweloperami. Miasto mogłoby partycypować w kosztach, zaś osoby, których nie stać na samodzielne mieszkanie mogłyby je po jakimś okresie czasu wykupywać na własność. Ale dopóki dzieje się inaczej, miasta, w tym Białystok, muszą ponosić większe koszty utrzymania z uwagi na suburbanizację. W końcu tam, gdzie przenoszą się ludzie, a w przypadku takich osób jak rodzina Pana Tomasza Iwaniuka, na obrzeża miasta lub w ogóle poza miasto, należy zapewnić komunikację miejską, szkołę, przedszkole, drogę dojazdową. W ten sposób tworzy się błędne koło inwestycyjne, za które koszty ponoszą głównie sami mieszkańcy.

W nowej perspektywie środków unijnych znajdą się zapisy umożliwiające tego rodzaju inwestycje. Ciekawe tylko czy władze Białegostoku zechcą tym razem skorzystać z tego rodzaju programów i zainwestują w prawdziwą rewitalizację przestrzeni w centrum Białegostoku.

(Źródło: newseria.pl/ Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do