Reklama

Poradnik grzybiarza – mieszczucha

12/08/2016 18:07


W podbiałostockich lasach pojawiły się grzyby. Na osiedlowych bazarkach, pod sklepami i na trasach pod Białymstokiem, można napotkać ludzi handlujących swoją zdobyczą. Sporo białostoczan woli jednak samodzielnie zdobyć grzybowy łup w lasach. Poniżej krótki poradnik dla miejskich grzybiarzy.

Grzybobranie – kiedy, w czym i z czym?

Po pierwsze – choć banalne – na grzybobranie wybieraj się wtedy, kiedy inni ludzie też jadą zbierać grzyby. Jeśli robisz to po raz pierwszy – zadbaj, żeby w wyprawie towarzyszył ci ktoś, kto ma już jakieś doświadczenia. Poza żądzą własnoręcznego zbierania grzybów musisz jeszcze lubić chodzić i mieć zdrowe nogi. Przeciętne grzybobranie to od 10 do nawet 20 kilometrów chodzenia po lesie. Bywają i takie wyprawy, gdzie trzeba przejść dużo więcej.

Kiedy wyruszać na grzyby? Preferowany jest wczesny ranek. Grzyby najlepiej rosną nocą, zwłaszcza kiedy jest wilgotno. W szczególnie popularnych lasach późniejsza wizyta może oznaczać, że większość grzybów zostanie wyzbierana. Pozostaje też konkurencja owadów. Ich larwy rozwijają się bardzo szybko, więc krótko po tym jak owocnia grzybni (czyli grzyb) wyrośnie, może mieć już konsumentów. Wczesna pora jest dobra także ze względu na temperaturę: latem w lasach dość szybko robi się gorąco.

Przed wyprawą na grzyby warto przeanalizować pogodę. Jeśli ostatnio solidnie popadało (do 48 godzin) to wyprawa jest jak najbardziej wskazana. W suchym lesie szanse na udane grzybobranie są mizerne.

Planując wyprawę na grzyby warto się przygotować. Przede wszystkim ubiór: na cebulkę i koniecznie coś przeciwdeszczowego. Nie należy wybierać się do lasu w krótkiej koszulce lub spodenkach (kleszcze i komary tylko na to czekają – z tego powodu warto też mieć nakrycie głowy). Poza strojem ważne są też wygodne buty, najlepiej takie które będą względnie wodoodporne (po deszczach kalosze). Warto – po ubraniu się – spryskać się perparatem odstraszającym komary i kleszcze. Przypominam: jasny strój pozwoli na wyłapanie wszelkich owadów i jest przez nie nielubiany.

Poza tym w obowiązkowym ekwipunku grzybiarza powinien być ostry nóż i wiklinowy koszyk – względnie łubianka. Absolutnie odradzam reklamówki (grzyby się zaparzają i nawet te jadalne mogą wywołać problemy żołądkowe), siatki (grzyby łatwo się zgniotą i rozbiją). Nie polecam plastikowych wiader (łatwo zgnieść grzyby, przy ich dużej ilości te z dna się zaparzą). Warto też mieć przy sobie szmatkę (przetrzeć grzyb z liści i ściółki). Jeśli miejscem grzybobrania są nieznane lasy, warto mieć ze sobą kompas, naładowaną komórkę i GPS (lub komórkę z taką aplikacją). Gorąco polecam zabrać ze sobą kieszonkowy atlas grzybów. Nawet doświadczony grzybiarz może się mylić, a grzybiarz – jak saper – myli się tylko raz. Zatrucia grzybami są bardzo niebezpieczne!

A co w lesie?

Po przyjeździe do lasu dobrze radzę zapamiętać charakterystyczne miejsce (miejsca), gdzie zostawiamy samochód lub wyznaczamy jako miejsce zbiórki. Każdy wytrawny grzybiarz ma w pamięci wielokilometrowe marsze w drodze na parking, przystanek czy miejsce zbiórki po tym, kiedy odkrył, że się zgubił.

Przypominam: w Polsce rośnie ponad 1 300 gatunków grzybów jadalnych, ale rozporządzenie ministra zdrowia dopuszcza do konsumpcji tylko 44. Warto pamiętać, żeby zbierać wyłącznie grzyby wyrośnięte, "dorosłe". Zbyt młode, z nie wykształconymi kapeluszami łatwo pomylić z niejadalnymi i trującymi. Odradzam też zbieranie grzybów starych, spleśniałych, nadjedzonych przez owady. Mogą okazać się naprawdę szkodliwe, a białe robaki znalezione w potrawie skutecznie zniechęcają do konsumpcji.



Co zbierać i gdzie to znaleźć?

Początkujący grzybiarze powinni zbierać tylko grzyby rurkowe. W razie wątpliwości radzę zostawiać w lesie blaszkowate. W grupie tych pierwszych brak jest śmiertelnie trujących, w przypadku blaszkowatych wręcz przeciwnie. PODSTAWOWA ZASADA: zbieramy tylko grzyby, które znamy i jesteśmy ich pewni. Jeśli są jakiekolwiek wątpliwości, jeśli grzyb wydaje się podobny do jadalnego – zostawmy go. Lepiej mieć bardziej pusty koszyk, ale całą wątrobę.

