Dobrze by było, aby pomnik Danuty Siedzikówny „Inki” jeszcze w tym roku stanął na skwerze Lecha i Marii Kaczyńskich przy Plantach. Radni już zgodzili się na miejsce pomnika, więc zostało tylko szybko przeprowadzić postępowanie konkursowe. Ono będzie trwało najdłużej.
To mieszkańcy Białegostoku zdecydowali, że chcą w przestrzeni publicznej naszego miasta jeszcze jeden pomnik. Ma upamiętniać postać Danuty Siedzikówny, pseudonim „Inka”. Inka była sanitariuszką i działaczką podziemnej Armii Krajowej po II wojnie światowej. Zginęła na mocy wyroku Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku, który skazał ją na karę śmierci. W ubiegłym roku wniosek o postawienie Ince pomnika został zgłoszony do budżetu obywatelskiego i mieszkańcy licznie go poparli. Ale dopiero teraz ruszają pierwsze prace.
Mimo tych oddanych głosów na pomnik Inki w Białymstoku, to Rada Miasta posiada kompetencje do jego postawienia. Musi wypowiedzieć się co do miejsca oraz przegłosować zgodę na taką budowę. Wczoraj radni podjęli uchwałę w tej sprawie i procedura może w końcu nabierze tempa. Do tej pory niewiele się działo w tej materii i nie jest wykluczone, że pomnik Inki na skwerze Lecha i Marii Kaczyńskich, pojawi się dopiero po nowym roku.
- W tym zakresie zdecydowaliśmy się na postępowanie konkursowe na dokumentację projektową i realizację pomnika. Komisja konkursowa dokona wyboru najlepszego projektu. Częściowo będzie to forma zaproponowana przez autorów projektu z budżetu obywatelskiego. Pozostałe elementy będą przedmiotem postępowania konkursowego – wyjaśniał Marcin Minasz z departamentu urbanistyki Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Radni prosili prezydenta, aby w miarę możliwości ponaglił procedury. W ubiegłym roku przecież zdecydowali, że 2016 rok, będzie rokiem Inki. Dobrze by było, aby to właśnie w tym roku udało się odsłonić nowy pomnik poświęcony sanitariuszce AK. Padła nawet propozycja, aby najpierw wznieść monument, a następnie prowadzić prace związane ze ścieżkami do pomnika, oświetleniem lub innymi elementami pomocniczymi.
Zastępca prezydenta Rafał Rudnicki wyjaśniał, że nie jest to dobry pomysł. Przekonywał, że wszelkie prace związane z budową pomnika, będą realizowane jednocześnie i sprawnie.
- Wszelkie prace będą prowadzone jednocześnie. Trudno sobie wyobrazić, żeby najpierw powstał pomnik, a potem cała reszta, żeby ten pomnik jakoś wyglądał – wyjaśniał wczoraj radnym zastępca prezydenta – Rafał Rudnicki.
Ale trudno jest zaufać takim zapewnieniom, skoro wydawałoby się prosta sprawa zajmuje tyle czasu. Inna kwestia, to zapowiadane przez niego inicjatywy w placówkach kulturalnych Białegostoku. To właśnie Rafał Rudnicki w grudniu ubiegłego roku zapowiadał, że wszelkie placówki kulturalne podległe prezydentowi Białegostoku będą prowadziły szereg inicjatyw i warsztatów mających na celu przybliżeniu postaci Danuty Siedzikówny „Inki” oraz Żołnierzy Wyklętych, z którymi była związana. Ale po blisko pół roku, takich inicjatyw zwyczajnie nie ma.
Pomnik Danuty Siedzikówny ma być wzniesiony na skwerze Lecha i Marii Kaczyńskich, na wejściu do Parku Planty, tuż przy alei zakochanych. Miejsce to wskazali sami autorzy projektu obywatelskiego. Pozytywnie zaopiniowały je nasze służby konserwatorskie. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że pomnik powstanie szybko i żadnych opóźnień nie będzie. Dobrze by było, gdyby udało się go odsłonić jeszcze w roku Inki, czyli do końca 2016 roku.
Komentarze opinie