
Ze wszystkich miast wojewódzkich Białystok zajął przedostatnie miejsce pod względem liczby wymienionych pieców. Słabiej od naszego miasta wypadła tylko Zielona Góra. Takie dane zebrał Polski Alarm Smogowy, który przedstawił dane na swojej stronie internetowej. To dziwi, ponieważ latem 2019 roku prezydent Białegostoku wystosował nawet list do Marca Lamaitre z Komisji Europejskiej, w którym podkreślał, że walka ze smogiem to poważna sprawa i samorządy są najlepiej przygotowane do tej walki.
Obecny sezon grzewczy wygląda inaczej niż sezony grzewcze w minionych latach. I nie dlatego, że ludzie nie palą w piecach czy nie ogrzewają mieszkań. Jest mniej problemów ze smogiem zupełnie z innego powodu. W związku z epidemią koronawirusa, mamy mniejszy ruch uliczny, a co za tym idzie o wiele mniej zanieczyszczeń w powietrzu. Co warto wiedzieć, zanieczyszczenia nie biorą się tylko ze spalin, ale przede wszystkim z opiłków z klocków hamulcowych i ścierania opon. Im więcej lokalizuje się sygnalizacji świetlnej zmuszającej kierowców do częstego hamowania, tym więcej zanieczyszczeń dostaje się do powietrza, którym oddychamy. Reszty oczywiście dopełniają piece, stare, nieekologiczne, niewydolne.
I właśnie ilość wymienianych pieców w poszczególnych miastach w Polsce sprawdzał ostatnio Polski Alarm Smogowy. Jak wskazuje organizacja, w Polsce działania antysmogowe nie są priorytetem władz lokalnych. W wielu miastach nie wiadomo nawet, ile pieców jest i ile z nich powinno zostać wymienionych. Najtrudniejsza sytuacja panuje oczywiście w Krakowie, mimo że tam zostało wymienionych najwięcej kopciuchów. Ale już na drugim biegunie znajduje się Białystok. Znalazł się na przedostatnim miejscu pod względem liczby wymienionych pieców. Gorzej od naszego miasta pod tym względem wypadła tylko Zielona Góra.
„Spośród miast wojewódzkich rekordowo dużą liczbę kotłów wymieniono w Krakowie (4188), w którym od września 2019 roku obowiązuje zakaz palenia węglem i drewnem. Na drugiej pozycji znalazł się Wrocław (1442), a na trzeciej Katowice (1213). W tych dwóch miastach pozostało jednak bardzo dużo kotłów do likwidacji – odpowiednio 18 669 i około 20 000. Dół listy miast wojewódzkich to Zielona Góra, która w zeszłym roku wymieniła zaledwie 78 kotłów, Białystok (62) i Gorzów Wielkopolski (41). Z danych nadesłanych do PAS wynika, że tylko połowa miast wojewódzkich posiada informacje o liczbie kotłów przeznaczonych do wymiany” – wskazuje w swoim raporcie Polski Alarm Smogowy.
- Wysyłając zapytania do gmin spodziewaliśmy się, że liczba wymienionych kotłów nie będzie znacząca, ale to co zobaczyliśmy w odpowiedziach pokazało kompletny kryzys w obszarze wymiany przestarzałych kotłów w Polsce. Jest bardzo źle. Prawie wszystkie analizowane miejscowości wymieniły nieznaczny odsetek kotłów na węgiel i drewno. W porównaniu z zeszłorocznym raportem PAS liczba wymian kotłów nie uległa znaczącej poprawie. Bez zaangażowania w działania antysmogowe na każdym szczeblu, będziemy czekać jeszcze wiele lat zanim powietrze w Polsce zacznie spełniać normy. Pamiętajmy też, że z powodu oddychania zanieczyszczonym powietrzem każdego roku przedwcześnie umiera 46 tysięcy obywateli – powiedział Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego.