Każdy mieszczuch na samym początku ma problem ze znalezieniem grzyba. Zanim nasz wzrok przyzwyczai się do leśnego światłocienia, koloru ściółki i zacznie odróżniać jej elementy – w tym grzyby – może minąć trochę czasu. To naturalne – w mieście liczba detali na określonej powierzchni jest dużo mniejsza niż liczba na tej samej powierzchni w lesie. Nasz mózg i wzrok uczy się postrzegania bardziej złożonych obrazów. Każdy mieszczuch jest w stanie przystosować się do leśnych warunków – niezbędny jest trening. Pomaga prosty sposób: przez kilkanaście sekund wzrok skierować w jedno miejsce i dokładnie je obserwować. Dobrze jest przykucnąć lub pochylić się. Przeważnie po kilku sekundach zaczyna się dostrzegać grzyby. Takie chodzenie, po kilka metrów z przystawaniem na kilka sekund, jest bardzo skuteczne w lesie, w którym są grzyby. Po kwadransie powinno nie być już żadnego problemu z dostrzeganiem grzybów.

Sukces dobrego grzybobrania zależy od tego, jaki las wybierzemy. W Polsce można zbierać we wszystkich lasach za wyjątkiem rezerwatów i parków narodowych oraz terenów młodych nasadzeń i upraw leśnych. Odradzam wjeżdżanie do lasów drogami ze szlabanami – nawet gdy są podniesione oraz tam, gdzie znaki tego zakazują. Służba leśna nie żartuje i można poza grzybami wrócić z kilkuset złotowym mandatem. Polecam wybierać mieszane lasy: z elementami gęstego poszycia oraz większymi przestrzeniami. Warto wybierać teren poładowany – z pagórkami (w obniżeniach jest wilgotniej i nawet gdy jest sucho można znaleźć tam grzyby).

Gdzie znaleźć grzyby? Doświadczeni grzybiarze mają swoje ulubione lasy a w nich pewne miejsca, gdzie mogą znaleźć ten rodzaj grzybów, który ich interesuje. W sierpniu i na początku września – poza opieńką i gąską zielonką – są w zasadzie wszystkie gatunki popularnych grzybów: od kurek i rydzów po borowiki. Nowicjuszom radzę uważne poszukiwania i zapamiętanie, gdzie znajdowali swoje okazy. Jest kilka prawidłowości: grzyby często rosną pod brzozami, dębami i sosnami. Właśnie lasy z takimi drzewami są najbardziej "grzybne" w borowiki i podgrzybki. Wśród młodych sosen najczęściej spotkamy maślaki, a koźlarze w brzezinkach i wśród topoli.

Kurki nie są wybredne – mogą rosnąć wszędzie. Rydze najczęstsze są przy drzewach liściastych i gęstszym poszyciu (trawy, paprocie).

Mapa białostockiego grzybiarza

Gdzie najskuteczniej w podbiałostockich lasach urządzać grzybobranie? Najlepsze opinie mają lasy w drodze do przejścia drogowego Bobrowniki: poczynając od Grabówki, Bobrową i okolice Królowego Mostu, Gródek, Waliły i Zubki Białostockie. Często wybierane są też lasy pod Zabłudowem i Michałowem, a także te w kierunku Narwi. Sporym zainteresowaniem cieszą się też lasy za Dobrzyniewem: od Obróbnik i Krynickich po Chraboły oraz okolice Wasilkowa i Czarnej Białostockiej. Dla zwolenników naprawdę dzikich stron polecam lasy za Supraślem – w kierunku Krynek, a zwłaszcza leśniczówki Poczopek.

I na koniec: jeśli jedno grzybobranie sprawi, że złapiemy bakcyla, to z pewnością odwiedzimy las ponownie. Dlatego warto zadbać o to, aby zbierając grzyby nie zniszczyć grzybni. Dlatego grzyby ostrożnie wykręcamy (lub odcinamy nóżkę korzeń zostawiając w ściółce). Wtedy za jakiś czas w tym miejscu pojawi się kolejny grzyb.

A po powrocie do domu...

Po przyniesieniu grzybowej zdobyczy trzeba jak najszybciej grzyby przebrać (raz jeszcze koncentrując się na tym, aby zostawić wyłącznie te jadalne, których jesteśmy pewni), wymyć i przygotować do jak najszybszego spożycia. Po wyjęciu z pojemnika rozłożyć na gazetach (papierze) i podzielić gatunkami (pozwoli to na lepsze ich kulinarne wykorzystanie). Moja babcia stosowała inny klucz. Dzieliła grzyby na te do wekowania czyli marynaty (młode, zdrowe okazy – borowiki, rydze, kurki, podgrzybki), suszenia (nóżki, duże kapelusze i starsze okazy) i smażenia i na zupę (pozostałe okazy).

Grzyby w kuchni należy traktować jak mięso – psują się dość szybko. Dlatego jeżeli planujemy potrawy z nich zrobić za jakiś czas warto je ususzyć lub zamrozić.

Przy przebieraniu odradzam też stosowanie starych przesądów, że ciemnienie cebuli czy czernienie srebrnej łyżki włożonej do potrawy z grzybów dowodzi, że są one gatunkami trującymi oraz stosowania metody "na smak". Leśna śmierć – czyli muchomor sromotnikowy – ma słodki i przyjemny smak. A zatruciem nim często kończy się śmiercią.

I na koniec dwie rady: w lesie, po wstępnym oczyszczeniu, umieszczać grzyby w koszu trzonkami do góry. To znacznie przedłuży ich żywot i dobry wygląd. Gdy znajdziesz pojedynczy grzyb, warto rozejrzeć się dookoła – zazwyczaj jest ich więcej.

Udanego grzybobrania!

(Adam Remy/ Foto: Flickr.com/ karen_neoh)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do