Reklama

Poseł Nicniemogę Truskolaski w największym rządzie nie ma ani jednego człowieka

12/02/2024 15:41

Już w tej chwili rząd Donalda Tuska jest największym liczbowo rządem w historii Polski. Do końca ubiegłego tygodnia liczył sobie już 121 ministrów. W tym gronie nie ma ani jednego przedstawiciela województwa podlaskiego z Platformy Obywatelskiej. Jest tylko jeden człowiek delegowany przez Polskie Stronnictwo Ludowe.

Jak silna jest pozycja lidera partyjnego w poszczególnych regionach świadczy przede wszystkim to, ile osób udaje mu się wsadzić do rządu lub przekonać, aby z danego regonu ktoś się w rządzie znalazł. Ma to ogromne znaczenie dla inwestycji, a także zabiegania o środki na poszczególne inwestycje. Bez przedstawiciela rządu w danym regionie, o region w zasadzie nie ma kto walczyć. Funkcja posła jest niższa, a przede wszystkim poseł nie ma funkcji sprawczej, ponieważ pełni rolę wyłącznie ustawodawczą i żadnej wykonawczej.

Obecny rząd pokazał, że posłowie też w zasadzie nie są potrzebni do funkcji ustawodawczej, bo zarządzanie państwem polskim odbywa się poza prawem i poza ustawami. Wystarczy przedstawiciel w rządzie, który siłowo będzie realizował politykę, jak robi to między innymi minister Bartłomiej Sienkiewicz czy Adam Bodnar. Niemniej, w tym gronie, w roli ministra, nie ma ani jednego posła z województwa podlaskiego z ramienia Platformy Obywatelskiej, która niejako jest trzonem rządu. W roli wiceministra jest tylko jeden przedstawiciel naszego regionu, pochodzący z Zambrowa, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, Stefan Krajewski.

Poseł Krzysztof Truskolaski, który jest szefem struktur Platformy Obywatelskiej okazało się, że nic nie może i nic nie znaczy, skoro nie był w stanie przekonać Donalda Tuska do tego, aby w tak licznym gronie ministrów znalazł się choć jeden człowiek z Platformy z województwa podlaskiego. Chyba, że jakość merytoryczna polityków tej formacji w naszym regionie jest tak słaba, że nawet do tak słabego intelektualnie rządu, nie byli w stanie się zapałać.

Zamiast 100 konkretów - 121 ministrów #KorytoPlus” – napisała w internecie Emilia Kamińska, która załączyła grafikę przedstawiającą wszystkich powołanych dotychczas ministrów przez Donalda Tuska.

I żadnego posła PO z województwa podlaskiego” – skomentował marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki.

W Białymstoku praktycznie wszyscy wiedzą, że poseł Truskolaski bez swojego ojca w ogóle nie znalazłby się w polityce. I bez ojca nic kompletnie nie znaczy w żadnej polityce. Jednak skoro został tym liderem struktur partyjnych, to miał nieraz szansę wyjść z cienia ojca i pokazać, że nosi spodnie. Nie zrobił tego ani razu. Nawet stanowisko wojewody podlaskiego, który jest przedstawicielem rządu na województwo, przypadło człowiekowi nie z Platformy Obywatelskiej, tylko szefowi gabinetu prezydenta Białegostoku. I do pierwszych instytucji państwa w naszym regionie trafili ludzie przede wszystkim do tej pory w stu procentach podporządkowani zawodowo Tadeuszowi Truskolaskiemu – jak na przykład ci, którzy znaleźli się w Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego.

Przez wszystkie lata obecności w polityce Krzysztof Truskolaski nie był w stanie wygenerować żadnego swojego pomysłu, który później mógłby zostać zrealizowany. Wszystko opierało się albo o pomysły centralne Platformy Obywatelskiej, albo te wcześniej ustalone z ojcem. Poza jednym. Udało się Krzysztofowi Truskolaskiemu zaproponować prof. Mariana Szamatowicza na honorowego obywatela Miasta Białegostoku, który później na Radzie Miasta został klepnięty głosami radnych PO i tych zależnych od Tadeusza Trusklolaskiego będących z nimi w koalicji. Tylko ma to żadne znaczenie z punktu widzenia rozwoju regionu, czy pozyskania środków na inwestycje.

Jaka jest zatem sprawczość Krzysztofa Truskolaskiego? Taka, że potrafi ustawić się do zdjęcia przy kimś lub z kimś, kto już coś zrobił lub podjął decyzję. Ostatnio pokazał się na zdjęciu z wojewodą podlaskim, który wydał decyzję o pozwoleniu na budowę odcinka S-19 w rejonie Siemiatycz. Zabrakło tylko informacji, że nad wydaniem tej decyzji pracowali urzędnicy poprzedniego wojewody – Bohdana Paszkowskiego – wspólnie z urzędnikami białostockiego oddziału GDDKiA, także z czasów poprzedniego rządu.

Krzysztof Truskolaski ustawił się również do zdjęcia z prezesem Mlekovity, która to firma doskonale sobie radzi w Polsce i za granicą. Napisał w mediach społecznościowych, że rozmawiali o kluczowych wyzwaniach sektora mleczarskiego, który jest źródłem utrzymania dla wielu mieszkańców województwa podlaskiego. I to tyle. Żadnych wniosków z tych rozmów już nie zamieścił, ani tego, jak zamierza w tych kluczowych wyzwaniach pomagać. Z kolei na spotkanie z ministrem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w sprawie inwestycji żłobkowych w Białymstoku…. poseł Truskolaski pojechał z ojcem.

Nie trudno oprzeć się wrażeniu, że województwo podlaskie, owszem, ma „ważnego” polityka w roli posła. Tylko takiego, który może co najwyżej stanąć do zdjęcia z kimś, kto może cokolwiek.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do