Białystok jeszcze kilka lat temu nie znał w zasadzie pojęcia smogu, a przede wszystkim nie znał problemów z tym związanych. Czy wynikało to z faktu, że nikt tego nie badał, czy że nikt o tym nie mówił? A może mieliśmy po prostu czyste powietrze? Dziś praktycznie nie da się tego ustalić. Ale faktem jest, że od kilku lat powietrze jest coraz bardziej zanieczyszczone i już wielokrotnie zdarzało się, że normy zanieczyszczeń w powietrzu były mocno przekroczone.
Ta sytuacja sprawiła, że prezydent Białegostoku w ostatniej kampanii wyborczej, dość sporo mówił na temat problemu smogu w Białymstoku. Temat ten zresztą był podejmowany przez wszystkich kandydatów. Ale wcześniej nie był w stanie wymienić pieców mieszkańcom, którzy zgłosili się do programu dedykowanemu właśnie poprawie jakości powietrza. To nie wszystko, ponieważ w lipcu 2019 roku, Tadeusz Truskolaski, jako prezes Unii Metropolii Polskich, w Białymstoku, wspólnie z prezydent Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz, przekonywali, że to samorządy są najlepszymi podmiotami, które są w stanie wdrożyć unijny program poprawy jakości powietrza.
- Obecnie władze lokalne jako jedyne są zdolne do wdrożenia sprawnego systemu dystrybucji środków z programem „Czyste Powietrze” w gminach i miastach. To samorządy są bliżej mieszkańców i ich potrzeb. To samorządy są w stanie zapewnić terminową i zgodną z oczekiwaniami Komisji Europejskiej realizację programu – takie słowa padły z ust Tadeusza Truskolaskiego w lipcu 2019 roku, jako prezesa Unii Metropolii Polskich.
I co w związku z tym? Nic. Tak przynajmniej wskazuje Polski Alarm Smogowy. Bo autorzy raportu twierdzą, że jeśli już w gminach i miastach wymieniano kotły, to korzystano głównie z gminnych programów dotacyjnych, a nie z rządowego Programu Czyste Powietrze. Czyli tego programu, na który są pieniądze, ale nie ma komu po nie sięgnąć. Szkoda tym bardziej, że mieszkańcy, którzy chcą wymienić ogrzewanie na nowoczesne, mają szansę na większe dofinansowanie i lepsze warunki pomocowe. To, że nie pojawiają się możliwości skorzystania z tego programu, pokazuje tylko kolejny raz, że ci samorządowcy ponownie się nadęli swoją wielkością, a mieszkańcy mogą co najwyżej tylko na to popatrzeć. Bo korzyści z tego brak.
Podobnie było nieco wcześniej, kiedy ci sami samorządowcy ogłaszali w Gdańsku 21 tez samorządowych. Wszyscy wówczas usłyszeli, jacy to oni ważni i ile mogą, a jak przyszła epidemia, żalili się, że nic nie mogą i czekają na pomoc rządu. Przez kilka pierwszych miesięcy epidemii białostoczanie dowiedzieli się z konferencji prasowych Tadeusza Truskolaskiego i jego zastępców, że nie ma pieniędzy, nie będzie pieniędzy, a rząd jest zły i w niczym nie pomaga. Kiedy w rzeczywistości na programy dotyczące poprawy jakości powietrza, a co za tym idzie, wymiany pieców, nie było nawet komu wystąpić o środki. Kupiony został za to smogobus, który sprawdza jakość powietrza.
Polski Alarm Smogowy, mając dane za 2019 rok, sugeruje samorządom szerokie informowanie mieszkańców o tym że w zależności od województwa za rok, dwa lub trzy lata użytkowanie „kopciuchów” będzie nielegalne, uruchamianie gminnych punktów dostępu do Programu Czyste Powietrze i zachęcanie mieszkańców do wymiany ogrzewania oraz prowadzenie skutecznej kontroli palenisk.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie